Fletcher,Nick / Bainbridge,Dave - The Breaking Of The Dawn

Artur Chachlowski

ImageTen album nagrany i pierwotnie wydany został w 2007 roku. Lecz dopiero teraz, dzięki wznowieniu przez wytwornię Kingsway Music, zdobywa sobie popularność, na jaką z całą pewnością zasługuje. Choć, zaznaczmy to od razu, o popularności w skali makro z pewnością nie ma co mówić. Bo „The Breaking Of The Dawn” to album tyleż niezwykły, co bardzo specyficzny. Takie płyty zwykło się określać mianem „niszowych”. Żeby zrozumieć istotę płyty „The Breaking Of The Dawn” trzeba być Anglikiem i wiedzieć, jaką rolę w tamtejszej kulturze pełnią kościelne psalmy i hymny. Nie są one dla Brytyjczyków wyłącznie napisanymi dawno tradycyjnymi pieśniami religijnymi. To gatunek wciąż żywy, a piszący je ludzie to często wybitni współcześni poeci i kompozytorzy. Takimi są Stuart Townend i Keith Getty. To najwybitniejsi współcześni brytyjscy autorzy hymnów, którzy w ciągu ostatnich kilku lat skomponowali dziesiątki pieśni religijnych. Dwanaście z nich stało się podstawą konceptu, na bazie którego znany producent Nick Fletcher do społu z muzykiem grupy Iona, Davem Bainbridgem, nagrali album zatytułowany „The Breaking Of The Dawn”. Uczynili to w sposób bardzo staranny, nadając kościelnym hymnom prawdziwie celtyckiego charakteru. Płyta brzmi dosłownie tak, jakby wypełniała ją prawdziwie anielska muzyka. Delikatne aranże sąsiadują tu ze wzniosłymi, pełnymi orkiestracji fragmentami, anielskie chóry śpiewają do muzyki złożonej z dźwięków akustycznych gitar i wiolonczel (gra na nich sam Fletcher), mandolin (Bainbridge), skrzypiec i wiolonczel (John Dipper), fletów i celtyckich gwizdków (gra na nich były członek Iony, Dave Fitzgerald), przeróżnych perkusyjnych „przeszkadzajek” (Martin Neil), a główne ścieżki wokalne – również w anielski sposób – wykonuje szkocka wokalistka Yvonne Lyon.

Panowie Fletcher i Bainbridge odpowiednio aranżując hymny i nadając im formę zamkniętej epickiej opowieści, podeszli do tematu w sposób zgoła mało ortodoksyjny. Uwolnili niektóre pieśni z warstwy tekstowej i posłużyli się skomponowanymi przez Townenda i Getty’ego melodiami jako motywami, będącymi podstawą do muzycznych improwizacji (proporcja pomiędzy instrumentalnymi tematami, o śpiewanym przez Yvonne Lyon pieśniami wynosi mniej więcej 50:50). Tak jest w otwierającym całość hymnie „Let The Earth Resound”, którego podniosły nastrój stanowi doskonały wstęp do całej płyty. Tak jest w przypadku pieśni „Joy Has Dawned Upon The World” czy radosnego instrumentalnego przerywnika w postaci „O Church Arise”. Tak jest też w zamykającym płytę „Holy Spirit Living Breath Of God”. Również początek „Jesus Is Lord” potraktowano jako rozbudowaną instrumentalną improwizację (lśni w niej David Fitzgerald), dającą początek efektownie zaaranżowanej z prawdziwym rozmachem pieśni. Jest tu więcej takich epickich i pompatycznych fragmentów, jak na przykład w „In Christ Alone” czy „You’re The World Of God The Father”, ale są też i liryczne, bardzo wyciszone momenty („Speak O Lord”, „Oh To See The Dawn”). Są też wesołe chwile, przypominające celtycką muzykę taneczną („O Church Arise”), a nawet nieomal akustyczne (głos, gitara, skrzypce) i bardzo oszczędne w swojej wymowie piosenki („My Heart Is Filled With Thankfulness”).

Na płycie „The Breaking Of The Dawn” mamy prawdziwą zmienność nastrojów, ale muzyka – dzięki swoim wspaniałym aranżacjom – wydaje się spójna i jednorodna. Przypomina ona w znacznym stopniu produkcje macierzystej formacji Bainbridge’a, grupy Iona. Z pewnością fakt, że zarejestrowano ją w Open Sky Studio, a więc tam, gdzie Iona nagrywa od początku swojej kariery, nie pozostaje bez wpływu na brzmienie tej płyty. Również i znany nie od dziś aranżacyjno-producencki talent obu autorów niniejszego dzieła decyduje o tym, że słuchając płyty „The Breaking Of The Dawn” znajdujemy się przez cały czas w tym samym celtyckim, bardzo podniosłym klimacie.

Na osobną wzmiankę zasługuje śpiew Yvonne Lyon. Jej barwa głosu i sposób wokalnej interpretacji nie odbiega zbytnio od śpiewu Joanne Hogg. Yvonne śpiewa naprawdę świetnie, a jej anielski tembr głosu idealnie wpisuje się w konwencję całego albumu. Jej śpiew stanowi doskonałe uzupełnienie celtyckiej muzyki zaaranżowanej i wykonanej w tak pieczołowity sposób przez Fletchera i Bainbridge’a.

Pod każdym względem to bardzo efektowny album. Zawiera szczerą, skomponowaną, zaaranżowaną i zagraną w iście mistrzowski sposób muzykę. Z pewnością spodoba się on słuchaczom rozkochanym w uduchowionej muzyce celtyckiej, a chyba najbardziej wszystkim miłośnikom lirycznej odmiany twórczości grupy Iona. To właśnie im polecam tę anielską muzykę, która wydaje się, że płynie, do nas z samego nieba.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!