Thymele - Lete

Olga Walkiewicz

Było chłodne, grudniowe popołudnie. Chmury wisiały nisko, dotykając ziemi policzkami rozdętymi wiatrem. Zimowe powietrze osaczało przechodniów kryjących się przed zimnymi podmuchami, wprawiało w wir szarość, srebrzysty mrok i odgłosy ulicy.

Tymczasem w Islands Studio rozstawiono handpany, bębny i rozpalono ogień w kominku. Płomienie tańczyły w swoim miękkim rytmie, zmieniały barwy od czerwieni po złoto, parskały niczym rozgniewane koty. Wizje zespalały się z magią nadchodzącego wieczoru, ciemność wchodziła w intymną relację ze światłem, cisza zwiastowała spełnienie. W takich chwilach rodzi się muzyka. Tuż przed zrównaniem dnia z nocą. W momencie największego skupienia i refleksji.

Gdy Łukasz Oliwkowski zaczyna tworzyć, ma w oczach blask szalonej fantazji, buduje przestrzeń pomiędzy kaskadą milczenia i dźwiękiem. Dotyka instrumentów mistycznie, zmysłowo i delikatnie tak, aby jego kontakt ze słuchaczem był precyzyjny. Ażeby oddać wszystko, co rozkwita w głębi jego duszy.

Album grupy Thymele pt. „Lete” jest efektem współpracy Łukasza Oliwkowskiego z gronem zaproszonych gości. Należą do nich Maciej Meller (gitara), Paweł Hulisz (trąbka), Zbyszek Florek (klawisze), Jacek Zasada (flet) i Nikodem Pabisz (kontrabas). Płytę wyprodukowano, zmiksowano i zmasterowano w Studio Islands Zbigniewa Florka. Zdjęcie na okładce (i w artbooku) wykonał Rafał Budny oraz Łukasz Raczkowski (zdjęcia ze studia). Płytę wydała Farna Records. Przygotowanie do druku – Damian Bydlński. Współproducentami są Maciej Meller i Piotr Mazurowski.

Kompozytorem muzyki jest oczywiście Łukasz Oliwkowski – perkusista m. in w zespole Maćka Mellera, w Hipokamp Project, w zespole Polifonoika & Magda Lazar, nauczyciel w liceum, doktor nauk humanistycznych (lemolog) i autor kilku książek, m.in. powieści „Emet”. „Lete” ukazuje świat w kalejdoskopie sztuki widzianej okiem historii. Aura, jaka otacza każdy z utworów nawiązuje do przeszłości, do źródeł z których wykluły się zalążki naszej kultury, miejsc ważnych w historii i tajemnic niesionych na skrzydłach przeszłości. Kompozycje powstawały w niesamowitej scenerii megalitycznych grobowców, wśród wałów kujawskich grodzisk, w ruinach zamków, w mistycznych wnętrzach romańskich kościołów, na tajemniczych mostach i w głębinie lasu.

Thymele to ołtarz ofiarny stawiany w pierwszych teatrach greckich pośrodku orchestry z posągiem Dionizosa. Stanowił on symboliczne centrum całego teatru i przypominał o jego sakralnym charakterze. Thymele znajdowało się na przykład pośrodku orchestry teatru w Epidauros, który wybudował Poliklet Młodszy i przypominało, że podstawą sztuki jest przeżycie duchowe.

Kompozycja „Gobekli Tepe – The Need For The Sacred” uzmysławia mnogość ścieżek, jakimi poruszają się nasze myśli. Drżenie strun, piętno obietnic bytu, który jest doskonałością, formą bez formy, bytem absolutnym, którego nie sposób opisać. Stanowi stazę uciskającą tętnicę przestrzeni rysowanej światłem, grafitem ludzkich myśli i doświadczeń.

„Opływanie – leminioskata” udrażnia wyobraźnię, uwalnia ja od ciężaru urojeń i koszmarów. Jest rodzajem wolności należnej twórcom i zwycięzcom. Jest spokojem ukołysanym każdą nutą kompozycji.

„Modlitwa moja cicha i bez słów” emanuje trójwymiarowością wieczoru, pasją zaklętą w pastelowych barwach i powiewie wolności. Nie ma ograniczeń, pękają bariery czasu i przestrzeni. Umierają wszelkie granice. Cudowna trąbka osadzona jest na postumencie klawiszowych myśli.

„Apotropejon” nawiązuje do mistyki starożytności, jest dźwignią podtrzymującą monument historii, starych wierzeń i obyczajów. Rytm wybrzmiewa współgrając z muzyką, która snuje się enigmatycznie, drży i kołysze.

„Kairos” zamyka esencję myśli w każdej nucie, blasku wysublimowanych motywów fletu i ukrytych treściach. Jacek Zasada otula temat finezyjną improwizacją.

„Jestem głęboko przekonany, że o charakterze płyty decydują okoliczności, w których powstawała oraz inspiracje twórcze. Tu owa geneza jest szczególna. Album Thymele dojrzewał jak smak dobrego wina, w którym dźwięk wyrastał z kontaktu z jakąś formą tajemnicy, ale także z czegoś dla muzyki paradoksalnego – z poszukiwania ciszy…” – to słowa autora muzyki.

„Synchroniczność” współdzieli harmonię pomiędzy handpenami, bębnami i kontrabasem, na którym zagrał Nikodem Pabisz. Symetria wchodzi tutaj w konflikt z niefrasobliwą frazą i wyobraźnią.

„Hildegarda” to kolejna podróż szlakiem pradawnych opowieści. Uduchowiona, klimatyczna.

„Lilla Weneda” jest z kolei nawiązaniem do polskiej literatury, klasycznego dramatu napisanego przez Juliusza Słowackiego, który przedstawia tragedię podbitego narodu Wenedów, do którego upadku prowadzi tajemnicza klątwa.

„Ognozja” wyzwala emocje swoim kołyszącym rytmem. Łukasz potrafi ocierać się o dwoistość brzmień, jego interpretacja rzeczywistości stoi na krawędzi cudownej fikcji, baśni i opowieści snutych przez siwowłosych bardów.

„Pieśń amfor kulistych” tłumi bezmiar lęku ukrytego w tajemniczych echach. Na leżance psychoterapeuty ułożone są wszystkie odcienie strachu i wyrzuty sumienia, dzikie żądze i kir oziębłości. To, czego nie da się zamknąć w sterylnym laboratorium, hermetycznych probówkach czy jałowych szkiełkach.

„Most 1666” drży niczym szepty harfy, dźwięki i milczenie zaklęte są w jedność, z której nie ma wyjścia. Czy tak zaczęła się tragedia w Londynie w 1666 roku? Pożar rozpętał się w pobliżu domu piekarza Thomasa Farynora przy Pudding Lane niedaleko London Bridge i zniszczył 13200 budynków, głównie w dzielnicy City Of London.

„Solstycjum – czekanie” to przedziwna kompozycja, w której zmagają się ze sobą głębokie brzmienia, metaliczne frazy i ukryte treści.

„Genius Loci” to według mitologii rzymskiej duch lub demon opiekujący się jakimś miejscem. Jest to siła opiekuńcza nadająca szczególnego znaczenia opisanemu miejscu. Metaliczne dźwięki korelują z aurą niesamowitości. Rytm buduje orbitę na której rozkwita temat.

Utwór „Thymele” otwiera trzask palącego się ognia. Brzmienie muzyki może kojarzyć się z kompozycjami Andreasa Vollenweidera. Bajkowe harmonie rozpalają powietrze przestrzennym echem. Poszczególne frazy układają całość w sposób cierpliwy i mozaikowy.

Album zamyka pełen chaosu utwór „Przyszłość – Pajęczenie”, który jak żelazne wrota zatrzaskuje się za ostatnim podróżnym. Pociąg zatrzymuje się po naciśnięciu hamulca. Wokół jest tylko cisza. Przewrotna, niepokorna, przedziwna. Jak sen, który skończył się nagle. Jak mgła na osamotnionym peronie, gdzie nie ma nikogo. Gdzie nikt nie zadaje pytań.

  

MLWZ album na 15-lecie Ino-Rock Festival 2025: niezapomniane muzyczne przeżycie w Inowrocławiu Weather Systems w 2025 roku na dwóch koncertach w Polsce Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok