Urszula, Rusty Cage - Kraków, Kwadrat, 18.03.2016

Paweł Świrek

ImageTegoroczny koncert Urszuli w Krakowie zbiegł się z 20. rocznicą wydania płyty „Biała Droga”. Zanim artystka wraz z towarzyszącymi jej muzykami pojawiła się na scenie, dopiero co schodzącą się publiczność rozgrzewał zespół Rusty Cage. Grali dość krótko – zaledwie około pół godziny seta złożonego z siedmiu utworów. Zespół ten od czasu do czasu koncertuje, więc warto zwrócić na niego uwagę. Zwłaszcza na ich dość bogate brzmienie.

A tymczasem punktualnie o 20-tej ekipa Urszuli dość szybko zainstalowała się na scenie. Swój występ artystka rozpoczęła utworem „Niebo dla ciebie”. Jej żywiołowy temperament bardzo szybko rozruszał publiczność. Ogromne wrażenie zrobił popis gitarowy Sławomira „Kosy” Kosińskiego. Wśród widowni można było zauważyć ludzi z różnych przedziałów wiekowych, trafiały się nawet osoby po 50-tym roku życia (artystka rozpoczynała swą karierę jeszcze w latach 80.). „Na sen” i „Rysa na szkle” wypadły znakomicie. Ale nie obyło się bez zgrzytów – „Malinowy król” był pierwszym z nich. Niestety towarzyszący artystce muzycy akurat z tą kompozycją nie poradzili sobie. W końcu ciężko jest podrobić brzmienie Budki Suflera (to jedna z kompozycji, które artystka nagrała oryginalnie z Budką Suflera). Podobnie rzecz się miała z „Luz blues, w niebie same dziury”.

ImageW trakcie koncertu znalazło się miejsce na solowe popisy towarzyszących artystce muzyków. Popis sekcji rytmicznej uważam raczej za mało ciekawy (zresztą podczas tego fragmentu pojedyncze osoby zaczęły opuszczać salę), ale solówka „Kosy” przypominała już popisy gry, jakie dawał przed laty Steve Howe na koncertach grupy Yes. Zagrany pod koniec koncertu „Konik na biegunach” doprowadził widownię do prawdziwego szaleństwa. Podobnie było w trakcie innego wielkiego przeboju Urszuli – „Dmuchawce, latawce wiatr” - w którym partie fortepianowe zastąpiono gitarą akustyczną. W tym wypadku przearanżowanie utworu zaliczyć trzeba zdecydowanie na plus. Nie obyło się też bez małych kłopotów technicznych. Gdzieś w połowie koncertu wystąpił problem z kablem od basu i ekipa techniczna musiała trochę natrudzić się z zażegnaniem usterki, a w tym czasie artystka wraz z resztą muzyków próbowała zabawić publiczność drobnymi żartami.

ImageWystęp Urszuli był dość krótki i na repertuar złożyły się głównie utwory z płyty „Biała droga” (zgodnie z okrągłą rocznicą wydania tej płyty). Oceniając cały koncert, trzeba zaznaczyć, iż towarzyszący artystce muzycy reprezentują wysokie umiejętności, ale w przypadku kilku starszych kompozycji można odnieść wrażenie, że jakoś niespecjalnie sobie z nimi radzą, co trochę może dziwić, gdyż niektórzy z tych muzyków współpracują z artystką już od ponad dziesięciu lat. Opisany wyżej problem z kablem od basu nie był też jedynym mankamentem technicznym – były takie momenty, gdzie co chwilę coś się sprzęgało. Dość ciekawie zabrzmiał żart wypowiedziany przed bisem o tym, że „mamy mało czasu, gdyż za 20 minut odjeżdża nasz pociąg do Torunia”, czyli poczucie humoru muzyków było tego wieczoru na… wysokim poziomie. Jednak niecałe pół godziny po koncercie Urszula wraz z towarzyszącymi jej muzykami wyszła do publiczności i była dzięki temu okazja do wspólnych zdjęć i autografów oraz do sympatycznych rozmów z artystką.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Zespół Focus powraca do Polski z trasą Hocus Pocus Tour 2024 Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!