Dla kogo jest ta płyta?:
- Dla fanów odważnego rockowo/progrockowego brzmienia
- Dla słuchaczy, którzy lubią, gdy słychać, że grany utwór jest skomponowany z wielką pieczołowitością
- Dla zwolenników perfekcyjnej gry wszystkich instrumentów połączonych w jedną olbrzymią lawinę dźwięków
- Dla fanów wszelkiej maści organów, syntezatorów i innych klawiszy
- Dla tych, którzy szukają ożywczego brzmienia, które niczym tsunami wlewa się do uszu i sprawia, że serce zaczyna pracować na naprawdę wysokich obrotach.
I to by było wszystko tytułem wstępu.
Teraz czas na rozwinięcie opowieści o debiutanckiej płycie szwedzkiego zespołu Uncle Weevil pt. „Uncle Weevil”. Jak sami Państwo wiedzą, często dzieje się tak, że płyty debiutanckie nie mają jakichś specjalnych tytułów czy nazw. Ale żeby nazwać zespół „Wujek Ryjkowiec?!... Jak twierdzi wokalista i klawiszowiec zespołu, Mats Sandborgh „(…) nazwa Uncle Weevil wzięła się stąd, że chciałem znaleźć nazwę taką jak Dr. Hook czy Captain Beefheart. Spodobał mi się pomysł, żeby imię opisywało fikcyjną postać, np. wujka. Ryjkowiec jest małym chrząszczem i jest swego rodzaju hołdem dla mojego ulubionego zespołu, który również wziął swoją nazwę od chrząszcza”.
A muzyka? Mats dopowiada dalej: „Dorastałem słuchając Beatlesów, Simona & Garfunkela, a później odkryłem artystów takich, jak Genesis, Allan Holdsworth i Yes. Na początku lat 90. pojawiły się zespoły retro wave i power pop, jak Jellyfish, The Grays, XTC i tym podobne, czerpiące inspiracje z brytyjskiej muzyki pop z lat 60. Kiedy Anglicy grają pop, prawie zawsze udaje im się wpleść odrobinę punku w to, co robią. Myślę, że to kwestia nastawienia. Nie twierdzę, że sam potrafię to robić, ale mi się to podoba. Wiem na pewno, że lubię pracować z kontrastami w swojej muzyce. Tak czy inaczej, myślę, że zawsze miałem ciekawość odkrywania nowej muzyki. Moje inspiracje równie dobrze mogłyby pochodzić od Maurice'a Ravela, Milesa Davisa lub Black Sabbath. Najbardziej podoba mi się, gdy jestem zaskoczony muzyką. Może to być nieoczekiwana progresja akordów, zmiana metrum lub melodia, która zawiązuje się w nieoczekiwany sposób. Myślę, że to pragnienie zaskoczenia słuchacza było największą siłą napędową muzyki Uncle Weevil”. I słychać to w dziewięciu kompozycja, które zawiera album. Jeżeli dodać do tego, że każda z piosenek dotyka w swej warstwie treściowej czasami bardzo banalnych i codziennych spraw, to naturalnym skojarzeniem jest zwrócenie większej uwagi na stronę muzyczną, a ta zaskakuje, zaciekawia kontrastami, zmianami rytmicznymi i przełamywaniem stereotypowych przyzwyczajeń muzycznych z zachowaniem szacunku dla tradycyjnie rozumianej linii melodycznej i piosenkowego aranżu.
Niezmiernym ułatwieniem odpowiedzi na pytanie o czym są poszczególne piosenki zawarte na płycie jest wywiad udzielony przez wokalistę jakiś czas temu: „Naprawdę lubię pisać teksty. Najbardziej lubię, gdy stają się małymi historiami. Na albumie poruszamy kilka różnych tematów. „Noble Engineer”, który jest pierwszym utworem na albumie, opowiada o katastrofalnej podróży na Biegun Północny sterowcem, którą Włoch Umberto Nobile odbył w 1928 roku. „Charlie The Cat” opowiada o kocie Petera, Charliem, który podczas prób z zespołem wrócił do domu z królikiem z odgryzioną głową. Musiało to stać się piosenką. „Referee” o codziennym życiu sędziego piłkarskiego. „Wind In The Treetops” to najpoważniejsza piosenka na albumie. Opowiada o wszystkich przyjaciołach, których już nie ma. Straciłem kilka bliskich mi osób z powodu strasznych chorób, takich jak SLA i rak. „Dale” opowiada o ołowianym żołnierzyku, który wyrusza na przygodę do pokoju dziecięcego. „Watching the Deers Run” to deklaracja miłości do natury i rozległych lasów, które mamy w Szwecji. „The Nix” ma również szwedzki motyw. Nix to postać ze szwedzkiego folkloru, która mieszka w strumieniu i wabi młode dziewczyny. Refren tej piosenki jest inspirowany obrazami Chagalla. „Harry & Isabella” opowiada o klasycznym toksycznym związku. On jest zbyt pewny siebie, a ona ma zbyt niskie poczucie własnej wartości. Ostatnia piosenka na albumie, „Fast Food”, powinna być postrzegana jako żartobliwy uśmieszek z naszego wysokiego spożycia tak zwanego śmieciowego jedzenia”.
Do wspomnianych dwa akapity wyżej określeń muzyki, z jaką mamy do czynienia na płycie, można dorzucić jeszcze inne: dziwne metrum, skomplikowane harmonie i teksty pełne humoru i głębi. Uzyskuje się w ten sposób swoisty miks rocka progresywnego z czymś, co można by nazwać, power popem. Można też przez porównanie powiedzieć, że muzycznie mamy do czynienia z muzyką powstałą w wyniku pomieszania dźwięków takich grup, jak Asia, Ayreon, Styx z jednej strony i klasyków tzw. rocka symfonicznego jak chociażby Karmakanic czy The Flower Kings z drugiej.
Rockowo brzmiące gitary, solidne partie syntezatorów, mocno rockowy wokal sprawiają, że warto posłuchać tego debiutu, bo naprawdę słucha się tego miło, łatwo i przyjemnie. I proszę mi wierzyć, nie jest to wcale wada, a wręcz przeciwnie - sztuką jest, jak mi się wydaje, połączyć te elementy w taki sposób, by dobrze ze sobą współbrzmiały.
W skład zespołu Uncle Weevil wchodzą: Peter Nilsson (gitara), Lasse Söhr (bas), Nikko Harrison (perkusja) oraz Mats Sandborgh (wokal i klawisze). I na sam koniec jeszcze jeden cytat: „(…) „Ten album to podróż przez nasze myśli i inspiracje, a każda piosenka oferuje coś nieoczekiwanego”. I rzeczywiście tak jest. Każda piosenka tworzy odrębny muzyczny świat. Czy więc jest to płyta dla Państwa? Proszę spojrzeć na podpunkty od a. do e. w pierwszym akapicie…