Maze Of Time - Masquerade Show

Artur Chachlowski

Image„Masquerade Show” jest trzecim, po recenzowanych na naszych łamach “Tales From The Maze” (2006) i „Lullaby For Heroes” (2009), albumem w dorobku szwedzkiej grupy Maze Of Time. Ukazał się on tuż przed Świętami Bożego Narodzenia i ku mojemu zdziwieniu zdążył on znaleźć się w kilku dziesiątkach ulubionych płyt nadesłanych do Małego Leksykonu przez naszych Słuchaczy. Punktów zebrał jednak niewiele, nie wystarczyło ich nawet, by znaleźć się w naszym TOP100 AD 2012.

Umownie przenosimy więc te płytę do roku 2013 i trzymamy kciuki za powodzenie w tegorocznym plebiscycie. Ale zanim do tego dojdzie, zapoznajmy się z zawartością tego wydawnictwa. Bo naprawę warto. Szwedzi (jak to zwykle w progrockowym świecie bywa) dają radę i oferują nam zestaw, który zadowoli niejednego fana czystego neoprogresu. 10 utworów, 50 minut muzyki, jeden epik (to tytułowe nagranie; trwa ono ponad 10 minut, a w warstwie instrumentalnej bardzo przypomina brzmienia grupy Asgard), kilka „radiowych” hitów (obdarzony niesamowicie melodyjnym refrenem „Mile By Mile” oraz dynamiczny, inspirowany prozą H.P. Lovercrafta „Mountains Of Madness, opowiadający o nieudanej ekspedycji po groźnych lodach Antarktydy), parę zwięzłych, doborowych neoprogresywnych kawałków („Humanoid”, „Mean Messiah, Man Machine”, „Pandora’s Box”), efektowny instrumental „Dark Master”) oraz dwie niespełna dwuminutowe miniaturki (otwierająca płytę „3-angle”, będąca de facto wstępem do kompozycji „Masquerade Show” oraz „Next Morning”). Dla każdego coś miłego.

Generalnie to dobra płyta. Bez szaleństw i fajerwerków, ale rzetelna, przemyślana i poukładana. Średnie, chwilami dochodzące do wysokich, stany neoprogresywnego rocka. Dobre pomysły, perfekcyjne wykonanie, biegłość techniczna instrumentalistów (Robert I Edman, Jan Persson – bg, Alex Jonsson – k, Thomas Nordh – dr, Björn Öhman – chórki) oraz absolutnie fenomenalny wokalista Jesper Landén. Obdarzony jest on nosowym głosem, trochę przypominającym mi Martina Edena z nieistniejącej już grupy Chandelier. Kto pamięta tych działających na początku lat 90. niemieckich prekursorów neoprogresywnego rocka, ten znajdzie w grupie Maze Of Time oraz jej najnowszej płycie ich naturalnych spadkobierców i kontynuatorów kultywujących najlepsze tradycje niczym nie skażonej, dobrej szkoły neoprogresu.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!