Jeżeli szukają Państwo w muzyce wirtuozerskich popisów, karkołomnych zmian tempa i aranżacyjnych nowinek, to ta płyta nie jest dla Was. Jeżeli szukają Państwo długich, patetycznych, muzycznie połamanych kompozycji, to ta płyta nie jest dla Was. Jeżeli szukają Państwo matematycznej precyzji, cyzelowanych dźwięków, wysublimowanych brzmień egzotycznych instrumentów, to też ta płyta nie jest dla Was.
Jeżeli szukają Państwo wieczornego uspokojenia, snujących się łagodnym tempem znanych tonów, zaskakująco prostych, jakby amatorsko nagranych gdzieś przez przypadek, piosenek, to właśnie trafili Państwo na płytę, której szukacie. Jeżeli szukają Państwo utworów, które kołyszącą prostotą potrafią uwieść, wciągnąć, zahipnotyzować i… podzielić się spokojem swoich brzmień, to właśnie trafiliście na to, czego Wam było potrzeba. Ale zacznijmy od… średniowiecza.
W średniowieczu pod sufitem sali konferencyjnej zawieszano różę, aby zobowiązać obecnych (tych, którzy byli „pod różą”) do zachowania w tajemnicy tego, co zostało tam powiedziane. Zwyczaj ten wywodzi się z mitologii greckiej, w której Afrodyta dała różę swojemu synowi, Erosowi (bogowi Miłości), a on z kolei oddał ją Harpokratesowi (bogowi Ciszy), aby mieć pewność, że tajemnice jego matki, a w końcu innych bogów, nie zostaną ujawnione.
Kluczowym elementem tego, co powyżej są słowa: „poufność”, „tajemnica”, „zaufanie”. Te, wcale nie muzyczne określenia, doskonale opisują muzykę, jaką na swej czwartej płycie długogrającej prezentuje brazylijska grupa Sub Rosa. „Sub Rosa” – „pod różą”, a raczej „pod powierzchnią”, a raczej „pod skórą”. Gdzieś z dalekiej otchłani wprost do uszu słuchacza. Intymnie, nastrojowo, delikatnie, wręcz pieszczotliwie. Jakby tak nieco niechlujnie i bez akcentu na ważność czy doniosłość przekazywanych treści – płyta pt. „Kritherion” otula słuchacza swoim swoim nastrojem.
Zespół powstał już, można by rzec, dawno. W roku 2006 roku basista Reinaldo José, został zaproszony przez Daniela Deboni do założenia zespołu rocka progresywnego razem z Viníciusem Mendesem. Zespół w tym składzie nigdy nie powstał, ale Reinaldo (bas i wokal) i Vinícius (gitara, instrumenty klawiszowe i wokal) zaprosili Júniora Mansura (gitara, instrumenty klawiszowe i wokal) oraz Rômulo Césara (perkusja i wokal) i w ten sposób ukształtował się pierwszy oficjalny skład zespołu Sub Rosa, który przez pierwsze dwa miesiące istnienia nosił nazwę Ego Eris. Mniej więcej w takim składzie zespół wydał swoją pierwszą płytę – „The Gigsaw” w roku 2010.
Na drugą płytę trzeba było czekać aż do roku 2021. Album pt. „11:11” ugruntował pozycję zespołu jako jednego z najlepszych zjawisk muzycznych w brazylijskim rocku progresywnym, zwłaszcza dzięki utworom takim, jak „Ars Regia Therion”, „Chariot of the Crowned Child”, „The P.I.G.” i „The Illusion”. Warto tu dodać, że ważnym elementem tego wydawnictwa były grafiki – dwadzieścia dwie ekskluzywne karty Tarota przygotowane przez Marinę Nunes Marques. Do kolekcji albumów w roku 2024 doszło wydawnictwo „AniGnA” i wreszcie w tym roku album - „KriTherion” (taki sposób zapisu tytułu zastosował zespół).
Najnowsze dzieło Brazylijczyków to dziesięć utworów, które są ścieżką dźwiękową do filmu – „Sub Rosa – KriTherion”. Nie będę Państwa zachęcał do wsłuchania się w tę płytę, do wniknięcia w jej muzyczne przesłanie. Jedyne co mogę, jak mi się wydaje, to zagwarantować, że przy odrobinie dobrej woli zostaniecie zaczarowani jej prostotą, jakąś taką „kumpelskością”, jej wieczorną łagodnością, hipnotyczną monotonią i wszystkim tym, o czym już napisałem na początku. I nawet brzmienie, które momentami może przypominać nagrania z wczesnych lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, jakoś takie płaskie, buduje atmosferę tajemniczości i spoufalania się ze słuchaczem.
„Pod różą” – znaczyło w średniowieczu: „zachować w tajemnicy”, a ja mam wręcz przeciwną prośbę. Jeśli komuś się ta płyta spodoba, to powiedzcie o niej innym, bo moim zdaniem warto.
Po przesłuchaniu proszę odłożyć album na półkę z napisem: płyty nieoczywiste. Tam jest jej miejsce.