Wolbach, Ryszard - Wielki dzień

Robert "Morfina" Węgrzyn

ImagePłyta „Wielki Dzień” stanowi integralną część książki „Kolory Nadziei”, w ramach której ukazało się też inne recenzowane przez nas niedawno wydawnictwo – Sopor „Tajemna moc”. Na produkcji tej zawarto 14 kompozycji, w wykonaniu szeregu muzyków, wśród których na pewno należy wymienić: Jelonka (skrzypce), Bartka Krauza (akordeon), Marcina Rumuńskiego (flażolet), Grzegorza Piotrkowskiego (saksofony), Hevię (dudy asturyjskie), Beatę Bednarz (wokal), Piotra Szamańskiego (gitara akustyczna), Zbyszka Chrzanowskiego (perkusja), Maćka Magnuskiego (bas) i Ryszarda Wolbacha (słowa, muzyka, wokale).

Cytując za stroną www.kolorynadziei.pl: Płyta "Wielki Dzień", to typowy "concept album", w którym Ryszard Wolbach prezentuje zróżnicowane stylistycznie utwory opisujące odmienne stany emocjonalne bohatera. Piosenki charakteryzuje duża melodyjność i prosty, sugestywny przekaz. Stanowią one pełną refleksji opowieść o człowieku przechodzącym na dystansie albumu prawdziwą metamorfozę, od stanu głębokiego załamania, poprzez stany "wyjścia", aż do euforii. Ciepły, pełen wyrazu głos wokalisty nadaje tej opowieści specyficzny charakter, sprawiając, że przekaz ten jest zrozumiały i co najważniejsze, wiarygodny. Nie ma tu miejsca na niepotrzebne "udziwnienia" i eksperymenty. Muzyka płynie w sposób naturalny, swobodnie i bez wysiłku. Każdy, kto wysłucha tej płyty w całości, zrozumie, że to przemyślana głęboko i konsekwentna w swej konstrukcji opowieść o nas samych.

Płyta jest swoistym podsumowaniem wieloletniej działalności artystycznej Ryszarda Wolbacha. Zawarł on na niej swoje fascynacje muzyką rockową, bluesową, ale sięgnął również do propozycji utrzymanych w stylistyce folk czy nawet flamenco. To będzie zupełne zaskoczenie dla wcześniejszych odbiorców muzyki zespołów Babsztyl czy Harlem.

Czyżby rzeczywiście tak było? Uważam, że album ten nie jest zaskoczeniem. Jak najbardziej mógłby stanąć obok innych produkcji grupy Harlem i figurować jako kolejny krążek tej grupy. Oczywiście są na nim utwory stanowiące odbiegnięcie od stylu reprezentowanego przez zespół, np. stylowe flamenco w „Może nadszedł czas”, ale to piąty numer na płycie! A jaka jest reszta? Fakt faktem, wydaje się być zróżnicowana, jednak refreny bez wstawek flamencowskich to już rasowy Harlem, który to - jak możemy sobie przypomnieć - obracał się w klimatach bluesowo-rockowych. Tak jest i tym razem. Zatem płyta „Wielki Dzień” nie jest zupełnym zaskoczeniem, co w żaden sposób nie ujmuje jej wartości i jakości. Powiem więcej, dla fanów bluesowych bitów, ciepłego wokalu Ryszarda i  nieskomplikowanych harmonii wydawnictwo „Wielki Dzień” to strzał w dziesiątkę! Polecam.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!