While, Rod - Integrity

Artur Chachlowski

Rod While to mieszkający w Buckingham w Anglii gitarzysta, autor tekstów i producent, który w przeszłości grał w różnych zespołach, w tym w Trekellion Skyway i w Sarajevo. Wydając w 2021 roku album „Open The Cage” rozpoczął karierę solową, w której koncentruje się na muzyce instrumentalnej inspirowanej różnorodnym materiałem - od rocka progresywnego, przez jazz fusion, po elektronikę i formy orkiestrowe. Jego główne inspiracje to Pink Floyd, Massive Attack, Jeff Beck, Tangerine Dream, Pat Metheny, Steve Hackett i Mahavishnu Orchestra. Zainteresowania dokonaniami tych właśnie wykonawców słychać było na recenzowanym przez nas poprzednim solowym albumie Roda – „Vigil” 2022).

12 kwietnia br. na platformach streamingowych ukaże się jego trzeci album. Przysłuchując się dźwiękom docierającym z albumu „Integrity” wydaje się, że Rod nie szuka w muzyce sławy, ani też nie liczy na zdobycie dzięki niej jakiejś fortuny, lecz ma proste pragnienie, by wyrażać siebie poprzez dźwięki, melodie i brzmienia i dzięki temu poruszać emocje u odbiorców swojej muzyki. Ze wszystkich utworów wypełniających album „Integrity” przebija prawdziwa autentyczność, prawda i szczerość autorskiej wypowiedzi. Są one wołaniem o prawdę we współczesnym świecie – luźna koncepcja albumu nawiązuje do alarmującego spadku uczciwości i integralności wśród przywódców politycznych oraz do potrzeby działań na rzecz przyszłości naszej planety.

Podstawowe instrumentarium, którym na płycie posługuje się Rod składa się z gitar, instrumentów klawiszowych, perkusji i basu. Lecz najwięcej jest tutaj elektroniki. Generalnie mamy tu do czynienia z muzyką epicko instrumentalną, ilustracyjną, malującą wyimaginowane obrazy w umyśle słuchacza. Album jest instrumentalny, aczkolwiek w kilku utworach słychać ludzkie głosy, jak strzępki dialogów w „Radical Lies” i „Burn Down The Blue Skies”, odgłosy szkolnego boiska i niemowlęcy śmiech w „Lights On” czy monologi (w „The Fermi Paradox”), a także dźwięki trzody i bydła (sic!) w skądinąd interesująco brzmiącym temacie „Control”, które dodają tej muzyce kolorytu. Nie brakuje w niej niespodzianek, a także efektownych, działających na wyobraźnię tematów, jak na przykład „The Somnambulist”, „Blind Orange Dragon” i „Survivor Elation”, które momentalnie zapadły mi w pamięć i spowodowały, że na długo nie mogły się ode mnie odczepić. Są one chyba najlepszymi przykładami jak ciekawe pomysły Roda While’a potrafiły zmaterializować się w formie finezyjnie brzmiących utworów.

Nie jest to wzorcowy album z półki ‘rock progresywny’, ale nie sposób nie nazwać tej muzyki progresywną i nie sposób nie odmówić tej płycie uroku, który powoduje, że chce się do niej często wracać.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!