Meade, Laura - Remedium

Artur Chachlowski

Laura Meade to amerykańska wokalistka i autorka piosenek, a także etatowa śpiewaczka w teatrze muzycznym. Progrockowej publiczności najbardziej jest jednak znana dzięki temu, że śpiewa w progresywnym zespole o nazwie IZZ (w naszej małoleksykonowej rubryce z recenzjami można znaleźć omówienia większości płyt tej grupy). Jej kariera obejmuje występy na całym świecie i na wielu scenach z udziałem wielu różnych, często bardzo znanych, artystów. Koncertowała m.in. z Jasonem Hartem (Renaissance, Camel, I And Thou) i była częścią zespołu supportującego Rufusa Wainwrighta, Keren Ann oraz weekendu grupy Marillion (w 2007 i 2011 roku).

W grupie IZZ współpracuje z Johnem Galgano, który jest współautorem większości materiału na jej solowej płycie zatytułowanej „Remedium”. John wykonuje też praktycznie większą część partii instrumentalnych na tym krążku, budując osnowę pod linie melodyczne i harmonie wokalne Laury. Gra nawet na tak ewidentnie nie-progresywnym instrumencie, jak ukulele (w utworze „Home Movies”).

Poniekąd „Remedium” można nazwać autorskim albumem Laury Meade. Bo przecież to ona jest autorką, bądź współautorką wszystkich utworów, to jej głos i jej wokalne interpretacje są tu przez cały czas w centrum uwagi. Nawet w jedynym instrumentalnym temacie na tym albumie, „The Old Chapel At Dusk”, Laura, która akurat tutaj zasiadła za fortepianem, by w pojedynkę wyczarować prawdziwe magiczne newage’owe dźwięki, gra tak, że z wielką przyjemnością możemy podziwiać pełnię jej talentu. Solowy debiut Laury Meade łączy jej miłość do rocka artystycznego z emocjami muzycznego teatru. Trudno nazwać album „Remedium” zbiorem piosenek. Jest on raczej kolekcją ambitnych utworów, rozumiejąc je bardziej w stylu znanym z płyt Kate Bush niż na przykład Rihanny.

Płytę rozpoczyna najbardziej rozbudowana (8 minut i 15 sekund), bardzo emocjonalna kompozycja „Sunflowers At Chernobyl”, która w warstwie instrumentalnej nie wiedzieć czemu jednoznacznie kojarzy mi się z marillionowskim „Hotel Hobbies”. Kolejne utwory raczej stronią od typowo progrockowej stylistyki. Zabierają słuchacza na rozległe terytoria art popu, na których niekoniecznie melodie, a raczej klimat i dźwiękowe plamy zajmują eksponowane miejsce. Tak jest w ulotnym nagraniu „Conquer The World”, w mrocznym utworze „What I See From Here” czy w podszytej elektroniką kompozycji „Never Remember”. Progrockowe klimaty powracają na chwilę w utworach „Dragons” i „Your Way”, które gdyby tylko dołożyć w nich gitarę Bryana Josha można by śmiało zmieścić na którymś z albumów Mostly Autumn. „Every Step” to chyba największy w tym zestawie ukłon w stronę twórczości Kate Bush, a zamykający album niezwykle klimatyczny utwór „Irradiation” smyczkową aranżacją opatrzył Jason Hart. Muzyk ten zagrał też tutaj na syntezatorach, czyniąc z tego utworu finał godny tej niezwykłej płyty…

„Remedium” to rzecz dla prawdziwych muzycznych koneserów i sympatyków kobiecej wokalistyki przez duże W. Obdarzona aktorskim talentem Laura potrafiła stworzyć prawdziwie niepowtarzalny klimat, w którym warto zanurzyć się głęboko, by przeżyć z tą muzyką trzy wspaniałe kwadranse.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!