Lindberg, Jonas - The Other Side EP

Artur Chachlowski

ImageMam dziś dla Was bardzo ciekawy skandynawski (a więc wiadomo, o jakość materiału można być a priori spokojnym) projekt, na czele którego stoi bliżej nieznany artysta Jonas Lindberg. Jego wizja muzyki powinna szczególnie zainteresować sympatyków nieco prostszej, melodyjnej, nieskomplikowanej odmiany progresywnego rocka, zahaczającego o klasyczny AOR.

Jonas Lindberg to młody, wszechstronnie utalentowany muzyk, absolwent School Of Music w Piteå w Szwecji. Jako końcowy dyplom przygotował on tamże materiał muzyczny w postaci EP-ki „In Secret Place”. Pozwoliła mu ona ukończyć szkołę z wyróżnieniem, ale światło dzienne dla publiczności ujrzała ona dopiero w 2012 roku, kiedy to Jonas postanowił zorganizować ze swoim udziałem regularny zespół, z którym przystąpił do nagrań nowego materiału. Ukazuje się on teraz na kolejnej EP-ce zatytułowanej „The Other Side”. Jonasowi (bas, instrumenty klawiszowe, gitary i śpiew) towarzyszą: Jonas Sundqvist (śpiew wiodący), Jonathan Lundberg (perkusja), Calle Stålenbring (gitary) oraz Michael Ottoson (instrumenty klawiszowe). EP-ka „The Other Side” trwa 30 minut, a w jej programie znajduje się 5 utworów, które zabierają słuchacza na terytoria zbliżone do melodyjnej, piosenkowej twórczości Spock’s Beard z delikatnymi naleciałościami muzyki pop (kłania się tutaj głównie Sting) oraz z elementami zaczerpniętymi z najlepszych skandynawskich wzorców (szczególnie Moon Safari, The Flower Kings i Kaipa). Pośród tych pięciu utworów wyróżnia się nagranie tytułowe, które jest chyba najmocniejszym punktem programu tego wydawnictwa. Niewiele ustępuje mu urokliwa ballada „Little Girl” oraz pozostająca na przeciwległym w stosunku do niej biegunie najdłuższa (8:23) i najbardziej epicka w tym zestawie kompozycja zatytułowana „Line No.18”. Przyciąga ona uwagę odbiorcy swym magnetycznym czarem od pierwszej do ostatniej minuty.

„The Other Side” to z pozoru niewielkie, niepozorne i na pierwszy rzut ucha nie za bardzo wyróżniające się wydawnictwo. Jednak częstsze przebywanie w towarzystwie dochodzących z niego dźwięków (czemu sprzyja krótki czas trwania krążka oraz niesamowita przystępność wszystkich piosenek) powoduje, że zaczyna się odczuwać, że ma się tu do czynienia z projektem niezwykłym, którego główny autor to niezwykle utalentowany kompozytor. Myślę, że niedługo nie tylko Szwecja, ale i cały progresywny świat może mieć z niego ogromną pociechę.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!