Jordsjø - Salighet

Artur Chachlowski

Z ogromną radością informuję, że 6 października nakładem wytwórni Karisma Records ukazuje się czwarty album studyjny grupy Jordsjø zatytułowany „Salighet”. I, co najważniejsze, jest to kolejny piękny przykład wspaniałego oldschoolowego folkowego rocka progresywnego w wydaniu tej norweskiej formacji.

„Salighet” (po polsku „Rozkosz” – przyp. aut.), zgodnie ze swoim tytułem, przynosi mnóstwo bardzo przyjemnych doznań, które przypadną do gustu szczególnie tym słuchaczom, którzy cenią sobie vintage’owe granie oparte na analogowych instrumentach, tradycyjnych technikach realizacji dźwięku i w ogóle na poszanowaniu tradycji progresywnego gatunku oraz klimatów mocno zakorzenionych w latach 70. XX wieku.

Przypomnijmy, Jordsjø to muzyczny duet z Oslo (w skład zespołu wchodzą multiinstrumentalista Håkon Oftung, którego znamy z przedstawianych na naszych łamach zespołów Tusmørke, Black Magic, The Chronicles of Father Robin, oraz perkusista Kristian Frøland), którego muzyczne wpływy rozciągają się od skandynawskiego folkloru i jazzu, po tradycje związane ze starym brytyjskim prog rockiem. Album „Salighet” posiada własny, mocny muzyczny wymiar – może dziś już odrobinę niemodny i jakby nieoszlifowany, ale zawsze fascynujący, inspirujący i, pomimo swojego całego zapatrzenia w przeszłość, poszukujący nowych rozwiązań i nowych ciekawych pomysłów. I co by nie mówić, tymi wszystkimi szacownymi inspiracjami grupie Jordsjø w mistrzowski sposób udaje się połączyć rock progresywny z fantastycznymi melodiami i licznymi folkowymi akcentami.

Na płycie „Salighet” znajdujemy siedem premierowych utworów, które składają się na jeden z najlepszych albumów, które dotarły do nas ze Skandynawii w 2023 roku. Przedstawia ona różne formy ekstazy poprzez ambitne kompozycje i dające do myślenia teksty (zespół wykonuje swoje utwory w ojczystym języku). Rozpiętość tematyczna jest spora, lecz norwescy muzycy potrafią co chwila zadziwić słuchacza. Robią to za pomocą szerokiego wachlarza środków artystycznego wyrazu - czy to w formie rytualnego tańca, górskiej wędrówki, bajki, rozważań religijnych czy innego rodzaju duchowych podróży utrzymanych w barwnym, symfonicznym brzmieniu folkowego prog rocka.

Album rozpoczyna się w ciekawy sposób - od mocnego wstępu „Invokasjon”, z którego płynnie wyłania się świetny utwór „Sankeren” („Żniwiarz” – przyp. aut.). Jest to opowieść o grupie podróżników spotykających tajemniczą postać, która żyje z tego, co może zebrać jako swoje śmiertelne żniwo. Piosenka ta jest hołdem dla życia i wszystkich doświadczeń, które zbiera się w jego trakcie. Utwór zaczyna się i kończy tym samym tematem, podczas gdy gorączkowa, mocno rozedrgana środkowa część odzwierciedla działanie napoju, który Żniwiarz podaje gościom, zanim obudzą się w domu wypełnionym artefaktami pochodzącymi z innego świata, innego czasu i innego wymiaru.

Po tej przejmującej historii czas na dwie części kompozycji tytułowej „Salighet”. Obie mocne, obie przekonywujące, pełne rozmachu, finezyjnego grania i niesamowitych klimatów zbudowanych przy pomocy szlachetnego brzmienia melotronów i szalejących swobodnie gitar.

Następnie na płycie pojawia się „Ura” – rzecz oparta jest na wierszu napisanym po górskiej wyprawie w otoczeniu mgły i deszczu oraz poczuciu utraty orientacji na szlaku, którym się podąża. Nawet w znanych miejscach, w których wędruje się niezliczoną ilość razy, przyroda może zachować się w taki sposób, który sprawi, że zgubi się szlak. Samo życie może czasem być postrzegane w ten sam sposób, a z mgły mogą wyłaniać się nowe drogi i kierunki. Wiersz został napisany w podobnej formie, co dawne norweskie pieśni ludowe, co świadczy o tym, że komponowanie muzyki jest dla Jordsjø procesem bardzo naturalnym. „Ura” została wydana na singlu i myślę, że był to dobry pomysł, gdyż niczym magnes przyciągnie do tego albumu zarówno starszych, jak i nowych fanów.

Ale to jeszcze nie koniec płyty. Mamy tu jeszcze krótki, pełen muzycznych fajerwerków instrumental „Danseritualer fra Jordsjø – Posesjon & Ekstase” oraz finałowy, ponad dziesięciominutowy epik pt. „Sjernestigen” („Drabiną do gwiazd” – przyp. aut.). I tak właśnie się dzieje – panowie Håkon Oftung i Kristian Frøland zabierają nas tym rozbudowanym i wielowątkowym utworem do gwiazd… To zdecydowanie najmocniejszy punkt programu tego albumu.

Muzyka grupy Jordsjø stanowi kontrapunkt dla prozaicznej codzienności, tęskni za tajemnicą i alternatywnymi rzeczywistościami, zabierając słuchacza w świat naznaczony niczym nieograniczoną wyobraźnią. Robi to z wielką dynamiką i brzmieniowym patosem, cały czas poszukując dobrych, stosunkowo łatwo przyswajalnych melodii utrzymanych w staromodnym stylu.

Jeżeli kochacie ciepłe, vintage'owe brzmienia w stylu grup Änglagård, Black Magic, Wobbler czy Sinkadus, to najnowszy album Jordsjø urzeknie Was bez reszty…

                                                                                                                     

 

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!