Trueack, Mark - Save Us EP

Artur Chachlowski

Wstyd się przyznać, że zrecenzowanie tej EP-ki zajęło mi aż tyle czasu. Gdy latem zeszłego roku zbierałem unikatowe utwory, które mógłbym zagrać w jubileuszowych audycjach (z okazji audycji nr 1500 oraz z okazji 30-lecia Małego Leksykonu Wielkich Zespołów) Mark Trueack był jednym z pierwszych artystów, który pozytywnie zareagował, przysyłając mi roboczy download swojej solowej EP-ki. Plany wydawnicze z nią związane nie były wtedy jeszcze w pełni sprecyzowane. Mark powiedział mi tylko, że EP-ka będzie mieć charakter wydawnictwa charytatywnego, że będzie chciał przy jej pomocy zebrać trochę funduszy, że wciąż czeka na potwierdzenie niezbędnych szczegółów związanych z wydawcą i że w jubileuszowym wydaniu mojej audycji mogę przedpremierowo wykorzystać utwór „Reality” (co zresztą uczyniłem w audycji MLWZ 25 września ubiegłego roku – playlista tutaj).

Bliżej niesprecyzowany termin publikacji, wciąż niedograne szczegóły (w przesłanym mi wtedy przez Marka projekcie graficznym kolejność utworów była inna niż na wydanej 1 lutego 2025 roku przez wytwórnię Prockrock.com Essentials EP-ce) wraz z mocno nagłośnioną kampanią reklamującą premierę koncertowego albumu macierzystej formacji Marka Trueacka, Unitopia (o albumie „Alive And Kicking” pisałem pod tym linkiem), spowodowało, że dopiero teraz, spory czas po oficjalnej premierze, zmobilizowałem się, by skreślić kilka poniższych słów o tym wydawnictwie. Za to opóźnienie i moją niefrasobliwość bardzo przepraszam.

Sylwetki Marka Trueacka nie trzeba chyba przedstawiać Słuchaczom mojej audycji ani też uważnym Czytelnikom małoleksykonowego portalu. Jako wokalista grup Unitopia oraz United Progressive Fraternity funkcjonuje w świecie progresywnego rocka już od ponad 20 lat. EP-ka „Save Us” jest jego solowym debiutem i pomimo krótkiego czasu trwania („Save Us” zawiera 5 utworów trwających łącznie niespełna 35 minut) zawiera mnóstwo wspaniałej muzyki. Ale przecież w dobie skracających się formatów nie jest ona o wiele krótsza od wielu regularnych albumów/longplayów, które współcześnie pojawiają się na rynku.

Powstanie materiału wypełniającego program tego wydawnictwa zainspirowane zostało powodzią, która pod koniec 2023 roku zalała dom i prowadzoną przez Marka restaurację Meaw Pao Cafe w Udon Thani w Tajlandii. Stało się to w momencie, kiedy koncertował on w Europie i USA z Unitopią. Oprócz tego Mark Trueack w ostatnim czasie zmagał się z wieloma innymi wyzwaniami, takimi jak koniec długoletniego małżeństwa i poważne problemy zdrowotne, a także zaczynał nowe życie z nową partnerką w nowym kraju, więc ta klęska żywiołowa była dla niego prawdziwym i nie jedynym ciosem wytrącającym go z życiowej strefy komfortu. Jak się okazuje, Mark jest prawdziwym twardzielem, który wykorzystuje swój talent muzyczny, aby spróbować sfinansować część odbudowy swojego domu i firmy, a także rozkręca kampanię Go Fund Me uruchomioną w listopadzie 2023 roku. Wykorzystał niektóre ze swoich kontaktów, aby zrekrutować gwiazdorską obsadę tego wydawnictwa, w tym Patricka Moraza (z Yes z ery „Relayer” czy z The Moody Blues z okolic „Long Distance Voyager”), byłego koncertowego perkusistę Genesis, Chestera Thompsona, multiinstrumetalistę Dave'a Kerznera (z Sound of Contact, a ostatnio z projektu Sonic Elements, który zrealizował nową wersje genesisowskiego „Baranka na Broadwayu”), a także kilku swoich kolegów z zespołów Unitopia i United Progressive Fraternity.

5 utworów, niecałe 35 minut muzyki… Każdy, kto spodziewa się progresywno-rockowego projektu, podobnego chociażby do muzyki Unitopii, będzie zaskoczony. Jak przystało na solowe przedsięwzięcie, Trueack kroczy na „Save Us” po nieco innych muzycznych terytoriach. Choć trzeba tez przyznać, że jego charakterystyczna barwa głosu od razu budzi jednoznaczne skojarzenia. Stylistycznie jesteśmy jednak w nieco innej szufladce niż muzyka Unitopii.

I tak, w rozpoczynającym całość klimatycznym utworze „Show Me How” Mark Trueack śpiewa wzruszająco przy akompaniamencie nastrojowych dźwięków czarno-białych klawiszy fortepianu Christophe'a Lebleda z delikatnymi chórkami w wykonaniu Michelle Young w tle oraz tęskną partią skrzypiec w wykonaniu Steve’a Unruha. Trueack: „Ta piosenka oparta jest na moich doświadczeniach, które mam tutaj, w Tajlandii, ucząc się o sposobie życia Tajów, na moim zrozumieniu, jak biedny jest ten kraj, a mimo to jak ma w sobie wiele bogactwa. Słowa w piosence odzwierciedlają moje rozbite małżeństwo i nowy początek w Tajlandii. Mówią o początkach tego, co stało się moją nową rodziną”. To nastrojowa, pięknie wykonana piosenka, która stanowi klimatyczne, niezwykle udane wprowadzenie w resztę materiału przygotowanego dla potrzeb tej interesującej EP-ki.

Tym bardziej, że zaraz Trueack pokazuje, że nie ogranicza się do śpiewania wyłącznie „zwykłych” piosenek” i nie boi się zmierzenia, jako artysta solowy, z większymi formami muzycznymi, czego przykładem jest rozbudowana do 9 minut kompozycja „What Have We Done”. Napisany w całości przez Dave’a Buchholza, który zapewnia wspaniały akompaniament fortepianowy oraz orkiestrową aranżację, utwór ocieka od emocji. Trueack rozsądnie stopniuje napięcie, pozwala muzyce na dłuższe instrumentalne sekcje z pięknym środkowym fragmentem, w którym eteryczne skrzypce Steve’a Unruha przeplatają się z finezyjnie zagranymi, lirycznymi nutami fortepianu (Dave Bucholtz). Patos tej kompozycji wzmocniony jest przez melancholijne tony Erhu (chińskich skrzypiec), na których gra Nate Miller, oraz waltorni Marca Papeghina. Ale trzeba też tutaj podkreślić znaczący udział kolegów Trueacka z grupy Unitopia – Johna Greenwooda (gitara), Dona Shiffa (Chapman stick), Chestera Thompsona (perkusja) i Steve’a Unruha (elektryczne skrzypce). Naprawdę dzieje się tutaj wiele dobrego, co z pewnością może ucieszyć wytrwanych fanów dobrej progresywnej muzyki.

O ile „What Have We Done” to nowy, skomponowany stosunkowo niedawno, utwór, to niektóre z piosenek wypełniających program tej EP-ki sięgają swoimi korzeniami 10 lat wstecz. Takim jest marzycielskie i bardzo wysmakowane nagranie „So Fragile” z medytacją na temat „jak cenna jest Ziemia i żyjące na niej istoty. Jak wszyscy dążymy do tego, by być lepszymi i prosimy naszych liderów, by byli bardziej aktywni w rozwiązywaniu problemów naszej planety”. Steve Unruh zapewnia przepiękną partię fletu zlewającą się z subtelnymi dźwiękami granymi na klawiszach przez Dave'a Kerznera oraz jego wieloletniego współpracownika, gitarzystę Fernando Perdomo, który pokazuje prawdziwą potęgę nylonowych strun gitary, ale też i… harfy! To nagranie to prawdziwa muzyczna perełka. Cicha, spokojna, liryczna. Przepiękna. Podobnie jak wspominany już przeze mnie utwór „Reality”, który opisuje zamęt, przez który Trueack przeszedł niedawno w swoim życiu. Na szczęście potrafił stawić czoła rzeczywistości i nie pogubił się jako człowiek, biznesmen, ani też jako artysta.

„When you think you have everything, you have it all

One day you wake up but no one hears your call

The pain burns inside me, what more can I do

It’s what we say, it’s where it starts

I think of you.

 

(…)

It tears us all apart

Let’s make a new start

What am I doing to you

Is there something I can do

 

It’s you I really need

It was you that planted the sea

Reality is you, reality is me”.

Finał to „Save Us” - tytułowa piosenka napisana przez Marka Trueacka wspólnie z Patrickiem Morazem, kiedy to obaj panowie spotkali się na festiwalu Progstock w New Jersey. Mówi ona o tak ważnej sprawie, jak przyjaźń osób, które wsparły go po powodzi. To grono oddanych, bliskich mu ludzi zostało zaproszone przez niego do wspierającego go w dobrym stylu wieloosobowego chóru złożonego z przyjaciół i członków rodziny z Tajlandii:

„The rain come down, it’s such a playful sound

I look through the window – no ground to be found

We’re in a race to save what we own

To save what we’ve grown

 

The water, it rises, It flows to unknown place

There’s no early warning – there’s so much to face

Save us from the rain

Save us from the strain

Save us from the pain”…

 

Ten utrzymany w mocno nostalgicznym i mrocznym nastroju utwór posiada momentalnie zapadającą w pamięć główną linię melodyczną i, pomimo trudnego, dramatycznego wręcz tematu, o którym opowiada, nadaje zakończeniu tej EP-ki blasku w postaci pozytywnego wydźwięku.

„Save Us” to przedsmak zapowiadanego na koniec czerwca pełnowymiarowego solowego albumu Marka Trueacka „Journey's Groove: An Adventure In Life”. Pozostaje poczekać i samemu przekonać się, czy wszystkie, a może tylko część z zamieszczonych na „Save Us” utworów zmieści się w programie tego albumu, ale warto na pewno już teraz sięgnąć po ten bardzo osobisty krążek zrodzony z przeciwności losu, ale pokazujący też przeogromny artystyczny potencjał i talent Trueacka. Zaprezentował on na tym wydawnictwie kilka najbardziej wzruszających i emocjonalnych wokali w swojej karierze. „Save Us” to rzecz wspomagająca zbiórkę funduszy, ale warto ją nabyć nie tylko ze względu na szczytny cel, ale ze względu na samą jakość piosenek. A gdyby ktoś zechciał osobiście zaangażować się finansowo w to wsparcie, to podaję internetowy adres fundacji GoFundMe, zbierającej dotacje na odbudowę Meaw Pao Cafe: https://gofund.me/4dc34775.

MLWZ album na 15-lecie Ino-Rock Festival 2025: niezapomniane muzyczne przeżycie w Inowrocławiu Weather Systems w 2025 roku na dwóch koncertach w Polsce Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok