Rok 2025 rozpoczął się w wydawnictwie Lynx Music niezwykle intensywnie. Tylko w styczniu pojawiły się krążki FireStone, Let See Thin i FatherSon zawierające materiał słowno – instrumentalny, a także debiutancka płyta zespołu RAM Zero, w składzie której próżno szukać wokalisty. Krakowska wytwórnia ma w swoim katalogu wiele płyt z muzyką instrumentalną. Wystarczy wspomnieć choćby ubiegłoroczne albumy grup GuitAr Zet, Haasta i Stick N Stones. Każdy z nich utrzymany w innym muzycznym stylu, ale wszystkie są niezwykle udanymi propozycjami. Teraz płyta „Moment” dołącza do tego grona.
Grupa powstała w styczniu 2023 roku w Tychach. Wówczas, udzielający się wcześniej w formacji Zero Stopni, Adrian Kiszczak (gitary), Robert Majbroda (perkusja) i Marcin Malinowski (bas) zdecydowali, że chcą tworzyć muzykę bez słów, która każdy będzie mógł interpretować we własny sposób, tak jak podpowie mu własna wyobraźnia. Do realizacji planu potrzeba było im „czwartego muszkietera”, który potrafiłby obsługiwać biało – czarne klawisze tworząc klimatyczne podkłady. Po trzech miesiącach poszukiwania zakończyły się sukcesem i do składu dołączył Arkadiusz Kulawik.
Ten kwartet stworzył 36 minut muzyki, która wypełnia debiutancki album. Dlaczego jego tytuł to „Moment”? „Nazwa albumu nawiązuje do jego charakteru – cytując wykonawców – „są momenty”. Z drugiej strony, przestrzeń, którą pozostawiają poszczególne kompozycje i historie do których nawiązują dotyczą poszczególnych momentów z historii każdego z nas. „Moment” trwa trochę ponad pół godziny. „Moment” pozwala się wyłączyć. „Moment” nie narzuca, jedynie sugeruje. „Moment” to jedynie podkład – do jakiej historii? To już decyzja każdego słuchacza”.
To dobre wprowadzenie do wypełniającej krążek muzycznej zawartości. Zespół stawia na atmosferę bardziej niż na solowe popisy. Właśnie tu tkwi siła tego materiału – wszystko jest wyważone, a główny nacisk panowie kładą na prezentowanie ciekawych melodii. Już od rozpoczynającego album nagrania „Araukan” wchodzimy w świat, głównie postrockowych, dźwięków, które pozwalają nam odpłynąć. Mamy tu równą pracę sekcji rytmicznej, na tle której gitara i instrumenty klawiszowe nie prześcigają się w popisach, a niezwykle zgrabnie dbają o odpowiedni flow, malując niezwykle przyjemne dla ucha pejzaże. Dużo w tej muzyce jest przestrzeni, która podbudowana fajną linią basową, jak w kompozycji „Elektra”, sprawia, że mamy ochotę rzucić się w wir melodii i tańczyć niczym Mads Mikkelsen w filmie „Na rauszu”. W nagraniu „Arka” jest trochę więcej elektroniki i klimatów, przynajmniej w warstwie rytmicznej, znanych z płyt U2. Najdłuższy w zestawie utwór „Chmury” zwraca uwagę partią bębnów, basem kojarzącym się z „Homesick” Airbag i rozmarzonymi, przenoszącymi słuchaczy do nieba, ścieżkami klawiszy i gitary. W drugiej części robi się bardziej intensywnie, muzyka sunie niczym tytułowe chmury podczas wichury, by w końcówce ukoić nas subtelnymi dźwiękami klawiszy. Z kolei najkrótsze nagranie „Last Friday” zachwyca pulsującym basem i fantastycznym duetem Adrian – Arkadiusz. Album kończy nagranie numer siedem. I dokładnie tak („7”) jest ono zatytułowane. To niespełna pięć minut magicznie rozmarzonych dźwięków, z klawiszami miejscami brzmiącymi niczym dzwonki i wypełniającymi przestrzeń gitarowymi zagrywkami.
Na koniec zostawiłem sobie omówienie kompozycji znajdującej się na ścieżce drugiej. Czytając materiały promujące płytę można natknąć się na porównania RAM Zero do twórczości grupy Lebowski. Na pewno coś w tym jest, a szczególne podobieństwo można zauważyć w utworze „Profesor”. Oczywiście głównym powodem, że akurat to nagranie przytaczam, jest fakt pojawienia się w nim cytatów z filmu (podobnie jak na debiucie szczecińskiej formacji). Tu możemy usłyszeć głos Piotra Fronczewskiego mówiący „Proszę Państwa, Wysoki Sądzie, to jest profesor Rafał Wilczur” oraz Jerzego Bińczyckiego wygłaszającego kwestię „Ja nie pomagam biednym ani bogatym, ja pomagam ludziom”. To rzecz jasna fragmenty wycięte z listy dialogowej filmu „Znachor” z 1982 roku w reżyserii Jerzego Hoffmana.
Za interesującą stronę graficzną wydawnictwa odpowiadają Marcin Malinowski i Adrian Kiszczak, którzy wykorzystali do jej stworzenia zdjęcia autorstwa tego pierwszego.
Od kilku lat tworzę na koniec roku swój osobisty ranking ulubionych albumów instrumentalnych i myślę, że „Moments” ma szansę znaleźć się w nim wysoko, bo propozycja tyskiego zespołu jest zwyczajnie bardzo dobra. Jej zaletą jest długość, bo pozostawia słuchacza z uczuciem niedosytu. Gdy kończy się po zaledwie 36 minutach, to mimowolnie naciskamy przycisk play po raz kolejny pozwalając, by prezentowane melodie poruszały naszą wyobraźnię. Niezwykle udany debiut RAM Zero. Oby tak dalej!