Luna Rossa - Sleeping Pills & Lullabies

Andrzej Barwicki

ImageZnakomity duet Anne-Marie Helder (obecnie wokalistka Panic Room, ale wcześniej znana m.in. ze wspólpracy z Mostly Autumn i Karnataka)i Jonathan Edwards (znany z zespołu Karnataka multiinstrumentalista i autor tekstów) nagrał swój debiutancki album pt. „Sleeping Pills & Lullabies”, który ukazał się w czerwcu tego roku, a ich wspólny projekt nosi nazwę Luna Rossa. Na tym bardzo akustycznie brzmiącym albumie znalazło się jedenaście, bardzo nastrojowych, wręcz poetyckich piosenek. Słuchając tych nagrań pełnych delikatnych dźwięków czujemy, że wypełnia nas niesamowita atmosfera, której dodatkowym atutem jest przepiękny głos Helder. Magia, jaka powstaje w wyniku połączenia anielskiego głosu i kompozytorskiego geniuszu, nie pozwoli nam być obojętnym na zrealizowane w tak fantastyczny sposób proste, ale jakże znakomite kompozycje.

Płytę, dźwiękami fortepianu i głosem Anne - Marie Helder, rozpoczyna utwór „The Dark Room”. W ten sposób Luna Rossa otwiera przed nami nowy muzyczny świat, do którego zaprasza nas brzmieniem poszczególnych, wykorzystanych w tym nagraniu instrumentów, tworząc nastrajającą słuchacza harmonię. Piosenka „Heart On My Sleeve” rozpoczyna się od bicia serca. Trudno zebrać słowa, by opisać uczucie towarzyszące słuchaniu tego nagrania, tak mocno wzrusza i dotyka naszej duszy swą muzyką, głosem i tekstem. Na omawianym krążku jest też nagranie z repertuaru zespołu The Magnetic Fields pt. „The Book Of Love”, które ukazało się na trzypłytowym wydawnictwie w 1999 roku zatytułowanym „69 Love Songs”, a napisane było przez Stephina Raymonda Merritta - amerykańskiego piosenkarza i autora tekstów, obdarzonego barytonowym głosem (znane jest ono również z albumu Petera Gabriela „Scratch My Back”). Tutaj prześlicznie zostało zinterpretowane przez Anne-Marie w duecie z Jonathanem Edwardsem. W kolejnych utworach: „Scream At The Sky” i „Fight Or Flight”, brzmienie wiolonczeli podkreśla nastrój, jest też odpowiedni rytm, który towarzyszy tym kompozycjom. W piosence „La Clef” słyszymy jak wokalistka śpiewa w języku francuskim. Na albumie „Sleeping Pills & Lullabies” krótkie w formie kompozycje przeplatają się z dłuższymi nagraniami. Takie jest trwające pięć minut „Rise Up”. Wokal i otaczające go instrumentarium budują niesamowity klimat. W przedostatniej piosence pt. „Cloud” słyszymy podkład muzyczny, do którego recytowany jest tekst. Poezja w takim wykonaniu nabiera wręcz duchowego wymiaru. Album kończy utwór „Gaps” - pulsujący odpowiednim rytmem i hipnotyzujący swoim dźwiękiem.

Słuchając tej płyty obfitującej w skromne, ale jakże bogato zinterpretowane czystym głosem i znakomicie dostrojonymi dźwiękami klasycznych instrumentów melodie, czujemy, że stworzono nierozerwalną, bardzo natchnioną całość. Warto otworzyć się wewnętrznie na tą wysublimowaną muzykę. Odrobina odpowiedniego nastroju przy świecach spowoduje, że twórczość ta nabierze blasku i oczaruje swym osobistym urokiem i intymnością w odbiorze poszczególnych kompozycji.

Anne-Marie Helder i Jonathan Edwards grają na takich instrumentach, jak: gitara akustyczna, harfa, flety, fortepiany i instrumenty smyczkowe. A dyskretnie wspomagają ich: Tim Hammill (dobro, electric guitar and rhythm programming), Andy Coughlan (double bass), Leah Evans (cello), Artem Kotov (strings), Rebecca Brown (strings) i Ronan MacManus (strings).
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!