Niezbyt częste to zjawisko jak na album koncertowy, ponieważ „Live In Teatro” grupy Ifsounds ukazał się w lutym 2025 r., ale został przecież nagrany całkiem niedawno, bo 14 grudnia 2024 r. w Teatrze Antonio Di Iorio we włoskiej Atessie. Szybka piłka. Oznacza to, że prawdopodobnie nie próbowano dokonać żadnych poprawek do zrealizowanych na żywo nagrań. Nie dokonano też „doczyszczenia” jakichkolwiek błędnych nut, co z jednej strony jest godne podziwu, bo dostajemy prawdziwie „żywy” materiał, ale z drugiej pojawiają się też pewne wątpliwości, gdyż jest parę momentów w ciągu 97 minut tego koncertu, kiedy myślę, że można było podrasować co najmniej kilka ścieżek wokalnych, które po prostu nie zawsze trafiają w sedno.
Mamy na tej płycie ten sam skład, który nagrał wydany w 2023 r., album „MMXX”, i prawdopodobnie nie jest też zaskoczeniem, że skład ten wykonał na żywo całą zawartość tego albumu, biorąc pod uwagę, że jest to jedyny materiał, w który zaangażowani byli ci wszyscy muzycy. Ale i tak w trakcie występu pojawiają się utwory nieco starsze. Koncert zaczynamy od kompozycji „MMXX”, która trwa ponad 23 minuty, a kończymy „MMXXII”, która trwa prawie 9 minut.
Zespół Ifsounds ma długą historię. Zadebiutował ponad 20 lat temu, a jego pierwsze cztery krążki zostały wydane pod nazwą If, w tym „Morpho Nestira” z 2008 roku, kiedy to po raz pierwszy się z nimi zetknąłem. Mieli sporo zmian w składzie, a tylko Runal (wokal prowadzący), Dario Lastella (gitara i wokal) oraz Lino Mesina (perkusja) pozostają członkami składu od dłuższego czasu. Na scenie teatru w Atessie towarzyszyli im: Italo Miscione (gitara basowa), Lino Gigliano (instrumenty klawiszowe) i wokalistka Ilaria Carlucci, która całkiem dobrze uzupełnia się z Pierluką „Runalem” De Liberato.
Muszę pochwalić broszurę towarzyszącą płycie, ponieważ nie tylko są w niej ładne zdjęcia, ale znajdziemy w niej informacje podane zarówno po włosku, jak i angielsku, a także teksty, co jest niecodzienne w przypadku albumów nagranych na żywo. Oczywiście, jeśli ktoś wybiera się na koncert, to zazwyczaj dlatego, że doskonale zna materiał danego artysty, a i tak pewnie zawsze znajdą się jakieś niespodziewane utwory, których chciałby chętnie posłuchać. Ponadto, na koncertach promuje się z reguły swój najnowszy materiał (chyba że ma się w swoim repertuarze tak wiele popularnych piosenek, że trudno byłoby ich nie uwzględnić w setliście). Jednak odkryłem, że o ile ta płyta będzie niewątpliwie bardzo interesująca dla fanów Ifsounds, którzy śledzili losu zespołu przez lata, to dla przeciętnego słuchacza jest w niej zbyt wiele różnorodności, a niektóre piosenki nie zawsze łapią logiczny sens w ogólnym kontekście. Nie ma wątpliwości, że otwierający tę płytę, jak i cały koncert, utwór „MMXX” jest pewnego rodzaju muzycznym triumfem zespołu, to na przykład taki „Stendhal Syndrome” to przyjemne nagranie, które pokazuje zespół w znacznie bardziej rockowym i innym świetle niż zazwyczaj. Ale słuchając całego albumu odkryłem też, że praca nad całością wydaje się dość chaotyczna, a suma wszystkich części jest niestety o wiele mniejsza niż same jej poszczególne części.
Nigdy nie narzekałem na zespoły śpiewające w różnych językach. W tym wypadku Ifsounds wykonuje ścieżki wokalne po angielsku oraz po włosku, więc ta różnorodność, z jaką mamy do czynienia na płycie „Live In Teatro” nie jest dla mnie większym problemem. Bardziej przeszkadza mi zmienność stylów. Biorąc jednak pod uwagę, że niektóre utwory są często bardzo dobre, jestem pewien, że ostateczna ocena tego wydawnictwa to raczej kwestia indywidualnego gustu niż jakiejkolwiek wady czy zalety zespołu i na pewno znajdzie się wielu, którzy będą zachwyceni tym materiałem. Jednakowoż sugeruję dobrze posłuchać całości przed zakupem.
Tłumaczenie: Artur Chachlowski