Kończąc recenzję ubiegłorocznego wydawnictwa „Live In Przeciszów” formacji Moonrise napisałem tak: „Mam nadzieję, że grupa nie spocznie na laurach i za niedługo uraczy nas nowymi dźwiękami, wszak od wydania „Travel Within” minęło już 5 lat”. Upłynęło kolejne 9 miesięcy i oto do naszych rąk trafia minialbum „Single Game”, drugi tytuł wydany na płycie kompaktowej przez Island Music Studio”.
Lider formacji, Kamil Konieczniak, sam zagrał na wszystkich instrumentach oraz oczywiście skomponował materiał i zmiksował całość. Teksty napisał ponownie Łukasz Gałęziowski, a za mikrofonem stanął, podobnie jak na „Travel Within”, Marcin Staszek. Dołączenie do zespołu tego niezwykle utalentowanego wokalisty, oprócz wspaniale dopracowanych linii wokalnych, spowodował, że Moonrise stał się także grupą koncertującą i coraz częściej można ją zobaczyć na polskich (i nie tylko) scenach.
A wracając do najnowszej pozycji z logo formacji, to otrzymujemy na niej 21 minut premierowego materiału podzielonego na 3 ścieżki. Na pierwszej z nich znajduje się najdłuższy w zestawie, ponad dziewięciominutowy utwór „Shadow In The Dark”. Po tajemniczym intro do naszych uszu dociera gitarowy motyw na tle dynamicznego basowo-perkusyjnego podkładu. Początkowo warstwa wokalna przyjmuje charakter przemowy, po której Marcin śpiewa o zagrożeniach zmieniającego się świata:
“The danger slowly crawling in / Nobody is aware of this / Shadows in the dark / And stay alert and fight”.
Ten podniosły refren wspaniale współgra z instrumentalnym podkładem, w którym możemy usłyszeć porywające, zarówno syntezatorowe (w stylu wczesnego Marillion), jak i gitarowe, sola. Sporo tu nowoczesnej, acz nienarzucającej się elektroniki, klawiszowego mroku, przestrzeni, a w końcówce uwagę przykuwa wielogłosowa wokaliza (co ciekawe, w wykonaniu Kamila) na fortepianowo – orkiestrowym tle.
Tytułowa kompozycja to podlana subtelnym elektronicznym sosem ballada. Początkowo śpiew Marcina jest delikatnie przetworzony (przez chwilę miałem wrażenie, że śpiewa Stuart Nicholson z Galahad), by po chwili zaprezentować się w pełnej krasie i to jak! Słyszymy łagodny, wysoki głos, który powoli nabiera mocy, by w końcu porwać słuchacza niezwykle emocjonalną interpretacją tekstu Łukasza o przemijaniu, rozstaniach, tęsknocie tworzy nieziemski duet z cudnej urody partią gitary (kłania się tu Steve Rothery):
“All the words we say / Will vanish in the wind / And the songs we play / Will fade away / Will fade away / Will fade away
Where are you now? / Do you remember me? / And are you still the same? / Do you miss the past? / And are you happy now? / And are you happy now? / Are you happy now? / Are you still the same?”.
W podobnym klimacie utrzymana jest zamykająca wydawnictwo kompozycja „Two Roads”. Tu rządzi przestrzeń wypełniona gitarowymi tłami, subtelnym perkusyjnym podkładem i z każdą chwilą coraz bardziej emocjonalnym śpiewem. Wisienką na torcie jest przecudowne solo na gitarze. W końcówce słyszymy wygenerowane na klawiszach dźwięki fletu, które dodają niezwykłego klimatu, prowadząc utwór, a przy okazji także całą małą płytę do końca, zostawiając słuchaczy z mocnym uczuciem niedosytu, bo zdecydowanie chciałoby się, by ta muzyka płynęła dalej…
Minialbum „Single Game” skutecznie zaostrza apetyt na pełnowymiarową piątą płytę Moonrise, która ukaże się już tej jesieni. Będzie to płyta głęboko osobista, nasycona melancholią i refleksją – przypomnienie o nieuchronnym upływie czasu i zmianach, których nie sposób zatrzymać.
Na uwagę zasługuje także warstwa wizualna wydawnictwa zaprojektowana przez Eryka Konieczniaka. Utrzymana jest w fioletowych odcieniach, zgodnie z osobistą impresją Kamila, który wyznał, że „w tej muzyce słyszy fiolet” – barwę niosącą w sobie wielowymiarową symbolikę pełną emocji.
Kamil Konieczniak wybrał bezpieczną drogę kontynuowania swojej muzycznej podróży, ale robi to z taką gracją, że absolutnie mi to nie przeszkadza. Ba! Nawet oczekuję od niego takiej muzyki, gdyż to co robi jest szczere, naznaczone pasją połączoną z niezwykłymi zdolnościami kompozytorskimi, aranżacyjnymi i oczywiście wykonawczymi. Gdy do tego dołożymy poetyckie teksty Łukasza Gałęziowskiego i niebanalne umiejętności wokalne Marcina Staszka, to wynik może być tylko jeden: mamy do czynienia z naprawdę udaną pozycją.
Im dłużej słucham zawartości tego krążka, tym coraz bardziej zatapiam się w magii dźwięków w wykonaniu Kamila i Marcina. Już nie mogę się doczekać, gdy usłyszę ten materiał na żywo. Póki co fragmentów wydawnictwa będzie można na pewno posłuchać podczas zbliżających się koncertów grupy. Pierwszy z nich już 30 maja w holenderskim Alphen, a dwa dni później,1 czerwca, zespół wystąpi w Poznaniu, gdzie będzie dzielił scenę z Maciejem Mellerem.
Krążek można zakupić w oficjalnym sklepie Moonrise: https://sklep.kamilkonieczniak.pl/