Big Big Train - English Electric: Full Power

Artur Chachlowski

ImageGdy kilka miesięcy temu kończyłem poprzednią recenzję muzyki Big Big Train napisałem, że ten pochodzący z Bournemouth zespół ma akurat swoje „pięć minut”. Tak w istocie jest, bowiem BBT zamyka właśnie trwającą równo rok muzyczną epopeję zatytułowaną „English Electric”. Wszyscy chyba doskonale pamiętają, że w odstępie 6 miesięcy ukazały się dwie części tak właśnie zatytułowanego albumu. A właściwie – by być bardziej precyzyjnym - dwa albumy pod wspólnym tytułem „English Electric”. Teraz ukazuje się wydawnictwo zatytułowane „English Electric: Full Power”. I powiem tak: rzeczy tak zachwycającej dawno nie słyszałem. I nie widziałem.

Mój zachwyt bierze się stąd, że materiał muzyczny zawarty na „English Electric” to, z artystycznego punktu widzenia, rzecz najwyższej próby. Jestem pewien, że ci którzy znają muzykę BBT podzielają moje zdanie. Tych, którzy słyszą o tym zespole oraz o projekcie „English Electric” po raz pierwszy odsyłam do recenzji obu jego części (Part One – tutaj, Part Two - tutaj). Dlatego nie będę teraz powtarzać samych superlatyw, gdyż właściwie wszystko na ten temat zostało już napisane.

Zachwyt kolejny to szata graficzna: „English Electric: Full Power” to album wydany z prawdziwym pietyzmem i artystycznym smakiem. Już samo trzymanie w ręku stylowego digipaka sprawia przyjemność. Grube okładki, ponad dwucentymetrowej grubości grzbiet, zgrabnie zatopione plastikowe traye z dwoma krążkami CD, pomiędzy nimi 96-stronicowa książeczka, a w niej teksty poszczególnych utworów, działające na wyobraźnię fotografie, komentarze członków zespołu na temat treści kolejnych kompozycji oraz sylwetki gościnnie biorących udział w nagraniach muzyków. Imponujące to wszystko. Wspaniale studiuje się te informacje, gdyż stanowią doskonałe dopełnienie muzyki wypełniającej to wydawnictwo.

I zachwyt trzeci: zespół BBT nie poszedł na łatwiznę. Na dwóch srebrnych krążkach nie zamieścił wprost znanych już wszystkich piosenek z części pierwszej i drugiej, ale nadał utworom tego cyklu zupełnie nową jakość. Zespół podjął próbę ułożenia wszystkich kompozycji w nowej, jeszcze bardziej przekonywującej, kolejności. Mało tego, nie tylko zburzył znany już większości słuchaczy porządek rzeczy, ale dołożył do całości cztery nowe utwory. I to nie w formie bonusów, a logicznie powiązanych z resztą kompozycji stanowiących artystyczne dopełnienie całego projektu. Te cztery nowe utwory to: efektownie rozpoczynający teraz ten cykl „Make Some Noise”, dwa sąsiadujące ze sobą na pierwszej płycie „Seen Better Days” i „Edgelands” oraz wspaniale wpisany w sam środek dysku nr 2 – „The Lovers”. Reszta materiału znanego z obu części „English Electric”, jak już wspomniałem, w subtelnie zmienionej kolejności dopełnia tę trwającą teraz 135 minut fascynującą opowieść. O czym? Jeszcze raz odsyłam do moich recenzji obu, osobno wydanych części cyklu. Tam dowiecie się o czym opowiadają teksty poszczególnych utworów. Muzyczne delicje. Miód dla uszu. Dźwiękowa bajka… Jak widać, moim zachwytom wciąż nie ma końca.

Wielka kampania promująca wydawnictwo „English Electric: Full Power” trwa w najlepsze. Zespół równolegle wydał EP-kę „Make Some Noise” (na którą wybrał 9 nagrań z cyklu w tym 4 premierowe plus dwa w nowych, bardziej zwięzłych miksach), która sama w sobie stanowi przedmiot pożądania dla oddanych fanów (i nie tylko). Do tytułowego nagrania nakręcono śliczny teledysk, który można obejrzeć pod tym linkiem. Mało tego, dla prawdziwych koneserów oraz zapalonych audiofilów przewidziano dwupłytowy winylowy LP „English Electric Part Two”, do którego dołożono cztery, wspomniane powyżej nowe utwory.

Co jeszcze? Rzecz absolutnie niespotykana, ale mogąca ucieszyć wielu słuchaczy, którzy nie wzbraniają się przed wychyleniem od czasu do czasu szklaneczki złocistego płynu. Przy współpracy z browarem Box Steam skierowano do sprzedaży limitowaną serię piwa o nazwie… Big Big Train. Zainteresowanych odsyłam pod ten adres.

Jak widać, kampania reklamowa zakrojona jest na szeroką i niespotykaną we współczesnym progrockowym świecie skalę. Ale i tak najważniejsza jest muzyka. A ta, w przypadku wydawnictwa „English Electric: Full Power” to rzecz z najwyższej półki. Stało się tak dzięki wręcz rewelacyjnej formie sześciu tworzących grupę Big Big Train muzyków. Przypomnijmy ich nazwiska: Andy Poole, Danny Manners, Dave Gregory, David Longdon, Greg Spawton i Nick d’Virgilio. Swoim najnowszym wydawnictwem wynieśli oni swój zespół na prawdziwe szczyty. Chwilo trwaj. I to znacznie dłużej niż symboliczne „pięć minut”, o których wspomniałem na wstępie.

Ciesząc się tak pięknie wydanym albumem trzeba powoli już myśleć o nowym, jestem pewien, że równie ciekawym i imponującym swoją jakością muzycznym projekcie grupy Big Big Train. Będzie on nosił tytuł „Station Masters”. Data wydania? Rok 2014. Czekamy z niecierpliwością…

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!