Flower Kings, The - Love

Olga Walkiewicz

Miłość to przepiękne i najpotężniejsze uczucie, tajemnicze, szalone i trudne do zdefiniowania. Potrafi wbić swoje ostre szpony w sam środek serca, rozpętać burzę emocji i niekończący się sztorm w porcie duszy. Chociaż „prawdziwie kochasz wtedy, kiedy nie wiesz dlaczego”, jak powiedział Lew Tołstoj. Miłość nie oczekuje, nie rozlicza i nie wymaga. Jest bezwzględnie szczera i pełna akceptacji. „Miłość jest najwyższą siłą wszechświata, to ona wprawia w ruch gwiazdy” (Dante Alighieri).

„Love” nie jest ściśle albumem koncepcyjnym. Temat miłości pojawia się jako antidotum na problemy emocjonalne współczesnego świata i znajduje się we wszystkich utworach tej wspaniałej płyty. Jednocześnie jest myślą przewodnią i esencją warstwy lirycznej.

The Flower Kings mają ogromny dorobek fonograficzny. „Love” jest siedemnastym studyjnym albumem szwedzkich mistrzów rocka progresywnego. Płyta została nagrana w tym samym składzie, co poprzednia: Roine Stolt (wokal, gitara), Hasse Froberg (wokal, gitara), Lalle Larson (fortepian, organy, syntezatory), Michael Stolt (bas, wokal) oraz Mirko DeMaio (perkusja, instrumenty perkusyjne). Mamy tu też znakomitych gości: Hasse Bruniusson (perkusja), Jannica Lund (wokal), Aliaksandr Yasinski (akordeon), Jacob Collier i jego „World Choirs”.

Album „Love” zawiera dwanaście utworów luźno powiązanych ze sobą „tematem przewodnim” jakim jest miłość. Nie ma tu „czasowych gigantów”, jakie zdarzały się na ich wcześniejszych albumach. Przeważają krótkie piosenki i tylko dwie kompozycje trwają po dziesięć minut.

Płytę otwiera dynamiczny i wrzący energią „We Claim the Moon”. Rytm narzucają bębny komponujące się z mocnym gitarowym riffem i basem. Linię wokalną tworzą głosy Roine Stolta i Hasse Froberga. Ich duet jest bardzo charakterystycznym elementem brzmieniowym The Flower Kings. Utwór obfituje w splatające się ze sobą wątki pełne jazzowego polotu, zakręconych improwizacji i kontrastujących barwą fraz.

„The Elder” - jeden z najdłuższych utworów albumu (11’ ) - emanuje spokojną aurą, subtelnym pięknem i nastrojowością. Warstwa liryczna podkreśla jak wielka tkwi siła w miłości. To moc - która potrafi pokonać wszelkie konflikty i nieporozumienia. Zawsze mnie zachwycał sposób, w jaki Roine Stolt gra na gitarze, jego nasączone emocjami solówki, misternie utkane wersy, koronkowe brzmienia i moc roziskrzonych melodii. Przeciwwagą są tu klawiszowe „podróże” Lalle Larssona od drżących kryształowo pasaży po zakręcone chaosem nuty.

„How Can You Leave Us Now!?” kontynuuje powolne tempa i melancholijną, intymną atmosferę. Otwiera go delikatny fortepian i bas Michaela Stolta. Siłą tego utworu jest efektowna melodia przechodząca dyskretnie pomiędzy klawiszami i wokalem.

„World Spinning”, którego kompozytorem jest Lalle Larsson, stanowi instrumentalne „intermezzo”, rodzaj klawiszowego „wstępu” do kolejnej piosenki „Burning Both Edges”. Jest to jeden z utworów, obok „We Claim the Moon” i „How Can You Leave Us Now” - które promowały album.

„The Rubble” ozdobiony jest przepiękną linią gitary, soczystymi solówkami i pozostawionym w tle akompaniamentem pozostałych instrumentów.

„Kaiser Razor” jest przeciwieństwem poprzedniej piosenki. To utwór instrumentalny. Jeden z najkrótszych na płycie. Za to rozpływa się w ciepłych barwach, tchnie optymizmem, tryska pozytywną energią. I taki przekaz jest już do samego końca albumu „Love”.

„The Phoenix” koi niebywałą harmonią. Perkusja, bas i klawisze są w doskonałej równowadze. Gitarowe solówki stanowią delikatny ornament na tle malowanym przez pozostałe instrumenty.

„The Promise” jest jedną z najpiękniejszych piosenek na krążku. Gościnnie zagrał tu na akordeonie Aliaksandr Yasinski, nadając niepowtarzalnego charakteru tej kompozycji. Jego instrument pojawia się też w innych utworach, chociażby „Love Is”, lecz tu zdecydowanie dominuje, wprowadza odrobinę „paryskiej elegancji”.

Potęga miłości rozkwita w każdym dźwięku budującym poetyckie wizje i muzyczne przestrzenie utworu „Love Is”. Bynajmniej nie jest to romantyczna i słodka ballada, lecz esencja namiętności zawieszona w pajęczynie najwspanialszych melodii oraz liryki pełnej refleksji i mądrości. Trudno się oprzeć wspaniałemu refrenowi, który pozostaje głęboko w sercu.

Po zadumanym „Walls Of Shame”, następuje moment kulminacyjny albumu w postaci dziesięciominutowego eposu „Considerations”. Symfoniczny rozmach, urokliwe tematy, porywające sekwencje i niesamowity blask tej kompozycji, stanowią niezwykle efektowne zakończenie płyty.

Gdy wybrzmi ostatnia nuta płyty „Love”, jej echo pozostaje głęboko w duszy słuchacza. W tej muzyce jest powiew magicznego wiatru. Są wszystkie żywioły i siła prawdziwej miłości, która jest iskrą życia i źródłem nadziei.

MLWZ album na 15-lecie Festiwal Rocka Progresywnego im. Tomasza Beksińskiego w Toruniu 2025 W październiku IQ Weekend w Zabrzu Francuski zespół Kwoon na koncertach w Polsce w październiku 2025 Koncert jubileuszowy Millenium oraz MLWZ już za cztery miesiące Ino-Rock Festival 2025: niezapomniane muzyczne przeżycie w Inowrocławiu