Big Big Train - Folklore

Artur Chachlowski

ImageIstniejący już od ponad 25 lat zespół Big Big Train przechodził różne koleje losu i często zmieniał swój skład. Ostatnio jednak, a za taką cezurę uznałbym dołączenie do grupy wokalisty Davida Longdona (stało się to w 2009 roku, gdy Big Big Train pracował nad albumem „The Underfall Yard”), zespół okrzepł, jego i tak dojrzała już muzyka nabrała szlachetniejszych jeszcze barw, a skład wreszcie się ustabilizował. Choć po prawdzie kierujący Wielkim Pociągiem od samego początku jego istnienia Greg Spawton nie byłby sobą, gdyby i tym razem nie zamieszał składem i nie przygotował jakiegoś spektakularnego transferu. Otóż, w składzie Big Big Train w charakterze regularnego członka pojawił się Rikard Sjöblom, którego fani pamiętają zapewne z formacji o nazwie Beardfish. W zespole pojawiła się też nowa skrzypaczka Rachel Hall. Tak więc na nowej płycie, która pod tytułem „Folklore” ukazała się na rynku 27 maja, Big Big Train jest już ośmioosobową orkiestrą.

Orkiestrą? Wszyscy sympatycy zespołu Big Big Train doskonale wiedzą, że jego muzyka nie epatuje orkiestrowym rozmachem, a jej muzyczne propozycje to raczej delikatne, wycyzelowane, dopieszczone pod każdym względem, często kameralne wręcz kompozycje, w których akcenty rockowe krzyżują się z elementami folku. Utwory utrzymane są w spokojnym klimacie, a brzmienie zespołu, tak bardzo nasycone pierwiastkiem angielskości, w połączeniu z fantastycznie śpiewającym Longdonem jest tak charakterystyczne, że nie sposób pomylić naszych bohaterów z jakąkolwiek inną formacją.

„Folklore” zawiera dziewięć utworów (dwupłytowy winylowy longplay ma dodatkowo dwie piosenki znane z wydanej w ubiegłym roku EP-ki „Wassail”). Jakże pięknych, jakże wspaniale brzmiących, jakże przekonywująco wykonanych. Nie ma na tym krążku żadnych dźwiękowych rewolucji. I bardzo dobrze. Zabierając nas w podróż w nieznane Big Big Train proponuje nam dokładnie to, czego wyczekiwaliśmy z utęsknieniem. Za takie właśnie, wypracowane przez lata, charakterystyczne brzmienia kochamy ten zespół od lat. Jest jednak na tej płycie co najmniej kilka, jak nie kilkanaście niespodzianek, które spowodują, że pokochamy ten zespół jeszcze bardziej, a nową muzykę będziemy słuchać z wypiekami na twarzy. Nie wymienię ich wszystkich, by nie psuć radości ze słuchania i odkrywania tajemnic muzycznego świata Big Big Train we własnym zakresie, ale powiem tylko, że warto zwrócić uwagę na perfekcyjną konstrukcję i wykonawczy polot (oraz przebojowy refren!) w kompozycji tytułowej, która we wspaniały sposób otwiera to wydawnictwo, na ulotną zwiewność epickiego utworu „London Plane”, na cudowną interakcję skrzypiec i organów w „Salisbury Giant”, na dostojne trąbki i świetne harmonie wokalne w „The Transit Venus Across The Sun” czy na genialny i tętniący życiem „Wassail”, którego prawdziwe piękno część z Was mogła już odkryć na wydanej przed rokiem EP-ce.

Zwróciłem uwagę jedynie na kilka fragmentów, ale powtarzam: takich zachwycających momentów jest na tej płycie więcej. Cała płyta jest zachwycająca. W trakcie jej nagrywania w odpowiednim czasie odpowiedni ludzie spotkali się w odpowiednim miejscu. Oj, będziemy mieli w tym roku (i nie tylko!) sporo radości z tego wydawnictwa!

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!