Saga - 20/20

Artur Chachlowski

ImageMichael Sadler powrócił! Powraca też Saga z całkiem przyzwoitym albumem. Zresztą która z płyt tej kanadyjskiej grupy nie była udanym wydawnictwem? Ale jeżeli ustanowić gdzieś za pomocą niewidzialnej linii poziom „przeciętnie dobrej” płyty Sagi, to ta nowa znajduje się zdecydowanie ponad kreską.

Saga od ponad 30 lat dostarcza swoim sympatykom mnóstwa powodów do radości wydając regularnie dobre płyty i skutecznie budując swoją wysoką pozycję, szczególnie w Niemczech i w Holandii. Zespół ten z nieznanych przyczyn nigdy nie zyskał sobie dużej popularności w naszym kraju, nigdy też nie odwiedził Polski z koncertami. Niemniej jednak ma on od lat rzeszę oddanych fanów znad Wisły, których na pewno ucieszy planowany do wydania w lipcu br. krążek zatytułowany „20/20”.

Promowany jest on hasłem „wielkiego reunionu”, czyli powrotu do Sagi jej założyciela i wieloletniego lidera, Michaela Sadlera. Wprawdzie ten obdarzony niezwykle charakterystycznym głosem wokalista nieobecny był w składzie zespołu zaledwie przez 4 lata, w trakcie których Saga nagrała tylko jedną płytę z innym wokalistą („The Human Condition”, 2009), ale trzeba przyznać, że sam come back Sadlera oraz jego ponowna obecność na nowej płycie to wielkie wydarzenie w historii grupy. To także zupełnie inna muzyczna jakość, czego dowodem jest zawartość albumu „20/20”.

Na jego program składa się 10 utworów, rzekłbym typowych dla twórczości zespołu. Nie ma więc tu żadnych udziwnień, nie pora na eksperymenty i nie czas na wyważanie otwartych drzwi. Kanadyjczycy przedstawiają na „20/20” ten rodzaj rockowego grania, który leży im najbardziej. Grają proste, bezpośrednie rockowe piosenki ubrane w zwrotki i wpadające w ucho refreny. Bogato aranżowane, z solidną ścianą syntezatorowych dźwięków (Jim Gilmour znajduje się w wybornej formie), z efektownymi partiami gitar, w tym także solowych (brawo Ian Crichton!), z finezyjnie współpracującą ze sobą sekcją rytmiczną (Jim Crichton – bas oraz nowy człowiek w zespole, grający na perkusji Mike Thorne, który niedawno zastąpił Briana Doernera) oraz z naprawdę będącym w bardzo dobrej dyspozycji po kilkuletnim rozbracie ze śpiewaniem Michaelem Sadlerem. Jest na tej płycie żywiołowo („Six Feet Under”, „One Of These Days”), jest refleksyjnie („Ellery”, „Another Day Out Of Sight”, „Lost For Words”), jest też przebojowo („Anywhere You Wanna Go”, „Spin It Again”, „Show And Tell”) czy po prostu dobrze, melodyjnie i rockowo („Ball And Chain” czy okraszony tyleż zaskakującą, co efektowną jazzrockową solówką zagraną na gitarze „Till The Well Runs Dry”).

Członkowie grupy Saga znowu są w wysokiej formie. Płytą „20/20” udowodnili, że pomimo, iż wkroczyli w czwartą dekadę swojej działalności wcale nie myślą o muzycznej emeryturze. I niech lepiej się na nią nie wybierają. Niech dalej nagrywają tak dobre płyty jak ta. Niech cieszą uszy swoich fanów kolejnymi świetnymi utworami, niech wyruszą w kolejną trasę koncertową, niech wreszcie kiedyś przyjadą do Polski!

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!