Arabs In Aspic - Syndenes Magi

Artur Chachlowski

Bułkę z bananem kojarzymy chyba wszyscy, ale czy ktoś wie co nasz mistrz Adam Małysz ma wspólnego z Arabami w galaretce? Ano ma. Czy pamiętacie zaciętą rywalizację Adama z mocną grupą norweskich skoczków narciarskich, m.in. z Tommy Ingerbrigstenem? Grupa, która nazywa się Arabs In Aspic została założona w 1997r. właśnie przez Ingerbrigstena oraz innego norweskiego skoczka, Josteina Smeby (ma on w swoim dorobku skok na 211 metrów!). Pierwotnie przyjęli nazwę Plastic Fingers, potem przemienili ją na Electric Snowjogs, a gdy w 2002r. dołączyli do nich bracia Nyhus, nazwali się Arabs In Aspic. Z historią tej formacji można zapoznać się czytając małoleksykonową recenzję wydanej kilka lat temu płyty pt. „Strange Frame Of Mind” (tutaj).

„Syndenes magi”, co można przetłumaczyć jako „Magia grzechu”, jest już szóstym wydawnictwem w dorobku Arabs In Aspic. Dzisiaj w zespole nie ma już Ingerbrigstena, a grupę tworzą: Jostein Smeby (gitary i śpiew), Eskil Nyhus (perkusja), Stig A. Jørgensen (instrumenty klawiszowe i śpiew) oraz Erik Paulsen (gitara basowa, śpiew). Arabowie w Galarecie jak zwykle opierają swoje brzmienie na starej dobrej szkole rocka, powszechnie używając w swoim instrumentarium organów Hammonda, melotronu, fortepianu Rhodesa, staromodnie brzmiących gitar oraz analogowych wzmacniaczy. Odnoszę jednak wrażenie, że na płycie „Syndenes magi" pośród tych klasycznych retro-rockowych dźwięków pojawiły się nowe charakterystyczne elementy. Nowe utwory, a jest ich tylko trzy, są nieco mroczniejsze i trochę cięższe od tych z poprzednich albumów, a wszystkie teksty po raz pierwszy śpiewane są wyłącznie w języku norweskim. Ponadto, dzięki rozbudowanym harmoniom wokalnym i dość dynamicznie brzmiącym kompozycjom, album długimi chwilami nabiera nowych walorów i z pewnością okaże się atrakcyjny zarówno dla słuchaczy ze starszego, jak i młodszego pokolenia.

Zawartość muzyczna płyty „Syndenes magi” to niezwykła gatunkowa mieszanka rozciągająca się od metalu i rocka improwizacyjnego po pop rock i funk. Ten niezwykły melanż gatunkowy sprawia, że Arabs In Aspic wyróżniają się spośród innych, bardziej klasycznie brzmiących skandynawskich zespołów. Myślę, że dojrzale prezentujące się muzyczne propozycje Norwegów najprędzej przemówią do fanów zarówno progresywnego, jak i klasycznego rocka, a już szczególnie spodobają się fanom wykonawców pokroju Pink Floyd, Uriah Heep, King Crimson czy Black Sabbath.

Album "Syndenes magi" po raz pierwszy został nagrany i zmiksowany we własnym studio zespołu, a następnie opracowany od strony producenckiej przez Björna Engelmanna w sztokholmskim studio Cuttingroom.

Autorką okładki jest ponownie polska artystka Julia Proszowska-Lund, której niezwykłe malarskie wizje wykorzystywane od lat w szacie graficznej poszczególnych albumów spowodowały, że obrazy i muzyka Arabs In Aspic stanowią jedność, wspaniale odzwierciedlając jedyną w swoim rodzaju oryginalność brzmienia naszych bohaterów.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!