Mariusz Duda, lider Riverside, kończy nagrywanie piątego już albumu Lunatic Soul. Premiera płyty przewidziana jest na jesień tego roku. Następca „Walking on a Flashlight Beam” ukaże się we wrześniu i jak możemy wyczytać z notatki opublikowanej przez muzyka, będzie inny muzycznie i kolorystycznie.
Temat płyty zainspirowany będzie wydarzeniami jakie ostatnio miały miejsce w prywatnym życiu twórcy Lunatic Soul, a szata graficzna będzie tym razem w kolorze czerwonym. Nowy album Lunatic Soul ukaże się w Polsce dzięki firmie Mystic Production, a na całym świecie pod szyldem wytwórni Kscope.
Mariusz Duda:
Jedną z najbardziej fascynujących rzeczy w byciu artystą jest możliwość tworzenia własnego alternatywnego świata. Świata, w którym można zamknąć się na kluczyk w szkatułce i z nogami pod brodą przed nie alternatywnym światem się ukryć.
Jedną z najbardziej wdzięcznych dla artysty rzeczy jest możliwość tworzenia alternatywnego świata pod wpływem niewdzięczności świata rzeczywistego. A im większa niewdzięczność, tym więcej miejsca w szkatułce. Można i nogi rozprostować, i ogólnie mieć więcej miejsca i swobody, a dzięki temu i więcej siły po wydostaniu się na zewnątrz.
Siła oznacza większą pewność siebie. Pewność siebie – większą bezczelność w tworzeniu. Gdzieś zanikają wcześniejsze granice, lęki. Pojawia się chęć większych zmian. I mimo że jestem świadomym niewolnikiem własnej estetyki, tym razem różnice są słyszalne. Moja dusza i ciało domagały się rozliczenia z niedawną przeszłością. Domagały się poskładania rzeczy rozrzuconych. Sklejenia tego, co popękane. Zaszycia tego, co rozdarte. Opowiedzenia o tym, jak to było, kiedy wszystko rozpadło się na kawałki.
Może przez te ostre krawędzie muzyka nie będzie już taka jak wcześniej. Lunatic Soul się zmienił. Przeszedł transformację i trafił do świata zupełnie innych kolorów. Wciąż mrocznych, ale już nie takich zachowawczych.
Pracuję nad tym albumem od kwietnia 2016 r. Wchodzę w ostatnią fazę nagrań. Ostatnie dogrywki, poprawki, wokal. Pierwotnie miał to być album dwupłytowy, ale zrobiłem stosowną selekcję. Nie chcę się rozmieniać na drobne – zostawiam samą esencję tego, co najlepsze. Tego, co zawsze chciałem, żeby było odzwierciedleniem mojej duszy.
„I did not look good in red” – pisałem kiedyś, odnosząc się do okładki jednej z płyt.
We wrześniu 2017 r. spróbuję to zmienić.