Focus - 9-New Skin

Mateusz Zawada

ImageCztery lata po reaktywacji zespołu i wypuszczeniu na rynek ósmej płyty „Focus 8”, Holendrzy w 2006 roku wydali kolejną. Zatytułowany w niewiele bardziej wymyślny sposób album „Focus 9 / New Skin”, powstał pod dyktando założyciela i wieloletniego lidera zespołu, flecisty i klawiszowca, Thijsa van Leera. W porównaniu ze składem z poprzedniej płyty, zaszły dwie zmiany: gitarzystę i drugiego wokalistę, Jana Dumee zastąpił Niels van der Steenhoven, natomiast Berta Smaaka - były perkusista grupy ze złotego okresu w latach siedemdziesiątych, czyli Pierre van der Linden. Skład uzupełnia basista Bobby Jacobs, współpracujący przy „Focus 8”.

Czy Focus nadal potrafi zaskakiwać? Okazuje się, że tak. Lata minęły, ale w zespole w dalszym ciągu czuć świeżość, mimo zachowania charakterystycznego dla grupy stylu. Płyta składa się z trzynastu utworów, przy czym najkrótszy liczy 3 minuty, zaś najdłuższy trochę ponad 10 minut. Większa część nagrań to instrumentale wzbogacane czasem charakterystycznym jodłowaniem van Leera, jak chociażby w „Hurky Turky 2” - tylko okazjonalnie występuje artykułowana wokalizacja. Niektóre z nich są beztrosko radosne, jak np. otwierający kawałek „Black Beauty” czy „Aya-Yuppie-Hippie-Yee”, inne, jak np. „Focus 7”, „Focus 9” czy „Ode to Venus”, są z kolei prowadzone jednostajnie w bardzo wolnym tempie, z delikatnie grającą gitarą, klawiszami i fletem. Utwory te z całą pewnością sprawdziłyby się również w jakiejś jazzowej kawiarence. Zresztą mariaż jazzu z rockiem jest bardziej wyeksponowany na tej płycie, niż na poprzedniej, w czym dużą zasługę ma powrót perkusisty Pierre’a van der Lindena. Zresztą Focus bawi się stylami często i z reguły udanie, dość dodać, że ostatni utwór to… tango, a najdłuższy na płycie, „European Rap(sody)”, to istna mieszanka stylów. Jest w nim wiele zmian tempa, od stopniowego przyspieszania, po gwałtowną zmianę rytmu. Taką huśtawkę członkowie Focus fundują nam kilkakrotnie. Godnym uwagi jest również to, że główny motyw powtarzany jest kilkukrotnie w różnych aranżacjach. Zabawa formą wyszła Holendrom nad podziw dobrze. Dodatkowo, słuchaczom znającym ich twórczość, zespół puszcza oczko poprzez melorecytowanie różnych tytułów swoich piosenek w tekście.

Płyta nie jest przełomowa i raczej nie zajmie poczesnego miejsca w historii progresywnego rocka, ale jest jednym, z wcale nie tak wielu dowodów na to, że można wrócić po długiej przerwie na scenę i w dalszym ciągu tworzyć ciekawą muzykę z młodzieńczym entuzjazmem. Po przesłuchaniu „Focus 9 / New skin” miłośnicy zespołu nie powinni być zawiedzeni, pozostali być może usłyszą w niej miłe urozmaicenie i docenią pozytywną energię. Jeszcze inni, którzy nie poznali twórczości grupy, mogą ją potraktować jako zachętę do przesłuchania płyt z lat siedemdziesiątych, kiedy to w składzie zespołu był jeszcze świetny Jan Akkerman, wybrany w 1973 przez czytelników „Melody Maker” najlepszym gitarzystą roku. Podsumowując, skóra może i nowa, ale jednak to ten sam, stary, i wciąż dobry wąż.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!