Pymlico - Core

Artur Chachlowski

„Core” to już ósme pełnowymiarowe studyjne wydawnictwo norweskiego zespołu Pymlico. Całkiem niezły to wynik, zważywszy, że wszystkie one ukazały się na przestrzeni zaledwie 15 lat. Większość z nich recenzowaliśmy na naszych małoleksykonowych łamach, z reguły chwaląc norweską formację za nowatorskie podejście do (jazz)rockowej odmiany instrumentalnego prog rocka.

Pymlico zawsze miało rotacyjny skład, z różnymi muzykami. Jedni przychodzili, drudzy odchodzili, a jeszcze inni powracali. Niemniej jednak trzon grupy zawsze skupiał się wokół lidera, Arilda Brøtera. Tym razem jednak, chyba po raz pierwszy w historii, nowy krążek został nagrany w identycznym składzie, co album poprzedni - „Supermassive” z 2022 roku.

I nie ma żadnych wątpliwości, że obecne gono siedmiu muzyków – pomimo szerokiego przedziału wiekowego i zróżnicowanych muzycznych korzeni – znów doskonale współpracuje ze sobą. Tradycją było, że Pymlico z płyty na płytę zawsze powiększało załogę podczas studyjnych nagrań, wprowadzając nowe rozwiązania - instrumenty dęte, smyczkowe i inne siły i środki, by urozmaicić i wzbogacić swoje brzmienie. Tym razem zespół postanowił nie szukać dodatkowych elementów i skupić się na tytułowym ‘rdzeniu’ – tych właśnie siedmiu członkach: Øyvind Brøter (instrumenty klawiszowe), Stephan Hvinden i Andreas Sjo Engen (obaj grają na gitarach), Are Nerland (bas), Robin Havem Løvøy (saksofony), Arild Brøter (perkusja / instrumenty klawiszowe) oraz Oda Rydning (instrumenty perkusyjne). Celem zachowania tego personalnego status quo było zmaksymalizowanie potencjału grupy, a rezultatem jest album „Core”, który zawiera bardziej surowy i zwarty materiał niż cokolwiek, co nagrali wcześniej. A przy tym nadal wypełniony jest on wszystkimi pierwiastkami, które już dawno stały się dla zespołu znakami rozpoznawalnymi: mamy więc tutaj melodyjny i zwiewny klimat, ciekawe melodie, chwytliwe groove’y i potężne partie solowe, a wszystko to opakowane jest w nowoczesną produkcję.

„Core” to 8 utworów układających się w 49 minut muzyki. Bardzo dobrej muzyki. Wszystkie kompozycje i aranżacje są teraz bardziej wysiłkiem zbiorowym niż kiedykolwiek wcześniej, przy czym każde nagranie ma swoich autorów (różnych), co pomogło ukształtować ogólny kierunek albumu. Pamiętam, że wczesne albumy były w dużej mierze ujściem dla kreatywności założyciela Arilda Brøtera przy stosunkowo niewielkim wkładzie muzyków gościnnych. Wraz ze wzrostem popularności i ze zmianą statusu zespołu z projektu studyjnego na zespół koncertujący, Arild modyfikował skład swojej grupy pod kątem występów na żywo, co w efekcie spowodowało, że ruchomy line up przekształcił się w regularne combo o konfiguracji personalnej, która istnieje do dziś.

Dźwięk na „Core” jest bardziej organiczny i jakby nieco mniej dopieszczony, co wydaje się zamierzonym pociągnięciem, a cały album zagrany został jakby z większym rozmachem i brzmi bardziej dynamicznie niż poprzednie płyty. Wszystkie utwory stanowią zwarty pakiet, który zapewnia mnóstwo wspaniałych chwil podczas obcowania z tą muzyką. Jest tu dużo rocka, ilustracyjnego prog rocka, jazzrockowej stylistyki (chwilami Pymlico przypominają grający z rozmachem big band), trochę ostrzejszego grania (jak w „Captain Teebs”), mnóstwo wspaniałych rozwiązań melodycznych (najlepsze to chyba w kompozycji „221B” z niezwykle chwytliwym motywem, który po gwałtownym wyciszeniu wszystkich instrumentów przechodzi w finałowy stadionowy zaśpiew) oraz liryki (jak w zamykającej płytę kompozycji „Done And Dusted”).

Album „Core” ukazał się nakładem wytwórni Apollon Records wczoraj (9 maja 2025 r.) i jest dostępny w formacie cyfrowym, na CD oraz na płycie winylowej.

www.apollonrecords.no        

MLWZ album na 15-lecie The Flower Kings oraz Neal Morse & The Resonance na jednym koncercie w Polsce Ino-Rock Festival 2025: niezapomniane muzyczne przeżycie w Inowrocławiu Weather Systems w 2025 roku na dwóch koncertach w Polsce Arena w Polsce: bilety już w sprzedaży Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku