Fish - 13th Star (2023 Remix - Deluxe Edition)

Tomasz Dudkowski

Wznawianie albumów z własnej dyskografii to często spotykanie zjawisko. Ma to szczególne uzasadnienie w przypadku pozycji, które nie są już dostępne na rynku, ewentualnie można je nabyć „z drugiej ręki”, nierzadko za kosmiczne sumy. Częstym zabiegiem przy okazji wydawania reedycji jest zamieszczanie dodatkowych nagrań, przez co dane pozycje są też atrakcyjne dla fanów posiadających w swych kolekcjach oryginalne wydania (i przy okazji zechcą ponownie sięgnąć do kieszeni). Czasami są to pojedyncze utwory, innym razem całe dodatkowe dyski. Tym drugim tropem poszedł Fish (choć wcześniej wytwórnie Roadrunner i Snapper wznowiły część jego solowego katalogu w postaci jednopłytowych wydawnictw), który w latach 2015-2017 wydał, pod szyldem swojej wytwórni Chocolate Frog Records w ramach serii „The Remasters”, płyty „Songs From The Mirror” (1993), „Suits” (1994), „Sunsets On Empire” (1997), „Raingods With Zippos” (1999), „Fellini Days” (2001) i „Fields Of Crows” (2003). Każda z nich ukazała się w digibooku i zawierała 3 płyty. Dodatkowe dyski zawierały nagrania koncertowe, demo oraz inne miksy. Kolejnym albumem w nowej wersji jest wydana w lipcu płyta „13th Star”, oryginalnie pochodząca z roku 2007 (wtedy można było ją nabyć na koncertach artysty, w sklepach pojawiła się kilka miesięcy później, już w 2008 roku – małoleksykonowa recenzja oryginalnego wydania pod tym linkiem). Jednak tym razem zamiast „tradycyjnego” digibooka dostajemy opakowanie znane z wersji deluxe dwóch ostatnich albumów Szkota – „A Feast Of Consequences” (2013) i „Weltschmerz” (2020), w postaci książki formatu zbliżonego do A5 włożonej do dodatkowej obwoluty. Zawartość też jest nieco inna, gdyż oprócz 3 płyt kompaktowych znajdziemy też dysk Blu-Ray. Dostępna jest także edycja składająca się z jednego krążka z podstawowym materiałem z albumu umieszczonego w opakowaniu typu digipack. Czym jeszcze wyróżnia się to wydawnictwo? Ano tym, że oryginalny album został zremiksowany przez jej producenta, Caluma Malcolma. Nie jest to jednak pierwsza płyta podana takiemu zabiegowi. W ramach serii „The Remasters” ukazał się wcześniej remiks płyty „Field Of Crows” w wykonaniu Chrisa Kimseya (odpowiedzialnego wcześniej za produkcję płyt „Misplaced Childhood” i „Clutching At Straws” oraz „Internal Exile”).

W porównaniu do wspomnianego krążka „Field Of Crows” nastąpiła zmiana na stanowisku głównego muzycznego współpracownika szkockiego wokalisty. Bruce’a Watsona z grupy Big Country zastąpił Steve Vantsis, który grał w zespole Fisha na basie od trasy promującej płytę „Sunsets On Empire” w 1997 roku, z krótką przerwą na początku tysiąclecia, jednak dopiero tu zadebiutował jako kompozytor. Jest on autorem muzyki do ośmiu i współautorem do jednego z dziesięciu utworów, jakie ostatecznie znalazły się na krążku.

Ta płyta powstała w trudnym okresie życia Dereka Williama Dicka. Po pierwsze zakończył się jego związek z ówczesną wokalistką Mostly Autumn, Heather Findlay. W trakcie przygotowań do ślubu, niemal w ostatniej chwili, zdecydowała ona, że jednak nie zostanie panią Dick. Drugim aspektem było poczucie zmierzania donikąd jako artysty po zakończeniu trasy „Return To Childhood”: „Zbyt długo ukrywałem się w trasie i czułem, że zgubiłem kierunek. Występy stawały się powtarzalne, a ja znalazłem się w pułapce tego, czego starałem się unikać przez większość mojego dorosłego życia – „prawdziwej pracy”. Wydawało się, że moja kariera zmierza donikąd i czułem się bardzo samotny z pogmatwanym życiem osobistym. Dryfowałem i potrzebowałem czegoś lub kogoś, kto wyprowadzi mnie z tego złego samopoczucia i przeniesie w lepsze miejsce, w którym znów będę mógł zabłysnąć”.

Okazało się, że z tego marazmu może pomóc mu wyjść jego basista. Współpraca na linii Fish – Vantsis od początku przebiegała bardzo twórczo. Jednym z pierwszych utworów, który powstał z myślą o albumie był „Circle Line”. Powstał na bazie loopów stworzonych przez Steve’a, a Fish stworzył tekst zainspirowany linią metra w Londynie, która zgodnie z nazwą, otacza pętlą miasto nie mając końca. Symbolizuje ona zatracenie się w rutynie, z której trudno się wyrwać. Pod koniec pojawia się powtarzający się wers „Navigator, need a navigator”, który przedstawia bohatera tekstu zagubionego w wyścigu szczurów, szukającego nowego kierunku i sensu życia. To był początek własnej podróży autora, która wyznaczyła dalszy kierunek prac nad płytą.

Podkład jest dość mroczny, z elektronicznymi ozdobnikami, przesterowanymi gitarami i motorycznym rytmem. Podobny charakter ma następne nagranie, „Square Go”, a trochę jasności znajdujemy na kolejnej ścieżce. Mowa tu o balladzie „Miles De Bessos”, pod którą jako jedyną nie jest podpisany Vantsis. To dzieło innego stałego (w tamtym czasie) współpracownika Szkota, klawiszowca Fossa Patersona. Tu oprócz partii pianina i organów wyróżnia się klimatyczna gitara Franka Ushera, wykorzystanie instrumentów perkusyjnych oraz pojawienie się wokalistki, Lorny Bannon, która wydatnie wsparła Fisha w refrenie oraz pod koniec nagrania. W tym miejscu przedstawię pozostałych muzyków, którzy swoim talentem wsparli Szkota w pracy nad albumem. Są nimi drugi gitarzysta Chris Johnson i perkusista Gavin Griffiths, obaj związani także z Mostly Autumn i Halo Blind, a także grający na instrumentach perkusyjnych Dave Haswell

Pozostajemy w lżejszych klimatach, gdyż na kolejnych dwóch ścieżkach umieszczono nagrania singlowe. Pierwszym z nich jest „Zoe 25”, czyli opowieść o, wcale nie takim kolorowym, życiu przypadkowej dziewczyny, której zdjęcie topless zdobiło stronę w prasie codziennej. Pod koniec Artysta wraca do własnych wspomnień przywołując bar Micklegate w Yorku, w którym oświadczył się Heather:

„At the Micklegate, where you lost your way, and time stood still

At the Micklegate, with my heart in chains, the dream was killed

At the Micklegate, where you lost your way, and time stood still”.

„Arc Of The Curve” to kolejna piosenka o miłości (zaczyna się od słów „Do you remember…” – czy czegoś to nie przypomina?), która kwitnie, przynajmniej przez dwie pierwsze zwrotki, gdyż trzecia napisana jest już z perspektywy człowieka porzuconego (oczywiste nawiązanie do życia prywatnego):

”The days are long, the nights are longer

In every minute there's a thought of you

I can't forget the magic of the moments

I stare into the mirror to pretend I'm not alone

It takes everything I have not to call you on the phone

Just to tell you that I couldn't love you more

That I'm lost on the arc of the curve

Careering on the arc of the curve

Crashing on the arc of the curve

I could never contemplate that you would ever walk away”.

Było lekko, przynajmniej muzycznie, pora zatem na coś zdecydowanie mocniejszego. „Manchmal” to najbardziej ostry numer na płycie, choć zaczyna się od bardzo spokojnego śpiewu na tle subtelnego elektronicznego podkładu. Za chwilę jednak dołączają przesterowane gitary, które tną riffami niczym mieczami. To połączenie gitar i elektroniki oraz śpiewu Fisha, który bardzo mocno akcentuje tytułowe słowo (z niem. czasami). Pod koniec wchodzą subtelniejsze gitary oraz wokaliza Lorny, która dodaje nagraniu dodatkowego mistycyzmu. Tekst zainspirowany został podróżą do Egiptu i opowieścią o żółwiu i skorpionie. Żółw zgodził się, mimo wielkiej niepewności, przewieźć skorpiona na swoich plecach na drugi brzeg rzeki. W trakcie przeprawy skorpion ukąsił jednak swojego dobroczyńcę, a na pytanie „dlaczego to zrobiłeś, teraz obaj zginiemy?” odpowiedział „bo taka jest moja natura”. To także było nawiązanie do rozpadu związku, ale jak sam autor zaznaczył – nie wie kim, skorpionem czy żółwiem, mógłby on być w tej opowieści.

Do „Open Water” muzykę wraz z Vantsisem napisał Frank Usher (choć w pierwszym wydaniu tylko on był podpisany pod utworem). To następny dość szybki numer o bluesrockowym charakterze z wpadającym w ucho motywem klawiszowym i zadziornym solem na gitarze w końcówce.

Na kolejnej ścieżce umieszczony jest, jeden z moich faworytów na płycie, utwór „Dark Star”. To mroczny song z wyrazistym refrenem. Bardzo ciekawie wypada w drugiej zwrotce pełen wyrzutów gorzki dialog:

“That's how it was - or how you saw it

You never talked - you never listened

I beg to differ - I choose to disagree

You wanted out - I couldn't take it

You got no balls - and don't you know it

That's my opinion - you're making that clear

It's at an end - this thing is over

You led me on - tin pot poet

I write the words down that you don't want to see”.

W „Where In The World” następuje zmiana klimatu i ponownie mamy do czynienia z gorzką balladą, pełną pytań bez odpowiedzi:

“And all this time I wonder why, you walked away, just what I'd done

Before I knew it you had disappeared, without a word, you stole my dream

You stole my dream, I'm going home

 

If the angels flew from heaven, if God just walked away

If we found out no one's listening to our never ending prayers

If the sea just keeps on rising will it drown the funeral pyres

Would it bring us back together, do you think we'd see the light?

Where in the world, where in the world, do we go from here?

 

Where in the world do I go from here?

Where do I go from here?

Where in the world do I go from here?

Where do I go from here?”

Na finał otrzymujemy nagranie tytułowe, które także utrzymane jest w wolnym tempie. Końcówka jest podniosła, pełna orkiestrowego patosu i równocześnie utrzymana w lekko folkowym klimacie, z pierwszorzędną wokalizą Lorny Bannon. To wyśmienite zakończenie albumu, ale to już tradycja, że ostatni utwór na każdym wydawnictwie to wyróżniająca się pozycja. Wystarczy wspomnieć o „Cliché” z debiutu, „Raw Meat” z ”Suits”, czy „Plague Of Gods” z „Raingods With Zippos”. Tytułowe nagranie z „13th Star” zdecydowanie wpisuje się w ten trend.

„There's point in your life, you got to reach and when you do

You know it, and now I'm here

If I held out my heart and offered my hand would you take it

Let me show you the way, will you follow?

Will you follow the thirteenth star?

I will follow the thirteenth star”.

Tytuł utworu i płyty nawiązuje do dążeń Dereka Williama by znaleźć w końcu właściwą partnerkę (12 gwiazd to wszystkie ważne w jego życiu kobiety, wliczając w to mamę Isę i córkę Tarę), 13 gwiazdę. Miała nią być Heather Findlay, ale to się nie udało. Nie była nią też Katie Webb, z którą ożenił się w 2009 roku, ale kilka miesięcy później para się rozwiodła. Podczas trasy promującej płytę spotkał Niemkę, Simone Rösler. Po rozpadzie drugiego małżeństwa (pierwszą jego żoną w latach 1987 – 2003 była, także pochodząca z tego kraju, Tamara Nowy) zaczęli się spotykać i ostatecznie w 2017 roku wzięli ślub i zamieszkali w Szkocji. 13 Gwiazda prawdopodobnie została odnaleziona…

Przy okazji, płyta jest 13. studyjnym albumem w dyskografii byłego drwala, wliczając w to 4 nagrane razem z Marillion.

A jak wypada „13th Star” w nowym miksie? Na pewno ciekawiej, choć tu i pierwotna wersja brzmiała całkiem dobrze. Na pewno można wychwycić więcej niuansów i smaczków, ale główną zaletą jest poprawa dynamiki i selektywności poszczególnych instrumentów.

Na dwóch dodatkowych dyskach zamieszczono nagrania demo oraz wersje koncertowe utworów z płyty, nagrane podczas festiwalu NearFest oraz występów w Amsterdamie i Rzymie (te ostatnie były wcześniej dostępne na singlach „Zoe 25” i „Arc Of The Curve” (tu tylko w wersji cyfrowej)). Przy okazji, pierwszy koncert promujący płytę miał miejsce na rynku w Aylesbury. Po zakończeniu podstawowego setu Fish wrócił na scenę, ale zamiast kwintetu Vantsis – Paterson – Usher – Johnson – Griffiths, towarzyszyli mu panowie Steve Rothery, Mark Kelly, Pete Trewavas i Ian Mosley i razem zagrali utwór, nomen – omen, „Market Square Heroes”. Był to pierwszy, i jak dotąd jedyny, występ Marillion w składzie z lat 1984 – 1988 po odejściu z grupy Wielkiego Szkota.

Największą wartością dodaną jest tu dysk Blu-Ray. Po pierwsze, możemy usłyszeć płytę w zmiksowaną w Dolby Atmos i Dolby 5.1 przez Avrila Mackintosha i Andy’ego Bradfielda (tych samych, którzy stworzyli przestrzenne miksy płyty „Script For A Jester’s Tear”, „Clutching At Straws” i „Weltschmerz”) oraz oryginalną wersję stereo z 2007 roku. Niestety nie mogę napisać nic na temat wersji Dolby Atmos, ale miks 5.1 prezentuje się naprawdę doskonale, jeszcze bardziej pozwalając na wychwytywanie niuansów oraz pozwalając na nowo spojrzeć na materiał (dźwięk przestrzenny został oparty na ścieżkach przygotowanych do tego wydawnictwa przez Caluma Malcolma). Po drugie, znajduje się tu zapis video koncertu z festiwalu NearFest w Bethlehem w Pensylwanii, będącego częścią trasy „Clutching At Stars Tour”, a zatem mamy tu obszerne fragmenty nowego wówczas dzieła Fisha, jak i ostatniej płyty nagranej przez niego z Marillion, uzupełnione nagraniami „So Fellini” z płyty „Fellini Days”, „Faith Healer” (cover The Sensational Alex Harvey Band, wersję studyjną można znaleźć na „Raingods With Zippos”) oraz chyba najpiękniejszą pieśń miłosną Fisha – „Cliché” z solowego debiutu. Materiał ten znalazł się wcześniej na, od dawna niedostępnej, płycie DVD „In Search Of The 13th Star”. Warstwa audio dostępna jest także oddzielnie w serwisach streamingowych. Szkoda tylko, że nie udało się jej poprawić i nadal nie słychać wokalu Fossa Patersona, co razi szczególnie w refrenie „Dark Star”. Nagranie na płycie kompaktowej numer 3 pochodzące z koncertu w Rzymie jest wolne od tego błędu.

Na deser otrzymujemy jeszcze dwa filmy dokumentalne – oryginalny z 2007 roku i nagrany na potrzeby tego wydawnictwa, zawierający wywiady z Fishem, Vantsisem i nadwornym grafikiem artysty – Markiem Wilkinsonem.

Planowana była również ekskluzywna edycja na trzech płytach winylowych włożonych do specjalnego boksu. Niestety pierwsze dwa tłoczenia były nie do zaakceptowania i, na ten moment, wydanie tego zestawu (oraz winylowej wersji „A Feast Of Consequences”) zostało odwołane.

Na nowe nagrania Fisha nie mamy co liczyć, gdyż zapowiedział, że album „Weltschmerz” będzie jego ostatnim, ale wciąż możemy spodziewać się kolejnych wznowień. W kolejce czekają „Internal Exile” w nowym miksie i „Vigil In A Wilderness Of Mirrors”. Niewykluczone, że nowej edycji (również z miksem przestrzennym) doczeka się wspomniany album „A Feast Of Consequences”.

Przypuszczalnie możemy liczyć jeszcze na jakąś płytę „live”, albowiem na jesień 2024 roku Artysta planuje wyruszyć w ostatnią część pożegnalnej trasy, która z wielu względów (głównie przez pandemię) była wielokrotnie przekładana. Tym razem były wokalista Marillion ma dotrzeć także do Polski, by po raz ostatni ukłonić się publiczności znad Wisły. A potem ma przeprowadzić się wraz z żoną na wyspę Berneray (Hebrydy Zewnętrzne) i cieszyć się od dawna odsuwaną emeryturą. Cóż, życzmy mu udanego zasłużonego wypoczynku licząc po cichu, że jeszcze zatęskni za sceną… A tymczasem cieszmy się z tej nowej edycji udanego albumu „13th Star”, bo to naprawdę bardzo piękna rzecz, zarówno od strony muzycznej jak i wizualnej.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!