Wrzesień już tradycyjnie przynosi sporo nowych płyt, które ukazują się pod skrzydłami wytwórni Lynx Music. W tym roku jej szef, Ryszard Kramarski, oprócz „swoich” albumów „The Lost Melodies” Millenium i „Alice” tRKproject, zadbał, by szersza publiczność mogła zapoznać się z debiutanckim krążkiem formacji Strefa Wolnych Myśli. To autorski projekt gitarzysty Artura Krystka, w przeszłości lidera grupy 2LATE, nad którym prace zaczęły się już w styczniu 2023 roku, a do jego realizacji zaprosił całą plejadę gości i to nie tylko ze świata muzycznego.
Główną inspiracją do powstania płyty były dzieła George’a Orwella i jego dwie kultowe powieści: „Rok 1984” i „Folwark Zwierzęcy”, które stanowią w warstwie słownej motywy przewodnie na albumie zatytułowanym „Wieści ze świata”.
I właśnie 11-minutowa, sześcioczęściowa suita „1984” rozpoczyna ten krążek. W odsłonie pierwszej zatytułowanej „Tysiącdziewięćsetosiemdziesiątyczwarty I” to zasadniczo intro z odgłosami kroków, bicia dzwonu i partia gitary akustycznej. Trzaskają drzwi, rozlega się dźwięk trąbki (gra na niej Ignacy Wendt) - tak rozpoczyna się fragment „Tydzień nienawiści”. Wraz z ostrzejszym motywem gitarowym pojawiają się pierwsze słowa:
„Pogodny i zimny kwietniowy dzień, a zegar wybił trzynastą/ Winston szedł bezwiednie przed siebie, nie znosił i kochał to miasto/ wchodząc na klatkę poczuł czyjś wzrok z teleekranu/ na każdym rogu czai się strach”.
Wypowiada je… Piotr Fronczewski. Nie będę ukrywał, że to właśnie udział jednego z najwybitniejszych polskich aktorów stał się magnesem do sięgnięcia po ten krążek. Tym razem nie może być mowy o pastiszowym charakterze, z jakim kojarzony był występując jako Franek Kimono. Historia Winstona w świecie, w którym „Wojna to pokój, a miłość to grzech, więc po co nam wolność?” zdecydowanie do lekkich nie należy, a charakterystyczny głos aktora wyśmienicie to podkreśla, szczególnie w refrenie, gdy wyśpiewuje, a raczej melorecytuje tekst:
„Tydzień nienawiści trwa, miliony istnień-jeden plan, a wokół wciąż ta sama twarz, kres ludzkości jaką znam”.
Po drugim z nich pojawia się krótka gitarowa solówka na tle organowego podkładu. Tak przechodzimy do trzeciej części – „Policja Myśli”, która przybiera klasyczny hardrockowy charakter za sprawą mocniejszego gitarowego riffu, brzmienia Hammondów (z wyjątkiem nagrania „Korpo” gra na nich oraz innych instrumentach klawiszowych Kamil Barański), wyrazistej sekcji (tworzą ją na całej płycie Tomasz „Żaba” Mądzielewski – perkusja, Paweł Krulikowski – bas), czy wreszcie śpiewu kolejnego znanego gościa - wokalisty Artura Gadowskiego (IRA).
Następuje chwila wyciszenia wypełniona solem na basie skąpanym we floydowsko brzmiącym organowym tle – to instrumentalny przerywnik noszący tytuł „Uciec jak najdalej stąd”.
Po nim po raz kolejny na czoło wysuwa się bas, na której Paweł Krulikowski wygrywa figurę w stylu… funk, podkreśloną motoryczną pracą perkusji. To, w połączeniu z gitarową zagrywką i sposobem interpretacji tekstu przez następnego wokalistę pojawiającego się na krążku, Andrzeja Karpia, nadaje tej części (zatytułowanej „Londongrad”) zdecydowanie nowoczesnego charakteru, wprowadzając skojarzenia z twórczością… Krzysztofa Zalewskiego. Warto wspomnieć w tym miejscu o kolejnych gościach, którzy ubarwili tę odsłonę swoją grą. Są nimi Jarek Kaczmarczyk – saksofon tenorowy i Michał Jelonek (Hunter, ex-Ankh) – skrzypce. To zdecydowanie najbardziej przebojowy fragment utworu, choć przesłanie oczywiście do pozytywnych nie należy:
„Wielki brat czuwa, jest zawsze obok tuż/ Złowrogim cieniem, złodziejem twoich snów/ Każdy oddech, odmiennych myśli stan/ Dawno odkrył twój sekretny plan
Dalej walczysz, choć jesteś na dnie/ Koniec bajki jak w najczarniejszym, złym śnie”.
Pozostaje jeszcze półtoraminutowe instrumentalne outro „Tysiącdziewięćsetosiemdziesiątyczwarty II”, w którym rozwinięty został motyw z części I, tym razem zagrany na gitarze elektrycznej w otoczeniu całego zespołu. Jeszcze odgłosy burzy, deszczu padającego na bruk i utwór dobiega końca.
Ścieżkę drugą wypełnia najkrótsze nagranie w zestawie, pięciominutowe „Korpo”. Podobnie jak w „1984” tak i tu we wstępie słyszymy gitarę akustyczną, z tym, że tu towarzyszy jej partia fletu poprzecznego w wykonaniu Jarka Kaczmarczyka. Po chwili wchodzi krótka partia solowa gitary elektrycznej, a Piotr Fronczewski wygłasza pełen goryczy tekst o świecie korporacyjnym:
„Za szczelnie zamkniętymi drzwiami Korpo, gdzie normalność to największa wada/ Niezmiennie każdego dnia, o każdej godzinie/ Ktoś komuś „życzliwie” świnię podkłada”
…
Nadmiar botoksu wypełnia przestrzenie/ Usta pękają pod jego naporem/ Parki, ulice i skwery w zadumie zastygły, a cały ten blichtr – to wszystko jest chore ...”.
W podkładzie należy docenić wspaniałe orkiestracje nadające utworowi filmowego charakteru. One, a także wyborne dźwięki wydobywane z organów, z których zbudowane są tła, ale także piękna solowa partia, to dzieło Krzysztofa Baranowicza. Wspomnieć należy również o dwóch innych muzykach, którzy ubarwili kompozycję swoją grą. Są to Artur Tabor (gitary) oraz (ponownie) Michał Jelonek – skrzypce. Ciekawostką jest zakończenie. Muzyka urywa się, padają słowa „za zamkniętymi drzwiami”, po których słychać tylko wiatr i po chwili dźwięk dzwonka oznaczającego, że przyjechała winda w budynku Korpo…
Teraz z kolei przyszedł czas na kompozycję najdłuższą, którą jest szesnastominutowa, tym razem siedmioczęściowa, suita zatytułowana „Folwark” zainspirowana oczywiście drugim z wymienionych na wstępie dzieł George’a Orwella. Pierwsza odsłona („Folwark D.”) ma niemal sielski charakter. Słychać odgłosy wydawane przez zwierzęta, a muzyczną przestrzeń wypełniają gitara akustyczna, pianino, organy, banjo (gra na nim Piotr Bogutyn) oraz subtelna sekcja rytmiczna. Ta instrumentalna sielanka trwa zaledwie 2 minuty. Po niej nastrój robi się bardziej poważny, dostojny. To „Sen Majora”, którego tekst wspaniale zinterpretował kolejny znany gość – Marek Piekarczyk. Wcielił się on w knura Majora, który przedstawia zwierzętom swoją wizję świata:
„Ta pieśń i jej słowa sprawią, że wkrótce każde zwierzę powstanie na ich dźwięk/ I w dal się poniesie przez pola, łąk i porwie każdego z nas/ Nigdy więcej ucisku człowieka/ Nie będzie nam mówić co dla nas jest dobre, co złe/ Weźmiemy sprawy w swoje łapy, w swoje zęby/ Pomścimy zniewagi zadawane nam przez wieki/ Będziemy żyć w końcu jak naprawdę żyć pragniemy...”.
Słowom tym towarzyszy bardzo mocno kojarzący się z dokonaniami Pink Floyd z czasów „Ciemnej strony księżyca” podkład. Sporo tu gitary akustycznej, Hammondów, a swoją grą na gitarze steel czaruje Leszek Laskowski.
We fragmencie opatrzonym tytułem „Zwierzęta Anglii” główną rolę ponownie odgrywa partia gitary akustycznej, a za mikrofonem ponownie staje Andrzej Karp. Wyśpiewuje on znaną z kart książki pieśń zwierząt (w tłumaczeniu autora płyty), które przepędziły Pana Jonesa:
„Zwierzęta Anglii, stworzenia Irlandii/ Z najdalszych osad, z odległych miejsc/ wsłuchajcie się w moje radosne nowiny/ czekajcie, bo nadchodzi już wolności sen, o tak
Prędzej czy później przyjdzie ta chwila/ Tyran przepadnie, odejdą źli/ Dzień naszej glorii niezapomniany/ Wnet ziści się, a w Anglii - my, tylko MY !”.
Świnie, jako najinteligentniejsze ze zwierząt zapisały na ścianie „Siedem Przykazań”. W tak właśnie zatytułowanej części, na tle jazzowo-knajpianego podkładu owe przykazania czyta Piotr Fronczewski:
„Po pierwsze: Cokolwiek chodzi na dwóch nogach, jest wrogiem
Po drugie: Cokolwiek korzysta z czterech nóg lub ma skrzydła, jest przyjacielem
Po trzecie: Żadne zwierzę nie będzie nosić ubrań
Po czwarte: Żadne zwierzę nie będzie spać w łóżku
Po piąte: Żadne zwierzę nie będzie pić alkoholu
Po szóste: Żadne zwierzę nie będzie zabijać drugiego
Po siódme: Wszystkie zwierzęta są równe”.
Sielanka nie trwa długo, po początkowych sukcesach nastały ciężkie chwile. O swojej ciężkiej pracy, która w niczym nie różniła się od tej, którą wykonywał za rządów człowieka, opowiada (ponownie głosem Piotra Fronczewskiego) koń Boxer, kończąc swój wywód smutną konkluzją:
„Człowiek to człowiek, a świnia to zwierz/ Nie może się równać choć bardzo chce/ Wolałem już skonać harując jak wół/ Jak było od zawsze choć kopię swój dół/ Zamiast dla świni co w oczy wciąż łże/ I w ludzkich luksusach pławi się”.
Wypowiedzi towarzyszy posępny podkład, w których główną rolę ponownie odgrywają organy, a po tekście pojawia się fortepianowo-basowa figura, która wraz z mocniejszym organowym akcentem kończy tę część, której tytułem jest imię wspomnianego konia.
W bluesowym (kłaniają się dokonania grupy Dżem) utworze „Towarzysz Napoleon i świnie” peany na cześć samozwańczego przywódcy zwierząt, knura Napoleona wyśpiewuje, głosem Artura Gadowskiego, inna świnia – Squealer:
„Przyjacielu opuszczonych!/ Na piedestał wyniesiony! Władco wiadra pomyj!/ Gdy widzę twe oblicze, to moja dusza płonie/ Najdroższy towarzyszu... Napoleonie!
Tyś dawcą jest wszystkiego, zwierzętom niezbędnego/ Czystej słomy do taplania/ Będziemy wierni tobie, liść laurowy na twe skronie/ Najdroższy towarzyszu... Napoleonie!”
I tak docieramy do finału w postaci mocno jazzującego (wspaniała partia saksofonu altowego w wykonaniu Marcina Kajpera znanego z grupy Raya Wilsona) fragmentu opatrzonego tytułem „Folwark Z.”. Lata mijają, świnie całkowicie przejęły kontrolę nad folwarkiem i zaczęły wchodzić w układy z ludźmi, coraz bardziej upodobniając się do nich:
„Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim”.
Te gorzkie słowa wypowiada inny niezwykle ceniony aktor, Wiktor Zborowski. W ten sposób suita „Folwark” dobiega końca.
Wszystkie trzy utwory dotykają trudnych tematów, więc żeby nie przytłoczyć słuchacza na koniec otrzymujemy nagranie o innym, zdecydowanie pozytywnym, wydźwięku. Już sam tytuł – „Dobro” wprowadza inną atmosferę, a swoim jedynym w swoim rodzaju głosem Piotr Fronczewski wygłasza pełne nadziei słowa:
„Bo Dobro zawsze zwycięża/ Z rozpaczą walczy od lat/ Bo Dobro wie zawsze najlepiej/ Jak ocalić ten świat
Dobro jest wszędzie otacza nas zewsząd, możesz je czynić na każdym kroku/ I nie mów że czegoś zrobić się nie da, miłości więcej nam trzeba”.
Może jest to i trochę infantylny tekst, ale czasami „najlepsze są stare frazesy”, jak śpiewał pewien Szkot. Tym bardziej, że towarzyszy im piękna, głównie akustyczna, muzyka, z nastrojową gitarą, kontrabasem, Hammondami czy wreszcie partią saksofonu w wykonaniu Marcina Kajpera oraz gitarowym popisem Artura Tabora. Ci dwaj ostatni prowadzą w końcówce przecudownej urody dialog, którego nie powstydziłby się duet David Gilmour – Richard Wright.
40 minut spędzony w towarzystwie debiutanckiej płyty projektu Strefa Wolnych Myśli mija naprawdę niepostrzeżenie. Artur Krystek (jest on autorem całej muzyki i tekstów, a w dwóch – „1984” i „Dobro” pomogła mu żona, Ewa) zgromadził na płycie całą plejadę, niekiedy bardzo znanych, gości i potrafił wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Mimo tak licznej grupy artystów całość jest niezwykle spójna, z wyróżniającymi się dwiema suitami. Przypomnę, że w 2021 roku powieści „1984” i „Folwark zwierzęcy” były także inspiracją do powstania dwóch utworów na album „Books That End In Tears” jednego z muzycznych dzieci Ryszarda Kramarskiego, formacji tRKproject i wydanej oczywiście także pod skrzydłami Lynx Music. Dzięki płycie „Wieści ze świata” mamy dwa różne spojrzenia na te utwory literackie zamknięte w progrockowe suity.
„Wieści ze świata” to niezwykle interesująca pozycja łącząca w sobie świat muzyki i filmu, obok której nie można przejść obojętnie. Wspaniałe kompozycje, świetni instrumentaliści i wreszcie plejada wokalistów i aktorów interpretujących ciekawe teksty składają się na zdecydowanie udaną płytę, na której spore grono słuchaczy znajdzie coś dla siebie. Proszę pamiętać o tym wydawnictwie przy układaniu tegorocznych podsumowań, bo bez wątpienia zasługuje na wysokie w nich miejsce.
