Kończąc recenzję debiutanckiego albumu formacji The Foundation „Mask” jej autor, Artur Chachlowski, wyraził nadzieję, że będzie ciąg dalszy. Po wynikach naszego Plebiscytu (2. miejsce w kategorii „Debiut” w 2023 roku) można było się spodziewać, że nie tylko on na to liczy. Na szczęście dla nas muzycy nie spoczęli na laurach i oto, niespełna dwa lata później, do naszych rąk trafia nowe wydawnictwo holenderskiej grupy. Nosi ono nazwę „Relations” i jest albumem tematycznym opowiadającym o relacjach międzyludzkich oraz z otaczającym nas światem.
„Relacje z innymi ludźmi zaczynają się od ciebie. Jeśli nie kochasz siebie, nie możesz kochać i troszczyć się o innych ludzi. Jak stoimy wobec świata i natury nas otaczającej. I, co ważne, jak stoimy wobec naszego Stwórcy.
Z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości
(List św. Pawła do Efezjan 4: 2,3)”.
Pomysłodawcą konceptu ponownie jest założyciel formacji, klawiszowiec Ron Lammers, który także współprodukował (wraz z Janem Munnikiem) album oraz jest autorem muzyki do (tym razem zaledwie) dwóch utworów. Jego przemyślenia w warstwę liryczną przekuł wokalista Mark Smit (kiedyś Knight Area, aktualnie pełnoprawny trzeci członek projektu Broers + Klazinga), który napisał sześć (z siedmiu) tekstów zawartych na płycie.
Na „Relations” możemy usłyszeć praktycznie ten sam skład, który nagrał „Mask”, czyli Ron Lammers (instrumenty klawiszowe), Mark Smit (śpiew, pianino), Rinie Huigen i Jens van der Valk (gitary), Gijs Koopman (bas, pedały basowe, instrumenty klawiszowe); Jan Grijpstra (perkusja), Judith van der Valk (flet, piszczałki) oraz niewystępująca na debiucie Masaki "Makkie" Shimakawa (skrzypce). Tym razem Jan Munnik ograniczył się do nadzoru nad całością, nie ozdabiając nagrań swoimi partiami instrumentów klawiszowych. Echa dokonań Knight Area są dobrze słyszalne, ale nie może to dziwić, wszak aż trzech muzyków w przeszłości występowało w tym zasłużonym holenderskim bandzie - oprócz wspomnianego Smita, także Gijs Koopman i Rinie Huigen.
„Relations” to 55 minut muzyki podzielonej pomiędzy 8 ścieżek. Już od otwierającej całość kompozycji „Alpha” wiemy czego możemy spodziewać się po tym wydawnictwie. To rock progresywny z symfonicznymi brzmieniami instrumentów klawiszowych, mocnymi liniami basu wspomaganego pedałami basowymi, wspaniałymi solówkami gitarowymi (w tym nagraniu wspaniale współpracują ze sobą Rinie Huigen i Jens van der Valk). Znalazło się tu także miejsce dla dźwięków wydobywanych z fletu przez Judith van der Valk. Całość spaja swoim charakterystycznym głosem Mark Smit.
Jedyna instrumentalna kompozycja „Beauty of Nature” to wspaniały pokaz zdolności Rinie Huigena w budowanej kunsztownie, z wielu ścieżek, solówce gitarowej, a na uwagę zasługuje też urokliwy wstęp na flecie i piszczałkach.
Na początku „Backbone” możemy usłyszeć gitarę akustyczną oraz skrzypce, by potem dać się porwać pełnej żaru partii gitary elektrycznej (w drugiej części kojarzy mi się ona z dokonaniami Mike’a Oldfielda) i syntezatorów, a użycie piszczałek nadaje kompozycji nieco folkowego charakteru rodem z Ameryki Południowej.
Pisałem we wstępie, że Mark Smit jest autorem sześciu tekstów. Jedynym wyjątkiem jest… jego kompozycja „Ses Lunettes Noires”, do której słowa w języku, co też jest nowością, francuskim napisał Hugo Asensio. To piękna ballada, w której rządzi Mark grając na pianinie i oczywiście śpiewając.
W „Intense” wyróżnia się pojedynek klawiszowo – gitarowy oraz podniosły śpiew Smita w końcówce na tle mocnej pracy sekcji rytmicznej.
Jednym z moich faworytów jest najdłuższe w zestawie nagranie „Rubberband” zadedykowane córce lidera, Nienke Lammers. Mamy tu pierwszorzędne popisy solowe na instrumentach klawiszowych (w tym solo na Moogu w wykonaniu Gijsa Koopmana) i gitarach oraz nastrojowe wyciszenie, w którym na pierwszy plan wysuwają się flet i gitara akustyczna. Tekst skupia się na relacji rodzic - dziecko i jest wyrazem ojcowskiej miłości:
“My heart it skips a beat as you finally close the door/ But when I think of you and close my eyes/ There's sometimes something kind of strange/ I still can feel that tiny hand in mine/ That's something that will never change
Ignorant and ready to take life in your hands/ Any place will welcome you and all around are friends/ All the corners of the world, wherever you may roam/ Don't ever forget that you can always come back/ Home”.
„Life” przynosi nieco wytchnienia od symfonicznego rozmachu. To ballada, w której rządzi gitara akustyczna i flet, a bas w mniejszym stopniu atakuje słuchacza.
Na finał otrzymujemy nagranie „Omega”, w którym podobnie jak w „Alpha” słyszymy na początku i na końcu odgłosy wiatru. Tu interpretacja tekstu napisana z perspektywy Stwórcy przyjmuje nieco teatralnego charakteru, by w końcówce zabrzmieć bardzo podniośle na tle marszowego werbla i ostatniej już wyśmienitej solowej partii gitary.
Ron Lammers wraz z kolegami kontynuują ścieżkę obraną na płycie „Mask”, co podkreśla także niezwykle barwna szata graficzna, której autorem jest ponownie Douwe Fledderus. Jego prace prezentują się wspaniale zarówno w digibooku skrywającym płytę kompaktową, jak i w wydaniu analogowym w postaci dwóch krążków winylowych umieszczonych w okładce typu gatefold. Od strony muzycznej warto zanotować fakt, że Ron oddał nieco pola kolegom. Na „Mask” był autorem lub współautorem wszystkich kompozycji, tym razem podpisany jest tylko pod dwoma utworami, trzy są autorstwa Gijsa Koopmana, dwa Rinie Huigena, a jedną skomponował Mark Smit. W żaden sposób nie wpłynęło to jednak na spójność materiału. To kolejne, bardzo przemyślane dzieło, pełne rozmachu, zapierających dech popisów solowych i wspaniałych melodii. Z jednej strony czerpie garściami z dokonań grup z lat 70., a z drugiej brzmi nowocześnie. Płyta „Relations” na pewno przypadnie do gustu nie tylko tym, którzy polubili debiut formacji, ale wszystkim miłośnikom progresywnej muzyki, bo to naprawdę bardzo udane wydawnictwo, zarówno od strony kompozytorskiej i tekstowej, jak i wykonawczej a do tego świetnie zrealizowane. Polecam!