Moonsoon - East Of Asteroid

Artur Chachlowski

Wygląda na to, że na początku maja miał miejsce płytowy debiut, na który naprawdę warto było czekać. 2 maja norweska wytwórnia Apollon Records zaprezentowała album zatytułowany „East Of Asteroid” grupy o nazwie Moonsoon. Po kilku pierwszych przedpremierowych odsłuchach wiem, że to album niezwykły i nietuzinkowy. Taki, który na długo zapada w pamięć.

Moonsoon to zasadniczo dwóch muzyków. Helge Nyhei - utalentowany perkusista, wokalista i artysta pochodzący z Bergen - jest siłą napędową Moonsoon. Helge współpracował z wieloma muzykami z różnych gatunków, a jego charakterystyczna gra na perkusji i wokal stanowią podstawę brzmienia zespołu. Daniel Hauge, współautor tekstów, producent i aranżer, również odegrał kluczową rolę w kształtowaniu tego albumu. Wcześniej produkował płyty innych artystów (m.in. Dobbelgjenger), teraz wniósł duży wkład w ogólną fakturę brzmienia i dynamikę albumu „East Of Asteroid”. Zmiksował również wypełniający go materiał i dokonał jego masteringu.

Ale brzmienie Moonsoon to nie tylko ci dwaj panowie. Tożsamość dźwiękową zespołu, która łączy atmosferyczne struktury, dynamiczne kompozycje i porywające opowieści, zbudowana została współnie z utalentowanymi muzykami gościnnymi: Ian Ritchie – legendarny saksofonista i flecista, który współpracował z Rogerem Watersem (był producentem „Radio K.A.O.S.”), Kjetil Møster – renomowany saksofonista na norweskiej scenie progresywnej i jazzowej, jego potężne saksofonowe partie nadają płycie Moonsoon charakterystyczną intensywność czy Bjarte Aasmul – gitarzysta z Bergen, którego emocjonalna gra dodaje głębi i złożoności całemu albumowi, lokując jego korzenie w świecie progresywnego rocka. Lista współpracowników jest długa, ale nic dziwnego – brzmienie Moonsoon jest bogate, a wielopiętrowe i złożone aranżacje wymagały zatrudnienia odpowiednich specjalistów.

No i udało się. Debiutancki album Moonsoon to progresywna rockowa odyseja, która łączy symfoniczną wspaniałość z dystopijnymi tematami i futurystycznymi krajobrazami dźwiękowymi. Dość powiedzieć, że każdy utwór wypełniający program tego wydawnictwa ma albo swoją kontynuację w postaci osobno zaindeksowanych „części drugich” albo też prologów i epilogów. Muzyka Moonsoon zabiera słuchacza w podróż przez rozległe, tajemnicze krainy dźwięków, równoważąc introspektywne piękno z potężnymi i intensywnymi, filmowymi aranżacjami.

Co więcej, w te błyskotliwe i produkcyjnie złożone aranżacje (ważną rolę pełni na tej płycie elektronika i liczne efekty) powkładane są niesamowicie melodyjne piosenki. Piosenki, obdarzone fantastycznymi liniami melodycznymi, ale posiadające też swój klimat. Nie, nie jest to pop, nawet nie pop rock. Raczej rzekłbym, że to melodyjna odmiana progresywnego rocka, której słucha się z przeogromną przyjemnością.

Sięgnijcie proszę po kompozycje „Virtual Avenue”, „Ones And Zeroes”, „The Nasty Man” czy umieszczone na samym końcu płyty, składające się z dwóch części epickie, porywające każdym swoim dźwiękiem, nagranie tytułowe… Uczta dla uszu. Radość dla progrockowej duszy.

Bardzo przyjemny to debiut. Jeżeli podobał ci się zeszłoroczny album Meer, albo jesteś fanem twórczości grupy Frost* - polecam z całego serca!

MLWZ album na 15-lecie Festiwal Rocka Progresywnego im. Tomasza Beksińskiego w Toruniu 2025 W październiku IQ Weekend w Zabrzu Francuski zespół Kwoon na koncertach w Polsce w październiku 2025 Koncert jubileuszowy Millenium oraz MLWZ już za cztery miesiące Ino-Rock Festival 2025: niezapomniane muzyczne przeżycie w Inowrocławiu