Davison, Liam - A Treasure Of Well-Set Jewels

Artur Chachlowski

ImageLiam Davison to muzyk znany z grupy Mostly Autumn, gitarzysta ukryty gdzieś głęboko w cieniu lidera tej formacji, Bryana Josha. Album „A Treasure Of Well-Set Jewels” jest jego solowym debiutem. I zgodnie ze swoim tytułem jest to prawdziwy skarb, na który składają się doskonale skrojone muzyczne klejnoty. Konkretnie 8 utworów–perełek, które z pewnością przypadną do gustu fanom twórczości Mostly Autumn, a przede wszystkim Pink Floyd. Czujecie się już zaintrygowani? To czytajcie dalej.

Stylistycznych podobieństw do Mostly Autumn jest na tej płycie co niemiara. I to nie tylko z powodu przepięknych solówek gitarowych, którymi Liam czaruje raz po raz (warto wiedzieć, że w macierzystym zespole gra on wyłącznie na gitarze rytmicznej, a partie solowe to domena Bryana Josha). Przede wszystkim dlatego, że do nagrania albumu „A Treasure Of Well-Set Jewels” zaprosił on dwie panie związane niegdyś z tą grupą: Heather Findlay, która śpiewa w dwóch utworach: „Picture Postcard” i „Once In A Lifetime”, którego jest ona nawet współkompozytorką, oraz Anne-Marie Helder. Jej głos słychać z kolei (głównie jako tzw. backing vocal) w 4 innych nagraniach: „The Way We Were”, „Eternally Yours”, „Into The Setting Sun” i „Heading Home”. Poza tym wśród instrumentalistów towarzyszących Davisonowi można znaleźć jego innych kolegów z macierzystego zespołu. Iain Jennings gra na syntezatorach, a Gavin Griffiths na perkusji.

W jednym z wywiadów Liam wymienił płytę „Wish You Were Here” Pink Floyd jako swój ulubiony album wszech czasów. Dlatego niech nikogo nie dziwi jego fascynacja tego rodzaju stylistyką. Najlepszymi przykładami floydowskich wpływów są utwory: „Heading Home”, „Eternally Yours”, który wraz z poprzedzającym go instrumentalem „Emerald Eternity” tworzy bardzo zgrabną całość, a przede wszystkim „Picture Postcard”, gdzie finałowe gitarowe szaleństwo przypomina wypisz wymaluj, to co David Gilmour wyprawiał w „Comfortably Numb”. Z kolei „Into The Setting Sun”, acz niepozbawiony floydowskich wpływów, brzmi odrobinę ambientowo. A dzięki świetnej współpracy wokalnego duetu Davison-Helder z instrumentalistami należy niewątpliwie do najjaśniejszych punktów programu tego wydawnictwa.

Warto zwrócić uwagę na lekko „przymglony” i zrelaksowany sposób śpiewania Davisona. Przywodzi on na myśl niektóre partie ze starych płyt Pink Floyd, szczególnie te śpiewane przez Richarda Wrighta.

Jest jednak jeden wśród tych 8 diamentów w tym zestawie, który nie pasuje do reszty. To otwierające album nagranie „Ride The Seventh Wave”. Utrzymane jest ono w ostrym, rockowym klimacie opartym na osnowie ciężko i chropowato brzmiących gitar. W utworze tym Liam jakby bardziej upodabniał się do Jeffa Becka, a nawet Jimmiego Page’a, niźli do Gilmoura. To z punktu widzenia „prog rockowych tygrysów” najmniej ciekawy fragment albumu. Ale i tak nie zmienia to ogólnej bardzo wysokiej oceny, na jaką zasługuje to wydawnictwo. Za takie utwory jak „Into The Setting Sun”, „Eternally Yours”, „Heading Home”, a przede wszystkim „Picture Postcard” można się dać pokroić. Bo to dobra płyta jest. Może nie rewelacyjna, ale budząca podziw i szacunek. Chapeau bas, panie Davison! Wyszedł Pan z cienia we właściwym momencie.

www.wymeruk.co.uk

 
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!