Cryptex - Madeleine Effect

Robert "Morfina" Węgrzyn

Na wstępie uwaga odnośnie oprawy graficznej albumu: to miód do mojej herbatki. Niemiecka staranność i precyzja, wizualne przesłanie do twórców, grafików artystów: twórzcie spójne projekty, by muzyka była spleciona z obrazem, bo tylko w całości stworzy się harmonia i piękno, jedno i drugie wychodzić ma z siebie, to zawsze powinien być koncept! Kropka. W tym przypadku nie ma nic do dodania w tej kwestii, śmiem twierdzić, że prog rock’n’rollowcy z grupy Cryptex faktycznie realnie dbają o produkcję od A do Z, widać ich stuprocentowe zaangażowanie względem doboru odpowiedniej grafiki, by stymulowała prawidłowy oddech wnętrza.

Zespół Cryptex i jego drugi już album „Madeleine Effect” to bardzo interesująca hybryda progresu, tudzież prog metalu z odważnym środkiem muzycznym, jakim w tym przypadku jest rodzimy folklor oraz migawki popu. W pewnym sensie mam problem z jednoznacznym muzycznym określeniem gatunku, bo czasem wdziera się tu… bałagan. Harmonie i elastyczność mieszają się jakby z puzzlem z układanki o większym poziomie trudności lub odwrotnie. Zgoda, zespół ma taki pomysł, zamysł zmienia w dźwięki, ale na dłuższą metę jednak nie jest to metoda, w mojej opinii, pozwalająca na osiągnięcie jakiegoś celu w wymiarze komercji. No, chyba że założenie jest prostsze: gramy dla siebie samych, bo czasu mamy dużo.

Album zawiera dwanaście kompozycji, a nagrał je zespół w składzie: Simon Moskon (vocal, keys, bass, strings, brass and choir arrangements), Marc Andrejkovits (guitars, backing vocals, accordion) oraz Kristof Hinz (drums and percussion) i Martin Schnella (mandolin). To doświadczeni ludzie. Zagrali już ponad 200 koncertów w ponad 20 krajach i od czasu swojego debiutu w 2011 roku dorobili się metki „zespołu energetyzującego swoich fanów na koncertach”. Niedawno poprzedzali występy renomowanych grup Pain Of Salvation i Threshold, a kiedyś zagrali nawet przed Alice Cooperem. Ci bardziej znani artyści są dobrym wyznacznikiem stylu, w który muzycy Cryptex usiłują się wpisać na albumie „Madeleine Effect”.

Podsumowując, mimo wszystko polecam zapoznanie się z tym albumem. Faktycznie można na nim posłuchać interesujących dźwięków, płyta wyprodukowana jest bardzo dobrze i myślę, że w swoim gatunku to towar godny polecenia.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!