Black Country Communion - Afterglow

Andrzej Barwicki

Image„Kuj żelazo póki gorące” - to powiedzenie wspaniale pasuje do tej angielsko-amerykańskiej supergrupy. Ich debiutancki album „Black Country” pojawił się w 2010 roku, następną płytę pt. „2” otrzymaliśmy rok później, a za kilka kolejnych miesięcy w nasze ręce trafiło dwupłytowe wydawnictwo DVD z zapisem koncertów, które odbyły się latem 2011 roku w Hamburgu, Monachium i Berlinie. Muzyka, jaką proponuje Black Country Communion pełna jest hardrockowej energii, muzycy czerpią wiele z głębokich tradycji tego gatunku, ale potrafią też zagrać bardzo nowocześnie.

Najnowszy album Black Country Communion nosi tytuł „Afterglow”, został nagrany w czerwcu, a na rynku muzycznym ukazał się pod koniec października. Zawiera on jedenaście utworów, których głównym autorem jest frontman grupy, Glenn Hughes. Płytę rozpoczyna kompozycja „Big Train”. Mocne uderzenie i wokal Glenna przypominają nam o jego artystycznej drodze, na której pojawiły się takie zespoły, jak Deep Purple, Black Sabbath i Trapeze. Siła z jaką potrafi wyrazić swoje emocje zdumiewa i zachwyca słuchacza. Słuchając poprzednich płyt mogliśmy się już przekonać do chwytliwych riffów, genialnych solówek, pięknie zagranych partii klawiszy oraz znakomicie brzmiącej sekcji rytmicznej. Nie inaczej jest i na tym krążku, o czym możemy się przekonać na własne uszy słuchając kolejnych kompozycji: „This Is Your Time”, ”Midnight Sun” czy ”Confessor”. Hardrockowa dawka muzyki przepływa przez nas niczym rwąca rzeka, porywając i wprowadzając nas w niesamowity wir muzycznych purpurowych doznań. W utworze „Cry Freedom” w roli wokalisty rozpoznajemy Joe Bonamassę, który wspaniale wychodzi w tym duecie z Glennem Hughesem. Ich interakcja jest wspaniałym połączeniem energii z doświadczeniem muzyków posiadających niesamowitą rockową duszę.

Tytułowy, wieloczęściowy utwór „Afterglow” z orkiestralną aranżacją w połączeniu z hard rockiem potrafi zniewolić swym pięknem. Z jednej strony filharmonia i klasyka przeplatające się z tradycyjnym ciężkim graniem, a wszystko to jest wspaniale wyważone, dopasowane do siebie. Urok klawiszy, solo na gitarze i wokal to prawdziwe mistrzostwo, któremu warto poświęcić czas rozkoszując się wirtuozerią, magią i epickim rozmachem docierającymi do nas z głośników.

Powracamy do mocnego akcentu na tym krążku w postaci utworu „Dandelion”. To nagranie aż kipi od mocnych gitarowych brzmień i solidnych uderzeń w bębny. Kolejny, najdłuższy kawałek w tym zestawie to „The Circle”. To siedem minut, podczas których Black Country Communion zapełnia brzmieniem każdą przestrzeń, momentami zwalnia tempo, by za chwilę uderzyć z poczwórną siłą. Przygniatająca jest ta muzyka, bez której dzisiejszy rynek muzyczny byłby niczym bezgwiezdne niebo, na którym jest tak mało gwiazd rokujących nadzieję i olśniewających nas hardrockowym blaskiem. Słuchając następnych nagrań, „Common Man”, ”The Giver” oraz zamykającej kompozycji „Crawl”, ogarnia nas wspaniałe uczucie obcowania z klimatami naszej młodości, kiedy to zachwycaliśmy się nagraniami pionierów hard rocka, między innymi Led Zeppelin. Ich wpływów można doszukać się również w brzmieniu Black Country Communion.

Jak wskazuje nam sam tytuł płyty, „Afterglow” to określenie stanu dobrego samopoczucia po przyjemnym doświadczeniu, którym zapewne dla wszystkich miłośników takich klasycznych klimatów będzie wysłuchanie najnowszej płyty Black Country Communion. Tak pozytywnych wibracji może dostarczyć tylko muzyka dosięgająca naszej duszy, przywołująca sentymentalne obrazy sprzed lat i stająca się czymś wyjątkowym i pozostawiająca niezatarty, trwały ślad w naszym wnętrzu. Najnowsze dzieło tej supergrupy jest potwierdzeniem talentu i muzycznego kunsztu całej czwórki muzyków tworzących Black Country Communion. Zespołowi udało się nagrać płytę, która ma w sobie podobieństwo do poprzednich albumów w postaci wypracowanego i rozpoznawalnego brzmienia, ale jest kolejnym, milowym krokiem do przodu w ich dyskografii. Myślę, że nie można ich podejrzewać o odcinanie kuponów i powielanie utartych schematów, ponieważ to co stworzyli, zrobili z miłości i tą miłością wspaniale się dzielą ze swoimi fanami.

Do tak wzniosłych ekspresyjnych nagrań z tego albumu przyczynili się: Glenn Hughes (wokal, gitara basowa i akustyczna), Joe Bonamassa (gitara elektryczna i akustyczna, wokal), Jason Bonham (perkusja, chórki), Derek Sherinian (klawisze), Jeff Bowa (aranżacje orkiestralne), a produkcją tej, podobnie jak i poprzednich płyt, zajął się znakomity Kevin Shirley.

Limitowana wersja tego wydawnictwa zawiera dodatkowe DVD, na którym udokumentowano prace na tą płytą, a także cztery wideoklipy do utworów: „After”, „This Is Your Time”, „Confessor” i „Midnight Sun”, które zostały nakręcone w studio.

Nie wiem ile jest prawdy w tym, że jest to ostatnia płyta Black Country Communion, ale jeżeli to fakt, to trudno będzie się z tym pogodzić. Doświadczeni muzycy wspólnie stworzyli tak wiele wspaniałej muzyki, wskazując młodym pokoleniom, jak można realizować swoje marzenia i pasje, by sprawiało to radość wielu odbiorcom. Mam nadzieję, że jeszcze nas zaskoczą kolejną powalającą płytą, czego życzę sobie i wszystkim miłośnikom ich twórczości.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!