Moon Halo - Trichotomy

Rysiek Puciato

Jeżeli mają już Państwo dość słuchania długich i podniosłych utworów progresywnych, choć oczywiście zakładam, że jest to tylko chwilowe zniechęcenie, i jeżeli chcieliby Państwo wziąć krótki „rozwód” z pełnymi muzycznych meandrów i rytmicznych zawijasów kompozycjami, które często wymagają od słuchacza skupienia i uwagi, to nadarza się bardzo dobra okazja. Jeżeli szukają Państwo czegoś nieco muzycznie prostszego, aczkolwiek bardzo wciągającego i pełnego pozytywnych wibracji, to począwszy od 2 maja br. jest to możliwe.

Tego dnia bowiem ukazał się nowy album grupy Moon Hallo pt. „Trichotomy”. A na nim dwanaście utworów trwających ponad siedemdziesiąt minut i to utworów, które zaskakują łagodnością, melodyjnością, jakąś taką muzyczną zwięzłością bez zatracania swojego indywidualnego, często dramatycznego przekazu. A że ich twórcy należą do mojego ulubionego grona wykonawców „atmosferycznych”, więc z tym większą ochotą już kilkukrotnie przesłuchałem ten album, za każdym razem wyławiając z niego coraz to inne „smaczki”. No bo jeżeli w jednym zespole znajdują się tacy muzycy, jak: Marc Atkinson na wokalu, Iain Jennings na klawiszach i programatorach, David Clements na basie, klawiszach, gitarach i wokalach wspierających, Alex Cromarty na perkusji i Martin Ledger na gitarze, to już bez słuchania można powiedzieć, że otrzymamy produkt muzyczny charakteryzujący się melodyjnością, atmosferycznością i intymnością. Atkinson, Clements i Cromarty to byli członkowie zespołu Riversea, który wydał dwie przewspaniałe płyty: „Out Of An Ancient World" (2012) i „The Tide” (2018) i chyba nikomu przypominać ich nie trzeba. Iain Jennings natomiast to jeden z filarów zespołu Mostly Autumn, co chyba też wystarczy za rekomendację. A w dodatku album „Trichotomy” nie jest pierwszym wydawnictwem sygnowanym nazwą Moon Halo. To już trzecie wydawnictwo, które było poprzedzone dwoma niezwykle melodyjnymi albumami:„Chroma” (2020) i „Together Again” (2022).

Nie bez kozery pozwoliłem sobie zaznaczyć wyżej z jakich zespołów pochodzą muzycy Moon Halo. Najnowszy album można bowiem, jak mi się wydaje, podzielić na dwie (niestety nie równe) części: atmosferyczną w typie Riversea i neoprogresywno-popową, bardziej w typie Mostly Autumn. Oczywiście nie jest to podział, który sprawia, że mamy na krążku utwory słabe i lepsze, nie należy go też traktować rozłącznie. Powiedziałbym, że album wypełniają utwory nastrojowo-melancholijne, w których wokal Atkinsona brzmi niemal jak na płytach Riversea oraz nieco bardzie popowe z rysem neoprogresywnym pomieszanym z balladowo-rockowymi wstawkami. W tych ostatnich charakterystyczne brzmienie wokalu Atkinsona skrywa się gdzieś za liniami melodycznymi i jakoś mniej uwodzi swym lekko chropowatym i smutnym brzmieniem.

Pierwszy z utworów na płycie – „Siren Song” - z fortepianowym intro to zarazem jedna z najładniejszych kompozycji. Jest dokładnie taka, jaką każdy chciałby słyszeć w dobrej i złej chwili, w radości i smutku, w podróży i przy zachodzącym słońcu. Hit… I to jeden z wielu na tej płycie.

Zmieniające się czasy to temat przewodni kolejnej piosenki „Empires Burning”. Mimo swego przerażającego tytułu wokalnie to najbardziej przypominająca dokonania zespołu Riversea kompozycja. Głos Atkinsona brzmi identycznie jak na płytach Riversea, choć muzycznie mocniejsze riffy gitarowe nadają jej nieco patetycznego charakteru.

„Punchline” swoją melodyjnością niemalże zmusza do przymknięcia oczu w jakimś niemym zachwycie. Kołysząca aranżacja i melodyjna gra wszystkich instrumentów, lekkie frazowanie, syntezatorowe i gitarowe sola… To prawdziwa melodyjna gratka dla słuchacza.

„(…) Save me… Save me from myself / Save me from the things that I’ve done” – mimo rozpaczliwego wydźwięku słowa piosenki „The Things That I've Done” są niczym łagodny muzyczny balsam, który oblepia słuchacza pozytywną energią, która każe wierzyć, że wszystko będzie dobrze, że znikną kłopoty. To zarazem mjasterszyk piosenkowy. To tak „okropnie” liryczna piosenka, że nie można jej wyłączyć.

Piąta kompozycja na płycie, „Are You With Me”, swe piękno czerpie ze sprawdzonych pop/piosenkowych recept na utwory łatwo wpadające w ucho. Ma synkopowy rytm, podkręcone tempo, wyraźny podział na zwrotki i refren, który dobrze sprawdzi się nawet podczas zabaw tanecznych.

Podobny charakter ma także szósty utwór z krążka – „Don't Go Changing”. Choć gdy w jego połowie wokal Atkinsona wraz z niesamowitą grą syntezatorów przechodzi z radosnej, niemal bezpretensjonalnej piosenki w pejzażowy, łagodny i liryczny pasaż cudnie łagodnej melodii, to jedyne, co da się w tym momencie powiedzieć, to powtórzenie słów: kompozycyjny majstersztyk.

Utwór „You Me and Everybody” można śmiało dołączyć do zbioru, w skład którego wchodzą dwie poprzednie kompozycje. „(…) If you believe the World could be / Peace & Love & Harmony / Making it Reality is down to / You, Me & Everybody… You, Me & Everybody” – liczymy się tylko Ty, Ja i Wszyscy wokoło… A świat może być pokojem, miłością i harmonią… Zacytowałem te słowa, by pokazać, że piosenki zawarte na albumie „Trichotomy” nie są „o niczym”… Każdej towarzyszy jakieś przesłanie dotyczące naszego świata, uczuć czy niepokojów, jakie nam codziennie towarzyszą.

„Worlds Collided” zasługuje na szczególniejszą uwagę z powodu niesamowitej linii wokalnej i chórków, które słychać na drugim planie. Sama piosenka to ponownie element należący do zbioru zawierającego trzy powyższe kompozycje. Proszę też zwrócić uwagę na tekst:

„(…) Once there was a boy who dreamt of going to the stars

For tales on Jupiter and Mars in flights of fantasy

Once here was a man who stayed inside most of the time

All adventures in his mind of when he was a boy…”

Jest to opowieść o potrzebie realizowania marzeń, o konieczności wyciągnięcia ich spod przysłowiowego korca z makiem na światło dzienne, ubrana po raz kolejny w szaty bezpretensjonalnej piosenki.

Wraz z utworem „Nobody Is Perfect” przychodzi czas na zanurzenie się w lirycznej, bardzo osobistej kompozycji, którą współtworzą wokal i fortepian. To utwór z rodziny grupy Riversea, z prawdziwie Bownessowskim wokalem, delikatnym aranżem, bardzo intymny i cichy. Bo jak inaczej zaśpiewać o tym, że „nikt nie jest doskonały”? To mój ulubiony utwór z płyty. To siedem minut warte najwyższego skupienia.

Czy czas może stać w miejscu? Oczywiście nie. Tak więc utwór „Truth” ponownie przenosi słuchacza do krainy piosenek ze zgrabnym popowym aranżem. A że słychać w nim bardzo ładne sola gitarowe, więc myślę, że nie zaprotestują Państwo zbytnio z powodu zmiany tempa, nastroju i charakteru tej kompozycji.

Przedostatni utwór na tym albumie, „Back to You”, z jednej strony podtrzymuje ten popowy charakter, a z drugiej jest nieco bardziej stonowany i jakby (przynajmniej podczas refrenu) bardzo przypomina grupę Riversea.

Ośmiominutowy, ostatni utwór na płycie – „The Masterplan” - to swoisty kompromis pomiędzy popem, a neo progiem. To właściwie jedyny neoprogresywny utwór na tym krążku, o ile ktoś będzie poszukiwał takowych. To znane rozwiązania aranżacyjne, zróżnicowania tempa, bogate klawisze, no i rozegranie opowieści o znakach na niebie, losach ludzi w postaci ośmiominutowej minisuity.

Jeżeli zapytają Państwo co sądzę o tym wydawnictwie, to muszę przyznać, że podoba mi się z racji lekkiego popowego podejścia do muzyki. Podobają mi się utwory, które pozwoliłem sobie zakwalifikować do grupy „Riversea”, bo stęskniłem się nieco za ich smutno-ładnymi, powłóczystymi kompozycjami pełnymi liryki i jakiegoś takiego wyjątkowo osobistego brzmienia. Cenię próbę otwarcia się na muzykę lżejszą, choć nie pozbawioną głębi treściowej. Doceniam wyjście poza zaszufladkowanie spowodowane tym, że muzycy udzielali się lub udzielają w określonych stylowo zespołach. Myślę, że to dobra muzyczna propozycja na lato dla tych słuchaczy, którzy chcieliby obcować z czymś, co z jednej strony znają, a z drugiej - z czymś lżejszym, bardziej rozrywkowym. Słowem, wybór i tak będzie należał do Państwa, cokolwiek bym tu nie napisał…

MLWZ album na 15-lecie Festiwal Rocka Progresywnego im. Tomasza Beksińskiego w Toruniu 2025 W październiku IQ Weekend w Zabrzu Francuski zespół Kwoon na koncertach w Polsce w październiku 2025 Koncert jubileuszowy Millenium oraz MLWZ już za cztery miesiące Ino-Rock Festival 2025: niezapomniane muzyczne przeżycie w Inowrocławiu