Phi - Cycles

Artur Chachlowski

Usłyszeliśmy o nich po raz pierwszy w 2014 roku, kiedy to ukazał się ich trzeci album zatytułowany „Now The Waves Of Sound Remain”. Pół roku później recenzowaliśmy na naszych łamach ich koncertowe wydawnictwo DVD „Waves Over Vienna”. I nie ukrywaliśmy, że podoba nam się ta muzyka. Muzyka grupy, która nazywa się Phi.

Pochodzą z Austrii, działają już od ponad dziesięciu lat, w porównaniu do poprzedniej płyty rozrośli się do kwartetu. Do grupy w przedziwnych okolicznościach, o których za chwilę, dołączył gitarzysta Stefan Helige, za zestawem perkusyjnym zasiadł powracający do zespołu po kilku latach przerwy Nick Koch, a pracą grupy Phi nieustająco kieruje duet: Arthur Darnhofer-Demar (bg) oraz główny kompozytor, wokalista i keyboardzista, a jeszcze kiedyś gitarzysta, Markus Bratusa. No właśnie, na wcześniejszych płytach Markus wykonywał też wszystkie partie gitarowe, ale niedawno przytrafił mu się bardzo przykry wypadek. W domowej kuchni, podczas przygotowania kolacji, poważnie skaleczył się nożem, co skończyło się częściową amputacją lewego palca wskazującego. Ta opłakana w skutkach historia ma jednak pomyślny finał. Markus nie załamał się. Wręcz przeciwnie, chwycił byka za rogi, wrócił do komponowania w tradycyjny sposób, spisując swoje pomysły na papierze, skoncentrował się na grze na instrumentach klawiszowych, a w osobie wspomnianego już Stefana Helige znalazł godnego następcę, który na płycie „Circles” wykonał kawał naprawdę niezłej roboty.

Może to trochę zabrzmieć jak ironia losu, ale nowy układ sił z zespole nadał muzyce Phi dodatkowego wymiaru. Wyniósł ją na jeszcze wyższy poziom, czyniąc z nowego albumu jedną z ciekawszych pozycji płytowych z gatunku ‘progresywny metal’, jakie ukazały się na rynku w ostatnim czasie. Poszczególne utwory (a jest ich sześć i tworzą one bardzo spójną, trwającą nieco ponad 45 minut całość) chwytają za serce swoim artyzmem i pomysłowością, a liczne harmoniczne i rytmiczne impulsy wyzwalają niespotykane wcześniej na płytach Phi zasoby energii.

Nowy album Austriaków ma praktycznie wszystko, czego mogą oczekiwać po nim fani dobrego prog metalu: muzyka Phi jest wyrazista, ciekawie zinstrumentalizowana, wokal Markusa prezentuje się lepiej niż dobrze, są tu świetne melodie, jest sporo sonicznej mocy i ostrości, pojawiają się liczne polirytmiczne wstawki, a nad wszystkim unosi się delikatny duch kompleksowości brzmienia. No i są na „Cycles” niezłe kompozycje – najlepsze to zdecydowanie „Children Of The Rain” oraz „Blackened Rivers”. W tej muzyce są emocje, są kontrasty, czuć w niej odpowiedni ciężar gatunkowy.

Sympatycy brzmień a’la Haken, Opeth i Pain Of Salvation będą z pewnością zachwyceni.

 

www.gentleartofmusic.com

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Zespół Focus powraca do Polski z trasą Hocus Pocus Tour 2024 Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!