Xanadu - The Last Sunrise

Robert "Morfina" Węgrzyn

ImageDziś mała zaległość jeszcze z ubiegłego roku...

Polska formacja Xanadu przedstawia płytę zatytułowaną „The Last Sunrise". Chociaż może lepiej byłoby napisać, że amerykańska wytwórnia ProgRock Records prezentuje najnowszy album polskiego zespołu Xanadu... Krążek zawiera siedem kompozycji. Nagrany został w składzie: Michał "Mish" Jarski (wokal), Przemek Betański (gitara), Janusz Glon (gitara), Adam Biskup (gitara basowa) i Hubert Murawski (perkusja). Muzycznie zespół porusza się w klimatach prog metalu bardzo zbliżonych do wczesnych produkcji Riverside. Nic dziwnego, przed laty w grupie tej śpiewał Mariusz Duda. Teraz jego miejsce za mikrofonem zajął Mish i zrobił to z dobrym skutkiem. Lecz nie porównujmy naszych dzisiejszych bohaterów do progrockowego towaru eksportowego nr 1 znad Wisły. Xanadu gra na tyle dobrze i ciekawie, że brzmi jak… Xanadu. I tyle.

To tyle na początek. Teraz coś o muzyce. Owe siedem kompozycji to dobrze skonstruowana i zsynchronizowana mieszanka emocji, klimatu, przestrzeni i wrażliwości. Na naszym rynku jest już kilka dobrych i bardzo dobrych kapel grających jakby w tym samym klimacie, jednak każda z nich, po dokładnym zapoznaniu okazuje się być inna od drugiej. Widać, że zespoły cały czas pracują nad tym, by wyróżniać się od kolegów z branży, chcą być bardziej wyraziści, bardziej oryginalni w odczuciu swoim, jak i w odbiorze słuchaczy. Taką cechę posiada też zespół Xanadu.

Muzycy kapeli Xanadu mają świadomość i przekonanie do tego, co robią i tworzą. Czasem stylistyką nawiązują do światowych zespołów (Anathema, Porcupine Tree), krążąc wokół rasowego progresu (o ile w ogóle można jednoznacznie zdefiniować ten odłam muzyczny), z pewnością nie boją się próbować go łączyć z nieco mocniejszymi odmianami rocka, jak metal i cięższe partie gitarowe czy nawet growlowanie (tak jak w „Piece Of Mind”). Ich kompozycje są na pewno dopracowane i niosą ciepły ładunek wrażeń. Słychać to wyraźnie w niezwykle efektownie zagranej, długiej (10 minut!) i jedynej w tym zestawie instrumentalnej kompozycji „Violent Dream I” czy zamykającym płytę utworze tytułowym (też długim!). Zarówno tytułowy kawałek jak i tzw. otwieracz „Piece of Mind" ukazują zespół jako dobry towar eksportowy, krajowy również rzecz jasna. Bardzo ładne melodyki gitarowe i dobra technika perkusisty pokazują, że muzycy ci posiadają wysokie umiejętności muzyczne, oczywiście niczego nie ujmując pozostałym członkom zespołu. Muszę jednak podkreślić, że akurat te dwa wymienione przeze mnie instrumenty wzbudziły moją największą ciekawość. Możliwości wokalisty i jego pomysły też zasługują na pochwałę. Z tego, co się dowiedziałem, zespół nie posiada etatowego klawiszowca, a dźwięki klawiszy, loopy itp. na „The Last Sunrise” są wyraźnie słyszalne. Okazuje się, że sesyjnie i gościnnie uraczyli nas swoimi pomysłami Paweł Balcer i Marcin Grzella, dodając bardzo przyjemnej struktury na albumie w postaci przestrzeni i melodyjności. Również gościnny wokal w wykonaniu Pauliny Tomaszewskiej w utworze „The Last Sunrise” wzbogacił to wydawnictwo i uzupełnił koloryt całości.

Podsumowując nowy etap w twórczości Xanadu, to dobry album i pewny krok do przodu w stosunku do wydanego kilka lat temu demo. Oby teraz siła marketingu i promocji spisała się równie dobrze, co twórcy tego krążka, a kto wie, może zespół zawita na zagranicznych dywanach?...

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!