Hackett, Steve - Cured

Andrzej Barwicki

Image„Cured” to piąty solowy album Steve’a Hacketta. Swoją premierę miał w 1981 roku. W 2007 roku płyta ta została wydana w zremasterowanej wersji i wzbogacona o trzy dodatkowe kompozycje: „Tales Of The Riverbank”, „Second Chance” i „The Air – Conditioned Nighmare” (live). Podczas nagrywania materiału na ten krążek w studiu Steve’owi Hackettowi  towarzyszyli: Nick Magnus (klawisze, automat perkusyjny), John Hackett (flet, bas) i Bimbo Acock (saksofon w „Picture Poscard”). Sam Steve Hackett grał na gitarze elektrycznej i na basie oraz postanowił zaśpiewać osobiście wszystkie utwory. Jest ich w sumie osiem, a sam album trwa zaledwie około 30 minut.

Słuchając tych nagrań i oceniając z perspektywy czasu artystyczne zdolności Steve’a, który wcześniej nagrywał z jedną z najlepszych grup świata, album „Cured” można określić mianem pastiszu. Kompozycjom, a raczej piosenkom, bo tak trzeba je określić, brakuje tak przez nas lubianych klimatów progresywnego rocka, delikatności i mocniejszych elementów wprowadzających różnorodność brzmieniową, a słuchaczom dostarczanych niezapomnianych wrażeń i emocji.

Płytę rozpoczyna „Hope I Don’t Wake” - muzyka lekka i przyjemna, słucha się jej bez większego skupienia, nie pozostawiająca śladu w pamięci. Jej ulotność jest kontynuowana wraz z kolejnymi nagraniami: „Picture Poscard” i „Can’t Let Go”. Chwilami coś nas na moment zaciekawia, ale to zbyt mała dawka, aby dotarła do naszego umysłu. Trochę ciekawiej robi się w „The Air Conditioned Nightmare”. To instrumentalny kawałek, w którym można usłyszeć ostrzejsze i bardziej rockowe gitarowe dźwięki, czyli namiastkę tego, czego oczekujemy od artysty takiego pokroju i co nas zachwyca w jego twórczości – to swoisty ukłon w stronę progresywnej strony kompozytorskich zdolności Hacketta. W następnym kawałku - „Funny Feeling” - powracamy do formy piosenkowej. Jest tu kilka ostrych gitarowych riffów, ale już potem mamy kontynuację przeróżnych melodii wykonanych na nutę lat 80., zagranych przez baterię klawiszy. Wykorzystano tu automat perkusyjny, tak często używany przez zespoły grające muzykę taneczną w tamtym okresie. W akustycznej gitarowej kompozycji „Cradle Of Swans” możemy się delektować dźwiękami gitary, na której jak zwykle tak ładnie zagrał Steve Hackett. Szkoda tylko, że to nagranie nie trwa kilka minut dłużej. Do końca płyty pozostały tylko dwa nagrania - moim zdaniem, jak na tamte czasy, najbardziej przebojowe. „Overnight Sleeper” - autorstwa duetu Hackett/Poor – rozpoczynają dźwięki gitary akustycznej, do której po chwili dołączają klawisze i perkusja. Wraz z upływem każdej sekundy utwór nabiera tempa i odznacza się chwytliwym brzmieniem, przez co zwraca na siebie uwagę, chyba nie tylko moją, jeśli chodzi o popowy wizerunek i gatunek muzyki zaprezentowanej na tym albumie. Ósma piosenka - „Turn Back Time” - to ładnie wykonana ballada, która sympatycznie kończy dwa kwadranse spędzone z tymi, dzisiaj już historycznymi, dźwiękami.

W tamtym okresie nagranie to było czymś nowym dla Steve’a Hacketta, który spróbował swych sił za mikrofonem i ograniczył udział zatrudnionych muzyków. Ta próba, której się podjął nie zakończyła się pozytywnie, ale przekonała go do tego, że żaden automat nie zastąpi żywego muzyka, bo nie ma on w sobie duszy i nie zagra z wyczuciem. Aby uzyskać pełne brzmienie trzeba mieć do tego zdolnych i wrażliwych instrumentalistów, potrafiących wyrazić swoje emocje przy pomocy efektowanie zagranych dźwięków.

Podsumowując, „Cured” to takie wydawnictwo w solowym dorobku płytowym Steve’a Hacketta, że z pewnością nie można go pominąć ani ignorować. Pomimo słabej wartości muzycznej, stanowi ono bardzo ważny etap, w którym dostrzegamy liczne negatywne, ale też i pewne pozytywne strony tej płyty. Oceniając ten album w szkolnej skali ocen postawiłbym ocenę dopuszczającą. I tyle. Ale co najlepsze w solowym dorobku Hacketta, miało jeszcze nadejść.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!