Caplan, Gadi - Look Back Step Forward

Artur Chachlowski

ImageGadi Caplan to mieszkający w Brooklynie gitarzysta izraelskiego pochodzenia. Nagrywa już od wielu lat, a jego najnowszy album „Look Back Step Forward” to (w przeważającej mierze) instrumentalna dawka muzyki utrzymanej w duchu lat 70. z wyraźnymi wpływami jazzu, funky, bluesa, a także… muzyki klasycznej.

Caplan otoczył się na tym krążku wianuszkiem instrumentalistów z całego świata: z Anglii, Belgii, Niemiec, Japonii, Finlandii, Izraela, a także z… Polski. Maciej Lewandowski wykonuje partie basu w kilku utworach, a inni muzycy grają między innymi na takich instrumentach, jak: flety, saksofony, skrzypce i lutnia arabska. Dzięki temu w przypadku płyty „Look Back Step Forward” nie mamy do czynienia z albumem skrojonym według tradycyjnych wzorów i schematów. Różnorodność stylistyczna i spora rozpiętość gatunkowa daje odbiorcy, a właściwie jego muzycznej wyobraźni, prawdziwe pole do popisu. Caplan swoimi utworami jakby funduje słuchaczowi bilet na wyprawę w krainę różnorodnych dźwięków i melodii.

Płytę rozpoczyna dynamiczny, mocno nasączony funkowymi brzmieniami temat „It’s All The Same”. Zaraz po tej efektownej dawce solidnego jazz rocka mamy radykalną zmianę nastroju – rozpoczyna się spokojny, semiakustyczny utwór „Charlotte”, by zaraz po nim znowu przestawić się na zupełnie inną formułę – jedyną na płycie piosenkę z prawdziwego zdarzenia pod tytułem „Brother”. Zaraz po niej Caplan po raz kolejny prezentuje nam diametralnie inny klimat – utrzymany w mocno psychodelicznym stylu, rozbudowany (7 i pół minuty muzyki) utwór „Within The Clouds”, w którym najwyraźniej pobrzmiewają echa „Norwegian Wood” Beatlesów i „Nobody’s Fault By Mine” Led Zeppelin... Już te cztery pierwsze nagrania świadczą o tym, że mamy na tym albumie prawdziwą karuzelę stylów i nastrojów. I tak jest już do samego końca płyty, której zwieńczeniem jest urocza jazzrockowa ballada „Tesha” z wyróżniającą się przepiękną partią skrzypiec. To utwór, który na myśl przywodzi mi niektóre produkcje Pata Metheny’ego.

Zadziwiające jest to, że te rozliczne stylistyczne wolty, instrumentalne twisty, dźwiękowe meandry oraz kompozycyjne zakrętasy doskonale ze sobą współgrają i tworzą zwartą, całkiem nieźle prezentującą się całość. Muzyka Gadi Caplana broni się kompozycyjnie, a dzięki licznym wysokiej klasy instrumentalistom, także od strony wykonawczej prezentuje się znakomicie. Dlatego z czystym sumieniem polecam to wydawnictwo. Każdemu, nie tylko zatwardziałym sympatykom jazz rocka. 

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!