Thymele – Lete

Tomasz Dudkowski

15 maja premierę będzie miało niezwykłe wydawnictwo – debiutancki album projektu Thymele zatytułowany „Lete”. Nie wiem, czy to kwestia wieku, ale coraz częściej zwracam uwagę na płyty bez warstwy lirycznej, gdzie sama muzyka, niekiedy dość oszczędnie zaaranżowana, jeśli chodzi o ilość instrumentów, porusza wyobraźnię kreując różne obrazy. Tak było chociażby w przypadku ubiegłorocznej płyty Macieja Mellera „Hidden River. Noise Tracks vol. 1”. Przywołuję tu nazwisko gitarzysty Quidam i Riverside nieprzypadkowo, bo po pierwsze wydawcą opisywanego albumu jest oficyna Farna Records, którą Maciej prowadzi wraz z Piotrem Mazurowskim. Drugim powodem jest fakt, że pierwsze dźwięki z płyty „Lete” usłyszałem podczas ubiegłorocznego koncertu tegoż muzyka w Sosnowcu, w trakcie którego perkusista jego zespołu, Łukasz Oliwkowski zasiadł przed niezwykle charakterystycznym instrumentem o nazwie handpan. Dał on wówczas próbkę swojej wielkiej muzycznej wrażliwości oraz niezwykłych możliwości tego pozornie prostego instrumentu. Z zainteresowaniem czekałem na większą dawkę dźwięków w podobnym stylu, która miała ukazać się w 2025 roku. I oto jest!

Mimo iż jest to wydawnictwo w zasadzie solowe, Łukasz nie zdecydował się na wydanie go pod własnym imieniem i nazwiskiem. Album „Lete” firmowany jest nazwą Thymele. Cóż ona oznacza? Taki opis znajdziemy w materiałach promocyjnych:

„Thymele to postument ustawiony na środku orchestry, w samym centrum konstrukcji teatralnej, niczym w punkcie wbicia cyrkla architekta. Jeszcze przed epoką wznoszenia wielkich budowli teatru, w czasie obrzędów odbywających się na placach, przeznaczano thymele (ołtarz) dla figury Dionizosa. Później, gdy teatr się rozwinął, na thymele (już otoczonym ogromną schodkową widownią) stawał muzyk, komentator lub koryfeusz. Wokół postumentu, na orchestrze, gromadził się chór, który niezależnie od aktorów opisywał przedstawiane na scenie wydarzenia.

Ogólnie mówiąc, thymele było pomiędzy widownią a aktorami, przypominało, że podstawą sztuki jest przeżycie duchowe, że właśnie w tej sferze „pomiędzy” rzeczywistość przenika przez pryzmat niezwykłości, że przy Dionizosie kumuluje się energia katharsis.

W Epidauros mianem thymele określono też budynek w świątyni poświęconej boskiemu uzdrowicielowi - Asklepiosowi. Służyło leczeniu dźwiękiem, tańcem, muzyką i rytmem”.

Z kolei Lete to w mitologii greckiej jedna z pięciu rzek Hadesu, z której wypicie wody miało powodować całkowitą utratę pamięci. Niektóre greckie wierzenia mówiły o tym, że dusze musiały to czynić przed reinkarnacją, aby nie pamiętać swoich przeszłych żywotów.

Warto dodać, że Łukasz, oprócz bycia muzykiem, jest także nauczycielem, doktorem nauk humanistycznych (praca doktorska dotyczyła twórczości Stanisława Lema, a on sam jest także perkusistą w Hipokamp Project, który swoją pierwszą płytę poświęcił naszemu wspaniałemu literatowi), pisarzem, a także propagatorem historii rodzinnego Inowrocławia, jak i całych Kujaw, a jak można domyślić się po nazwie projektu i tytule płyty, jego zainteresowania wykraczają daleko poza granice naszego kraju. Ma to także odzwierciedlenie w tytułach poszczególnych utworów, jak choćby w otwierającym całość nagraniu „Göbekli Tepe - The Need for the Sacred” (Göbekli Tepe to najstarsze znane miejsce kultu stworzone przez człowieka (jego powstanie datowane jest na 10 tys. lat p.n.e.) znajdujące się na terenie dzisiejszej Turcji). Oprócz nut wygrywanych na handpanach możemy usłyszeć tu także gitarę elektryczną, na której gra, wspomniany we wstępie, Maciej Meller. Jednak zamiast solówek znanych z płyt macierzystych formacji słyszymy tu bardziej klimatyczne, ambientowe dźwięki, które wypełniają jego ubiegłoroczną solową płytę „Hidden River – Noise Tracks vol. 1”. A wracając do czasów starożytnych, to na płycie możemy usłyszeć także pewien mały tajemniczy instrument – grzechotkę łużycką sprzed 3000 lat – wciąż sprawną! Wykopano ją na pradziejowym cmentarzysku, a teraz ubarwia swoim brzmieniem kompozycję „Apotropeion”.

W nagraniu „Modlitwa moja cicha i bez słów” na trąbce zagrał Paweł Hulisz (także towarzyszący na koncertach Maciejowi Mellerowi) nadając mu lekko jazzowy klimat. W bardziej rytmicznym „Kairos” na flecie zagrał Jacek Zasada z Quidam. W „Synchroniczność” Łukaszowi towarzyszy Nikodem Pabisz, który dodał nuty grane, zarówno palcami jak i smyczkiem, na kontrabasie. Utwór „Lilla weneda” rozpoczyna i kończy odgłos szumiącej wody. Oczywiście, oprócz handpanów, słyszymy tu także perkusyjne podkłady. Są one jednak bardzo subtelne, raczej dodające smaczków niż wybijające się przed szereg. Z rzadka nadają kompozycjom bardziej zdecydowany rytm. Tak jest w przypadku „Pieśni amfor kulistych”, „Genius loci” czy „Most 1666”, gdzie ich partia kieruje skojarzenia w stronę muzyki etnicznej. Album wieńczy z kolei tajemniczo – niepokojące miniatura „Przyszłość – pajęczenie”.

Dodam, że w trzech utworach („Apotropeion”, „Pieśń amfor kulistych” i „Krążenie Mirona”) można usłyszeć także jeszcze jednego muzyka z grupy Quidam – Zbyszka Florka, który zagrał na instrumentach klawiszowych, a także czuwał za konsoletą podczas nagrań płyty, które odbyły się w jego studiu (Island Studio), gdzie w grudniu 2024 rozstawiono mikrofony, handpany, bębny i zarejestrowano 16 utworów, które wypełniły to wydawnictwo.

Ukazuje się ono w trzech formatach na płytach kompaktowych. Wersja jednopłytowa umieszczona została w opakowaniu typu digipack. Mediabook zawiera dodatkowo dysk „Styks – Handpan Solo” zawierające same ścieżki handpanów. Jest jeszcze najbardziej rozbudowana edycja w artbooku, w którym umieszczono 3 płyty. Na tej ostatniej („Acheront – Live”) znajduje się 10 utworów z zasadniczej płyty zarejestrowanych na żywo przez Wojtka Piotrowskiego. Obraz na okładce to dzieło Rafała Budnego, umieszczone w środku kadry ze studia uchwycił Łukasz Raczkowski, a całość graficznie spiął niezawodny Damian Bydliński.

Oddaję jeszcze raz głos autorowi muzyki: „Jestem głęboko przekonany, że o charakterze płyty decydują okoliczności, w których powstawała oraz inspiracje twórcze. Tu owa geneza jest szczególna. Album Thymele dojrzewał jak smak dobrego wina, w każdym dźwięku wyrastał z kontaktu z jakąś formą tajemnicy, ale także z czegoś dla muzyki paradoksalnego – z poszukiwania ciszy. Drodzy Słuchacze, liczę, że spotkamy się za chwilę w sferze pomiędzy sceną a widownią, przy thymele.”.

Ze swojej strony mogę zapewnić, że godzina spędzona w towarzystwie muzyki wykreowanej przez Łukasza Oliwkowskiego wraz z przyjaciółmi to niezwykłe doświadczenie. Handpan pozwala, by jednocześnie wygrywano na nim rytm, jak i linię melodyczną, a jeśli połączymy to z niezwykłym talentem i wrażliwością autora, to otrzymamy dzieło niebanalne. Dźwięki płynące do nas z krążka pozwalają się odprężyć zrelaksować, nabrać dystansu do codzienności. Możemy usiąść z kubkiem ulubionego napoju pozwalając muzyce, by zabrała nas prosto do kujawskich grodzisk i lasów, do czasów starożytnych, czy zwyczajnie do krainy fantazji, gdzie będziemy mogli sobie wykreować własne obrazy…

„Lete” to album niezwykły, klimatyczny, wciągający, łączący historię z teraźniejszością, poezję z prozą. Zwyczajnie piękny…

MLWZ album na 15-lecie Ino-Rock Festival 2025: niezapomniane muzyczne przeżycie w Inowrocławiu Weather Systems w 2025 roku na dwóch koncertach w Polsce Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok