Slow Earth - Latitude And 023 EP

Andrzej Barwicki

ImageW maju ukazał się minialbum debiutującego zespołu Slow Earth z Ukrainy. Trwająca blisko 30 minut płytka, nosząca tytuł „Latitude And 023”, zawiera pięć utworów. Jest również niespodzianka w postaci dwóch dodatkowych nagrań, które nie widnieją w spisie na okładce płyty. Muzykę, którą Slow Earth debiutuje, można określić jako nastrojową, alternatywną, zawierającą proste, ale ciekawe linie melodyczne. Eksperymentowanie dźwiękiem w ich wykonaniu zapewne znajdzie grono słuchaczy poszukujących urozmaiconych i nowoczesnych brzmień. Kwartet w dużej mierze porusza się w postrockowych klimatach i wykonując swoje utwory korzysta z gitar, fortepianu, syntezatora oraz perkusji.

Krążek rozpoczyna się od znanego, bo rozpowszechnianego w stacjach radiowych i internecie, nagrania pt. „Identify”. To intrygujący, spokojny początek zawierający przesterowane gitarowe riffy i ładne partie wokalne nabierający w końcówce trochę tempa. Kolejne dwie kompozycje to „Self-Formed (intro)” i „Self Formed”. Mnie osobiście bardzo podoba się ta dłuższa wersja. Jest w tym nagraniu pewna siła, która przyciąga słuchacza swym brzmieniem klawiszy, gitary i odpowiednim rytmem oraz bardzo przebojowo atakuje i czaruje swym wykonaniem. „My Pride” to z kolei elektryczno–rockowa, szybko wpadająca w ucho melodia. Pomysłowość, lub może bardziej czerpanie z podobnie grających kapel, pozwala mieć nadzieję na przyszłość na rozwinięcie przez zespół muzycznych pomysłów i wytworzenie rozpoznawalnego dla nich brzmienia. Nie mam nic przeciwko korzystaniu z popularnych na rynku rozwiązań. Początki są zawsze trudne, a przy tak rozwijającym się rynku muzycznym trudno nie ulec zaszufladkowaniu i porównaniom do już istniejących grup. Bardzo podoba mi się strona wokalna, świetnie zestrojona z tymi melodyjnymi kompozycjami, cieszącymi ucho słuchacza. Trochę zakręconych dźwięków i liczne euforyczne refreny podawane są bardzo nowocześnie, również od strony technicznej, która jest na wysokim poziomie, o czym może świadczyć rola współproducenta, którym jest Dan Leffler.

Nagranie „Change Nothing” (bonusowe) ukierunkowane jest trochę w stronę punkowych dźwięków z bardzo ciekawym środkowym fragmentem. Polecam zwrócić na niego uwagę. Dodatkowe dwa utwory to krótsze wersje (radiowe) kompozycji „Identify” oraz „My Pride”, które kończą nasze pierwsze, i myślę, że nie ostatnie spotkanie z tymi młodymi muzykami.

Na zakończenie kilka ciekawostek. Płyta nagrywana była w studio Faust Records w Czechach, a miksowana w Los Angeles. Sama okładka płyty również zwraca uwagę, a jest ona autorstwa znanego ze współpracy z Pink Floyd – zmarłego niedawno Storma Thorgersona. Jednym słowem: jest dobrze. Czekamy teraz z niecierpliwością na pełnowymiarowy album Slow Earth.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!