Odder Than 3 - Things Out Of Place

Robert "Morfina" Węgrzyn

ImageNie znałem dotychczas projektu o nazwie Odder Than 3. Ze skąpych (niestety) informacji zamieszczonych w internecie możemy się dowiedzieć, że to włoska formacja, która powstała w 2008 roku i mająca swoją siedzibę w Rzymie. Obecnie tworzy ją trzech muzyków: Emilio Zucca (gitara, wokal), Luigi Piscopo (bas, wokal) i Maria Dettori (perkusja). Panowie mają na swoim koncie EP-kę zatytułowaną „Promo #1”, która została wydana w 2009 roku. Zespół grał wtedy w nieco innym składzie, bowiem rolę perkusisty pełnił wówczas Roberto Brunelli.

Teraz w moje ręce trafił półgodzinny minialbum kapeli noszący tytuł „Things Out Of Place”. I co my tutaj mamy? Wstęp w postaci utworu „Africa Distance’ jest etniczno-schizofreniczny, całkiem interesujący i tajemniczy. Nasuwają się pytania: co będzie dalej?..., co się wydarzy?... A tu proszę, mamy głos - wokalista bardzo fajnie brzmi, jest interesująca sekcja rytmiczna i monumentalne, odliczające i odmierzające czas klawisze. Panuje przyjemna atmosfera, występuje narastające napięcie i lekko zaznaczony wybuch dźwięków, a potem znów powrót do mantry klimatu... z narracją. To całkiem ciekawy patent. Włosi pokazują niezwykle wysublimowany charakter sztuki, mocno zakorzenili się w latach 70. i w progresywnych dźwiękach. Na płytce czuje się powiew ducha muzyki King Crimson i mocne parcie w kierunku electro-fusion rocka. Utwór nr 2, „Insuccesses” to rzecz przesycona elektroniką. Podobnie jest w kolejnym nagraniu, które nosi tytuł… „Brian Eno” i jest hołdem złożonym temu wielkiemu artyście. Chociaż i tak apogeum tych elektroniczno-komputerowych dźwięków przypada na utwór zatytułowany… „Computer Science”. Ten trzydziestominutowy zestaw zamyka „Odder” – początkowo dość oniryczny, by po chwili przeistoczyć się w mroczny, dynamiczny i rozpędzony numer, którego finał to powrót w uspokajające i lekko senne akordy. Wszystkie kompozycje, bez wyjątku, są klimatyczne i intrygujące. Słuchając tego krążka, raz i drugi, takie właśnie określenia plączą się gdzieś w mojej świadomości.

Osobiście popracowałbym nad ostatecznym brzmieniem zespołu, po to, by wydobyć bardziej soczystsze i dynamiczniejsze dźwięki. Propozycje utworów stanowiących program „Things Out Of Place” są całkiem obiecujące, można się przy nich zatrzymać i poczuć magię tych dźwięków. Płyta nie jest do końca jednorodnie zdefiniowana, ale moim zdaniem działa to zdecydowany na korzyść. Może nie warto od razu pokazywać wszystkich swoich talentów, tylko powolutku odsłaniać kolejne elementy swojej sztuki? Album technicznie nie jest może w pełni dopracowany, ma jednak charakter i duszę. Okładka płyty daleka jest od norm, jest bardzo ascetyczna, ale na szczęście nie jest to wprost proporcjonalne do jej zawartości. Myślę, że doszlifowanie tego wszystkiego jest kwestią czasu... Może już niebawem usłyszymy, co przyniesie kolejne wydawnictwo Włochów? Może wreszcie zaprezentują się w pełnym wymiarze?

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!