Nowakowski, Maurycy - Phil Collins. Człowiek-Orkiestra

Artur Chachlowski

ImageNiemal równolegle z książkową biografią Petera Gabriela, wydawnictwo Anakonda wypuszcza na rynek opowieść o innym liderze Genesis – Philu Collinsie. Ta książka dla wielu może być prawdziwym skarbem. Przede wszystkim dla sympatyków rocka progresywnego, a w szczególności dla miłośników talentu tego sympatycznego, kiedyś długowłosego i brodatego, a od wielu, wielu lat coraz bardziej łysiejącego, niezwykle utalentowanego artysty. „Phil Collins. Człowiek-Orkiestra” to ciekawie opisana droga życia tego słynnego perkusisty i wokalisty, znanego przede wszystkim jako członek grupy Genesis, ale także jako z powodzeniem działający popularny artysta solowy.

Autorem książki jest Maurycy Nowakowski. Na 200 stronach snuje on opowieść o barwnym życiu Collinsa, od najmłodszych lat artysty po współczesność opisuje jego kolejne zespoły, pisze o pierwszym poważnym bandzie z jego udziałem, Flaming Youth, o fascynacji jazz rockiem i działalności w formacji Brand X, o zauroczeniu brzmieniem amerykańskiej czarnej muzyki lat 60. spod znaku Tamla Motown, o współpracy z szeregiem znanych wykonawców (wymieńcie mi kogoś, z kim Phil Collins nie pracował!), a przede wszystkim o jego działalności w grupie Genesis – najpierw w charakterze zrekrutowanego poprzez ogłoszenie prasowe perkusisty, a potem jako głównego wokalisty, dobrego ducha zespołu, a także prawdziwego lidera z krwi i kości, który w drugiej połowie lat 80., na fali własnej popularności, wyniósł swój zespół na szczyty muzycznego show biznesu. Autor opisuje rok po roku przebieg kariery Collinsa, jego dzieciństwo, pierwsze kroki aktorskie, dość zawiłe życie rodzinne, a także muzyczne fascynacje, które w pewnym momencie jego kariery rozkręciły jego działalność solową, która z kolei doprowadziła go w pewnym momencie do panteonu największych sław muzyki rozrywkowej.

Biografię Phila Collinsa uzupełnia skrupulatnie podane przez autora kalendarium życia artysty, a także jego szczegółowa dyskografia i filmografia. W książce można znaleźć też kilkadziesiąt unikatowych fotografii. Dzięki temu „Phil Collins. Człowiek-Orkiestra” okazuje się być pełnowymiarowym kolorowym kompendium wiedzy na temat życia i twórczości tego wielkiego muzyka, mającego w swoim dorobku ponad 250 milionów sprzedanych płyt, kilka tysięcy zagranych koncertów i status prawdziwej megagwiazdy współczesnej muzyki rozrywkowej.

Lekkie pióro Nowakowskiego powoduje, że książkę czyta się łatwo, z zaciekawieniem, nieomal połyka się mniej i bardziej znane fakty z życia Collinsa. Trzeba przyznać, że autor zamieścił w swojej opowieści mnóstwo ciekawych anegdot, jak na przykład tą z przykrym dla naszego bohatera zamieszaniem podczas gali przyznawania Oskarów w 1985 roku, o którym zapewne nie słyszeli nawet najbardziej oddani sympatycy twórczości Collinsa. Wszystkie te historyjki składają się na rzetelny portret tego artysty i świadczą o tym, jak wesołym i miłym jest on człowiekiem. To taki brat łata, który potrafi zachwycić liryczną piosenką, ale też i pełnym rozmachu symfoniczno-rockowym przebojem. Jednych i drugich nie brakuje w jego przebogatym dorobku. Nie brakuje tu też opisu wydarzeń ostatnich lat. To najtrudniejszy okres w życiu Collinsa. Fiasko kolejnego małżeństwa, a także niedyspozycja zdrowotna (postępująca głuchota oraz niesprawność manualna, która dla perkusisty jest prawdziwą śmiercią artystyczną) zburzyły nieco image Collinsa-wesołka i obdarzonego zawsze dobrym humorem dowcipnisia. Stał się on zgorzkniałym, coraz bardziej izolującym się od świata emerytem, któremu ani w głowie komponowanie, ani koncertowanie czy radowanie swoich sympatyków nowymi piosenkami. „To już nie jest moje miejsce. Nie chcę w nim uczestniczyć i mam wrażenie, że już nikt za mną nie tęskni” – mówi nasz bohater o współczesnym rynku muzycznym. Wydaje mi się, że jest chyba w dużym błędzie. Na szczęście, jako artysta już mocno wypalony, Collins wspiera swoje utalentowane dzieci (Simon – to lider coraz bardziej popularnej formacji Sound Of Contact, a Lilly – zagrała niedawno tytułową rolę w kasowej adaptacji „Królewny Śnieżki”) w ich karierze. I o tym wszystkim Nowakowski w swojej opowieści też wspomina.

Ta książka to jedyna tak obszerna i aktualna (autor doprowadza ją do 2012 roku, kiedy to na rynku ukazało się ostatnie, jak na razie dzieło Collinsa. I nie jest to płyta, a… książka „The Alamo And Beyond” opowiadająca o fascynacji naszego bohatera kultowa bitwą pod Alamo) biografia tego artysty. Gorąco ją polecam. Myślę, że może być naprawdę wspaniałym upominkiem. Idealnie sprawdzi się w charakterze prezentu wręczanego na przykład na rocznicę ślubu rodzicom, którzy dorastali wraz z muzyką Genesis, cioci na imieniny, która ćwierć wieku temu zapewne szalała w dyskotece przy collinsowskich przebojach, koleżance, z którą było się przed laty na deszczowym koncercie Genesis w Chorzowie, a także młodszemu bratu, który dopiero odkrywa dla siebie przepastne archiwa muzyki rozrywkowej. To także pasjonująca lektura na wakacje. Phil Collins swoją muzyką wciąż jednoczy kilka generacji i wpisuje się w niezwykle szeroki wachlarz muzycznych gatunków. Nic dziwnego, że jest artystą dobrze rozpoznawalnym, a przy tym wciąż niezwykle popularnym. Bardzo dobrze, że Nowakowski nam to wszystko w ciekawy sposób opisał, a Anakonda tak pięknie wydała i za stosunkowo niewielkie pieniądze (39,90 zł) skierowała do sprzedaży poprzez największe sieci dystrybucyjne w naszym kraju. Dzięki temu, jestem tego pewien, książka „Phil Collins. Człowiek-Orkiestra” ma szansę trafić w ręce każdego szanującego się sympatyka muzyki rozrywkowej.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!