Voo Voo - 7

Adrian Koenig

Każde kolejne wydawnictwo sygnowane inicjałami Wojciecha Waglewskiego, to w polskiej muzyce wydarzenie sporego kalibru. Wagiel i spółka nie spoglądają na panujące trendy, nie idą z nurtem. Grają to, na co przychodzi im ochota. Kiedy ciągnie ich w stronę ukraińskiej muzyki ludowej, do współpracy zapraszają Haydamaky (,,Voo Voo i Haydamaki" z 2009 roku). Gdy znużeni są współczesnymi technikami nagrywania w studio, siadają koło siebie z instrumentami i nowy materiał (w starym stylu) rejestrują w całości na ‘setkę’ (,,Wszyscy muzycy to wojownicy" wydany w 2010r.). Przykłady kreatywności i braku ograniczeń grupy można mnożyć niemalże w nieskończoność, ale skupmy się na tym co tu i teraz. A zdecydowanie jest na czym się skupiać, bowiem nowy krążek Voo Voo słabo sprawdza się w roli ścieżki dźwiękowej towarzyszącej myciu okien czy obieraniu ziemniaków. Jeśli jednak ktoś ma ochotę wygodnie rozsiąść się w fotelu o wieczorowej porze, świeczkami zastąpić elektryczne źródło światła i oderwać się od rzeczywistości przy hipnotyzujących dźwiękach, album ,,7" jest idealnym wyborem.

Tytuł płyty odnosi się do dni tygodnia... Brzmi banalnie ? Waglewski z zespołem zdążyli nas przyzwyczaić, że rzeczy z pozoru proste potrafią przedstawić w sposób niebanalny. Tak jest i tym razem. Niech za przykład posłuży choćby to, że całość zaczynamy od... środy. Wstępniak zaczyna się od słów:

Środa zaczyna się,

Godzina młoda, a ciało już nie...

Nic dodać, nic ująć.

Wspaniałe, refleksyjne teksty wyśpiewywane są jakby od niechcenia. Ale głos Waglewskiego aż kipi od emocji. Jak to on - oszczędnie i mądrze dobiera słowa. Nie próbuje zmieniać świata. Nie zagłębia się też w polityczne bagno. Brak tu silenia się na pseudo intelektualne rozmyślenia. Słowa po prostu płyną. Tak samo płynie muzyka. Niespiesznie, momentami nieco melancholijnie - ale broń Boże! - nudy nie sposób tu uświadczyć. Waglewski i Pospieszalski nie toczą batalii (jak to mają w zwyczaju), kto zagra dłuższe i bardziej spektakularne solo. Tym razem pieszczą delikatnie swoje instrumenty, a dźwięki, które z nich wydobywają, przenoszą nas w inny wymiar, gdzie czas zdaje się stać w miejscu. ,,7" to rzecz dojrzała, wysokogatunkowa, która udowadnia, że kompania Waglewskiego nie musi już nikomu udowadniać swojego kunsztu. Nie boją się poruszać po nowych ścieżkach i w nosie mają mainstreamowe rozgłośnie radiowe, które nie słyną z serwowania nagrań dłuższych, niż 3 minuty z groszami (najkrótsze z tego zestawu trwa niespełna 6 minut). Ale i bez tego nowa płyta Voo Voo z całą pewnością stanie się kolejnym wielkim hitem... Na szczęście nie tylko od strony komercyjnej.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Zespół Focus powraca do Polski z trasą Hocus Pocus Tour 2024 Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!