Dobbeltgjenger - Master Of Failure

Artur Chachlowski

Niezawodna wytwórnia Apollon Records wypuściła na rynek nowy, piąty już w dorobku grupy Dobbeltgjenger, album zatytułowany „Master Of Failure”.

Tym, którym nazwa Dobbeltgjenger wciąż niewiele mówi przypomnę, że to alternatywny zespół rockowy pochodzący z Bergen w Norwegii, o którym pisaliśmy już kilkakrotnie na naszych małoleksykonowych łamach (omawiając m.in. albumy „Limbohead” (2018) i „The Twins” (2023)). Ich muzyka jest tak samo mroczna, jak i jasna, tak samo dostojna, jak i buntownicza, tak samo uporządkowana, jak i pełna muzycznych kontrastów.

Zestaw nowych utworów wydany pod tytułem „Master Of Failure” to ciekawa i kreatywna eksploracja sztuki opanowywania porażek. Życiowych, sercowych, codziennych mniejszych lub większych niepowodzeń, jakich doświadczamy niemal każdego dnia. I chociaż większość utworów ma raczej minorowy wydźwięk, to jednak muzyczny przekaz Norwegów jest zdecydowanie pozytywny. Najpewniej dzieje się tak za sprawą wielce energetycznej muzyki, którą skomponował lider i siła napędowa zespołu, Vegard Wikne (śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe). Nie kryje on faktu, że od lat zmaga się z chorobą dwubiegunową i obraz świata opisywanego w jego piosenkach wyłania się z procesu leczenia jego problemów związanych ze zdrowiem psychicznym. Dla Wikne nowy album, podobnie jak poprzednie, stał się ważnym procesem terapeutycznym.

„Ten album powstał w tym samym okresie, co nasze poprzednie wydawnictwo „The Twins” i okazał się dla mnie niezwykle oczyszczający w trudnym czasie. Jest szczery i wyraźnie porusza kwestie diagnoz, problemów z nadużywaniem substancji psychoaktywnych i innych tematów będących wciąż powszechnym tabu. Ta otwartość jest celowa, ma na celu zwalczanie niepotrzebnego wstydu często związanego z problemami ze zdrowiem psychicznym. Tematy wstydu i zranionego obrazu siebie wynikającego z „porażki” przewijają się na całym albumie. Często łatwiej jest podążać ścieżkami, którymi już wiele razy kroczyliśmy, niż wytyczać nowe. To jest sedno tego albumu” - mówi Vegard Wikne.

Na płycie towarzyszą mu Sondre Veland (perkusja), Bastian Veland (syntezatory i gitary) oraz Jone Kuven (gitara basowa). Muzycznie kwartet Dobbeltgjenger połączył siły z producentem Eirikiem Hellą (Moyka, Michelle Ullestad), aby w odpowiedni sposób rozwinąć swoje wyjątkowe i eklektyczne brzmienie. W efekcie otrzymaliśmy spójny alternatywny album pop/rockowy charakteryzujący się energicznymi syntezatorami, stonowanymi gitarami akustycznymi i wyrazistym występem wokalnym Vegarda. Tak, wokale Vegarda to niewątpliwa ozdoba tej płyty. Ale warto podkreślić też jego talent kompozycyjny i biegłość techniczną pozostałych kolegów z zespołów. Nie ma na tym albumie wielu muzycznych fajerwerków. Dobbeltgjenger nie gra pod publiczkę, nie epatuje słuchacza jakimiś niepotrzebnymi dźwiękowymi łamańcami. Zamiast tego oferuje zwięzłe, dobrze skrojone piosenki utrzymane w duchu alternatywnego rocka zawieszonego w subtelnej elektronice, spośród których, moim skromnym zdaniem, na specjalne wyróżnienie zasługują cztery: „Isolation”, „Ticket To The Bogeyman”, „Chameleon Life” oraz „Right Now I Feel Alright”.

Jest ich w sumie na tej płycie 10 plus krótkie interludium poprzedzające przebojowy i rozpędzony utwór „Right Now I Feel Alright” oraz niespełna stusekundowe intro „Master Of Failure Part One”, będące zajawką drugiej części tej kompozycji, która umieszczona w finale płyty stanowi jej prawdziwy gwóźdź programu.

Dobry to album, choć na pewno przeznaczony raczej dla fanów alternatywy, niźli tradycyjnego prog rocka. Ale jeżeli ktoś potrafi docenić siłę dobrych rockowych piosenek, ten znajdzie na „Master Of Failure” wiele cieszących jego uszy momentów.

MLWZ album na 15-lecie Weather Systems w 2025 roku na dwóch koncertach w Polsce Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok