Kaupang, Kristian - Siste Sjanse

Artur Chachlowski

„Siste Sjanse” w języku norweskim oznacza „ostatnią szansę”. Dla mnie to raczej pierwsza szansa, gdyż nigdy wcześniej nie słyszałem o norweskim muzyku, który nazywa się Kristian Kaupang. „Siste Sjanse” to już jego czwarty solowy album i według słów samego zainteresowanego opisuje on stany emocjonalne związane z kryzysem wieku średniego. Kristian wyjaśnia: „To moje najbardziej zróżnicowane wydawnictwo. Powinno być słuchane w całości, w jednym ciągu. Wtedy mój przekaz trafi do ciebie w najbardziej precyzyjny sposób”.

Słuchaniu tej płyty w całości sprzyja jej długość – 40 minut z sekundami. Składa się na nie 12 utworów, które w rzeczy samej tworzą bardzo spójną i zamkniętą całość. Trudno jest mi wypowiadać się w sprawie samego przekazu – Kristian wykonuje swoje piosenki w ojczystym języku (nawet w nagraniu mającym mylący tytuł „Beautiful Girls”, oprócz samego tytułu, nie usłyszymy angielskiego słowa), ale klimat, w jakim utrzymane są poszczególne utwory i atmosfera całej płyty przesiąknięta jest nostalgią, spokojem i jakby tęsknotą za mijającym czasem… I ten właśnie, mocno melancholijny, klimat jest nie tylko znakiem rozpoznawczym muzyki Kristiana Kaupanga, ale i największym atutem całej jego nowej płyty.

I choć, jak już wspomniałem, „Siste Sjanse” to zwarta, bardzo homogeniczna pod względem muzycznym, całość, to bez wątpienia są w jej programie pojedyncze utwory, które w jakiś szczególny sposób chwytają za serce. Znaleźć tu można między innymi przyjazny dla radia popowy duet zaśpiewany przez Kristiana wspólnie z Pålem Angelskårem („Beautiful Girls”), instrumental oparty na akordeonowych dźwiękach („Celine & Jesse”), międzygatunkowy semi-prog/pop („Død major”), ładne popowe, kameralne piosenki („Teppefall”), a przede wszystkim nagrania utrzymane w klasycznym stylu ‘singer-songwriter’ („Sisje sjanse”, „Dy er en annen nå”, „I preteritum”, „Eftanglandet” i wiele, wiele innych), a także odniesienia do filmów (m.in. uroczy instrumentalny temat ze ścieżki dźwiękowej do filmu „Morildminner”) oraz rozliczne dźwiękowe przekąski i prawdziwe rarytasy dla uszu rozsiane po całym albumie. W pewnym sensie i przykładając odpowiednią miarę, płyta „Siste sjanse”, choć nieco bardziej osadzona na gitarowych, niźli klawiszowych brzmieniach, przypomina mi solowy album Józefa Skrzeka sprzed lat pt. „Józefina”. Albo też „Both Sides” Phila Collinsa. Kto pamięta klimat tamtych wydawnictw, ten wie o czym mówię.

Album został zmiksowany i wyprodukowany przez Edvarda Tronstada, a zmasterowany przez George’a Tanderø i ukazuje się nakładem niezawodnej wytwórni Apollon Records. W nagraniach wzięli muzycy znani z innych, mniej lub bardziej popularnych muzycznych przedsięwzięć. Najbardziej chyba rozpoznawalni są u nas Anders Buaas (gitary) oraz Bendik Brænne (saksofon). Ale spotykamy tutaj też Irene Tillung (akordeon), Påla Angelskåra (wokal), Kristoffera Kjellinga (bas i gitara), Sigurda Steinkopfa (perkusja), ThomasA Nordvika (trąbka – polecam wsłuchanie się w zagraną na trąbce przepiękną partię w utworach „Juni i melton mowbray” i „Det kunne ha vært sånn istedenfor”), Heddę Kaupang (śpiew chórkach) i Edvarda Tronstada (gitary i syntezatory).

https://apollonrecords.no

MLWZ album na 15-lecie Weather Systems w 2025 roku na dwóch koncertach w Polsce Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok