Casino – Casino

Krzysztof Zieliński

Urodzeni wśród automatów do gier,
W zawodzących wichrach przypadku,
Hazardziści układają swoje żetony,
W pochopnym i chwiejnym tańcu,
Dla piór i fortuny,
Dla tej jednej zwycięskiej passy,
Oddadzą się podstępowi,
I umrą w grze w chowanego…*

                                                                               - Casino - „Prey” (i. Prey)

Przypadek rządzi światem i kształtuje wszelkie istnienie. Wielki, beznamiętny, nieprzewidywalny i kosmiczny - dzieli, kontroluje i rujnuje. Kumuluje bogactwa, pogłębia biedę, wywyższa, sprowadza na dno. Błogosławi miłością, powoduje tragedie. Sprowadza szczęście, euforię, nienawiść i zgorzknienie. Zabija i pogrąża. Kocha i gardzi. Prowokuje i łagodzi.

…Daje i zabiera…

Na co dzień wypychamy jednak z pamięci tę przypadłość egzystencji zajmując myśli sprawami bieżącymi i marzeniami o przyszłości, by nie spuścić ze smyczy autodestrukcyjnych skłonności człowieka, które uruchamiają się wraz ze wsiąknięciem w tę niezaprzeczalną regułę kosmosu. Lepiej jest przecież „pomóc szczęściu” jakimkolwiek działaniem niż bezczynnie czekać na łaskę prawdopodobieństwa… Prawda o zbiegach okoliczności, bezsilności, absurdzie
i przypadkowości może jedynie zaburzyć, czasem już chwiejny, dobrostan wnętrza, zlęknionego sprawami znacznie bardziej przyziemnymi…

Są jednak wśród nas tacy, którzy masochistycznie pławią się w Przypadku, wielbią go niczym złotego cielca i stawiają na piedestale. Wierzą w Niego, składają mu ofiary w żetonach i czekają na Jego błogosławieństwo. Bacznie obserwują poczynione przez Niego cuda w przybytkach zepsucia, modląc się w duchu, że na nich także kiedyś spłynie Jego łaska spektakularnej wygranej. W świątyniach Przypadku, w Kasynach, śmiałkowie pogrążeni w cichej modlitwie przy pięknych, zielonych stołach i automatach, zatracają ostatnie pierwiastki swojego człowieczeństwa, empirycznie badając przychylność swojego bóstwa…

Szanse wyskrobane na tablicach,
Kiedy gracze zmagają się z prawdopodobieństwem,
Konstruują systemy wierzeń,
Stawiając na swoich bogów,
Na czele stołu góruje kapłan,
Posłaniec szczęścia i śmierci,
Nocna warta się dłuży,
I dopóki nie wybije trzynasta,
Z zapartym tchem, skupionymi zmysłami,
Myśli wędrują w jednym kierunku…*

                                                                               - Casino - „Prey” (i. Prey)


Koncepcyjny album „Casino” autorstwa Clive’a Nolana oraz Geoffa Manna ukazał się w 1992 roku. Traktuje o nałogu, ludziach upadłych, zdewastowanych umiłowaniem szans, uwięzionych w labiryncie Kasyna,w którym, niczym w limbo, błąkają się, pozbawieni godności i wolnej woli. Utwór „Prey” otwierający płytę wprowadza słuchacza w nastrój całej płyty poprzez absorbujące, gorączkowe i niemalże rozdrażnione tony gitary oraz wznoszących się w tle partii klawiszy, by ostatecznie zrobić miejsce Geoffowi Mannowi, który narracyjnie naświetla słuchaczowi dekadencję tytułowego Kasyna…

Straceńcy i wyznawcy kości, żetonów oraz ruletek, zmagają się z własnym bezsensem istnienia oddając cześć krupierom – mistrzom ceremonii, diabłom w ludzkiej skórze, posłańcom śmierci, drogowskazom do zupełnego zatracenia. Odprawiają chocholi taniec wśród kuszących automatów do gier, by oddać się wichrom przypadku i uzależnienia. Zahipnotyzowani mglistą wizją fortuny, kładą kolejne żetony na stół, zatracając człowieczeństwo i tożsamość, ostatnimi siłami koncentrując swoje myśli na kolejnej grze…


Jednoręki krupier kręci kołem,
Gdy ściskana jest królicza łapka,
Oczy błyszczą z pożądania,
Gdy głód każdego się podsyca,
Na zakręcie niezdecydowania,
Rozdrapując każde zwątpienie,
Hazardziści znoszą swoje słabości,
I modlą się tylko, by nie wypaść z gry…*

- Casino - „Prey” (i. Prey)

Współtworząc kościół Przypadku, wierni hazardziści znajdują ukojenie w zabobonnych praktykach, talizmanach szczęścia, króliczych łapkach, które mają sprowadzić szczęście
i przełamać złą passę. Desperaci ci, zupełnie odcięci od trosk świata zewnętrznego, przesiąknęli do wymiaru zakładów, żetonów i jednorękich bandytów, w których jedyną troską i potrzebą jest pozostanie w grze…

Jedynie pewne jest to,
Że każdy gracz umrze,
Zarówno ten, którego każdy podziwia,
Jak i ten, którym wszyscy gardzą,
Wraz z obrotem koła fortuny,
Wraz z nadziejami kupionymi od konika,
W każdej grze ten sam urok,
Na każdej twarzy ten sam grymas,
Hazardziści stawiają swoje człowieczeństwo,
I modlą się tylko, by nie wypaść z gry…*

- Casino - „Prey” (i. Prey)


Przewrotnością Przypadku jest to, że jedyną w nim stałą jest niemożność uniknięcia śmierci, wobec której wszyscy są równi – zarówno znani i podziwiani hazardziści (zapewne ci, którym fortuna pobłogosławiła wielką wygraną..), jak i ci, na których każdy patrzy z góry przez ich nieudolność i brak szczęścia. Kasyno jako destrukcyjna siła, niczym „Dom Wschodzącego Słońca” z ponadczasowego utworu zespołu „The Animals” - miejsce grzechu, zguby i nędzy, pogrąża wszystkich, którzy skusili się wizją nieśmiertelności, sławy i wielkich pieniędzy.

Utwór „Prey”, po melodyjnej partii klawiszy, kończy się niepokojącym, onirycznym segmentem zatytułowanym „Overheard in Passing #1 (at the bar)” – „Zasłyszane mimochodem #1 (przy barze)”, podczas którego ujawnia się hipnotyzujący motyw basowy, będącym charakterystycznym elementem całego albumu. W trakcie tego fragmentu, usłyszeć można rozmowę dwóch hazardzistów, sygnalizowaną modulacją głosu Geoffa Manna oraz tym, że wypowiedź pierwszego rozmówcy słychać z kanału lewego, a drugiego – z prawego. Rozmowa ta wybija się ponad bezkształtny szum wielu głosów, rozmytych gdzieś w przestrzeni i zgiełku Kasyna, by wprowadzić słuchacza w stan wnętrza jego klientów…


„I ja mu wtedy mówię – ale mam dzisiaj passę!”
“Czuję się trochę słabo…”
“I ja mu wtedy mówię – ‘chyba sobie jaja robisz’!”
“Ja… nie czuję się za dobrze…”
„Kości dzisiaj po prostu świetnie wchodziły!”
“Ja… ja… ja chyba zaraz zemdleję…”
„Ta, te rzuty były odlotowe!”
“Gorąco tu jak w piekle…”
“Ej, ty… wszystko w porządku?”*

- Casino – “Prey” (ii. Overheard in Passing #1 (at the bar))


Pierwszy hazardzista – rozentuzjazmowany, upojony szczęściem w kościach, nie szczędzi przechwałek swojemu rozmówcy, który na jego oczach traci siły i ostatecznie mdleje. Gorąc
i zaduch przy barze, zapewne zmieszany z duszącym smrodem papierosowym, przyprawia
o zawroty głowy, które w połączeniu z ciągłym wewnętrznym napięciem oraz niepokojem wynikłym z oddania się kaprysowi Przypadku, odbija się na dobrostanie ciała i duszy.

Człowiek, którego świadomość odpłynęła w niebyt w trakcie rozmowy, to protagonista albumu, którego imię pojawia się po raz pierwszy w kolejnym utworze zatytułowanym „Crap Game”…


“Pozwól mi umrzeć, wybaw mnie,
I daj mi siły do lotu”
duka Szczęśliwy Jimmy,
W trakcie gier,
I próbuje się nie rozpłakać,
Krupier uśmiecha się zwycięsko
(Szanse są po jego stronie)
I wyciąga więcej kart z talii,
(Szeroko się szczerzy swoim wilczym uśmiechem)*

- Casino – “Crap Game”

Lucky Jimmy (bo tak przewrotnie i prześmiewczo zwie się protagonista albumu), zaprezentowany jest po najbardziej charakterystycznej sekwencji wprowadzającej utwór z całego albumu, której nietypowość, warstwowość, złożoność i rozłożenie wybijających się akcentów na zaskakujące, rytmiczne kliknięcia absorbuje oraz oczarowuje odbiorcę swoją zjawiskowością.


Stół ten jest tak cudownie zielony,
Taki miękki i kuszący,
Właściciel Kasyna dobrze go oświetla,
Pokusa przynosi zyski…
Ruletka ustawiona, karty w stosach,
A wielka wygrana nadal mrzonką,
Pełznący dym otacza wszystkie głowy,
Oplatając pnączami zdezorientowania.*

- Casino - “Crap Game”

Podniosłość całego utworu akcentuje również ekspresyjny wokal Manna – teatralna wręcz interpretacja tekstu, operowanie w skali od melancholijnego i zrezygnowanego tembru głosu
w trakcie pierwszej zwrotki, wyrażającego rozkład jakiejkolwiek nadziei Jimmy’ego oraz przytłaczającą świadomość upadku jako samodzielnej jednostki aż do coraz to bardziej zirytowanych, rozsierdzonych i głośniejszych tyrad o stanie ducha hazardzistów i samego Szczęśliwego Jima.

Właściciel Kasyna perfekcyjnie oświetla stoły – uwypukla ich ponętny, zielony kolor przyciągający wzrok, budzący pożądanie, zapraszający do walca z Przypadkiem
i kosmosem. Czyni je tym samym centralnym punktem Kasyna, do którego przybywają wierni, by zetknąć się z absolutem, gdy wokół ogarnia ich pełzający dym, półmrok i zgnilizna. Relacja
z hazardem zamienia się wręcz w erotyczną fiksację, obsesję – oddziałuje na pierwotne instynkty, które zawstydzają człowieka, jak tylko biorą górę nad zimną kalkulacją i rozsądkiem. Macki zdezorientowania sięgają po potępionych, nabuzowanych alkoholem oraz przeświadczeniem
o nieśmiertelności, wypalających papierosy i cygara mające ukoić zszargane nerwy.

Jimmy błaga, by go wybawiono od nikczemności piekielnego Kasyna, w którym tkwi. Modli się, by jakaś nieznana moc natchnęła go i dodała skrzydeł, by wyleciał o swych własnych siłach, niczym anioł, z pochłaniającej go czarnej dziury pogardy rozsądku i człowieczeństwa.

Lecz nadal zewsząd otacza go niesprawiedliwość samolubnych i tyrania złych ludzi.

Nasz Jimmy daje upust swoim fanaberiom,
Które bierze za swoje ambicje,
W sennym zamroczeniu,
Bezmyślnie poddaje się wszystkiemu,
Kości rzucone, serce zimne jak lód,
Liczby zastępują zimny osąd,
Kiedyś zapasy złota się skończą,
I krupier mówi, że już ich nie ma…*

- Casino – “Crap Game”

Nie ma nikogo, kto by przeprowadził go przez dolinę ciemności i nikogo, kto by uderzył
z wielką pomstą i zapalczywością w gniazdo żmij wysysających z niego ostatnie soki witalne.

Jimmy oddaje się więc swoim kaprysom i uzależnieniom, wmawiając sobie, że jest to ambicja, wstrzymując oddech przy każdym rzucie kością, uspokajając swoje serce z kamienia – na tym etapie już zupełnie pozbawione emocji i esencji – reagujące podniesionym pulsem jedynie na szepty o szczęściu w kościach.


W świecie bzdurnej gry, w której wszyscy tkwią,
I zmuszeni są by w niej trwać.

Umysł bzdurnej gry informuje ludzkość:
Górną granicą jest wygrana,
Zwycięstwo to cel najwyższy,
Górną granicą jest wygrana,
Zwycięstwo to cel najwyższy,
Wygrana!*

- Casino – “Crap Game”

Jimmy w „Crap Game” nie jest indywidualną jednostką, a nieznaczącą częścią beznamiętnej, homogenicznej masy (urodzonej w wichrach przypadku), na której właściciele Kasyna, niczym krwiopijcy, czerpią korzyści. Wykorzystują słabości ludzi i naginają wolę, by zaprogramować ich umysły na jedną fiksację i jeden cel – na wygraną w szansach, której nigdy nie osiągną. Najwyższą ambicją egzystencji masy, kasynowych proli ma być ciągłe gonienie nieuchwytnego króliczka. Każda jedna pogoń jednak jest skonstruowana tak, by na końcu drogi znajdowała się przepaść, a każdy upadek ma połamać nogi, jeżeli życie desperata przestało być dochodowe…

Wzburzony narrator, Geoff Mann, w kulminacyjnym momencie utworu, wśród rozszalałych sensacji sonicznych, rozciągniętych nut gitar zakamuflowanych za harmonią i rytmem fal dźwiękowych, wspartych nieugiętą i spójną linią basu, w paru słowach podsumowuje smutne istnienie Jimmy’ego i innych straceńców w Kasynie – mózg przesiąknięty bzdurną grą sam powtarza jak mantrę, że najwyższym osiągnięciem jest tylko i wyłącznie poddanie się Przypadkowi i dalsze liczenie na wygraną… Co więcej, przeżarty chorobą umysł przekonany jest, że jest to przypadłość całej ludzkości (the crap game mind informs mankind), a nie tylko małej grupki niewolników Kasyna – być może wirus hazardu jest na tyle zaraźliwy, że nikt nie jest mu się w stanie oprzeć, a jedynym buforem chroniącym przed nim jest życie w błędnym, lecz komfortowym przeświadczeniu, że człowiek jest w stanie cokolwiek kontrolować w swoim krótkim, godnym pożałowania żywocie? Może hazardziści to tak naprawdę ci prawdziwie oświeceni, którzy zajrzeli do zeszytu Stwórcy i wyczytali w nim, że w skali wszechrzeczy nic nie ma sensu? A może dla nich ludzkość i wszechświat ogranicza się tylko do czterech ścian Kasyna?

„Crap Game” kończy się pozamuzyczną wstawką w postaci szorstkiego i zimnego dźwięku rzucanych kości na stół oraz cichym, ledwo słyszalnym westchnięciem. Czyżby nastąpiło kolejne bolesne zderzenie z rzeczywistością?

Zatacza się przez korytarze,
Jest znów pijany, jest znów pijany,
I nie jest w stanie wskazać źródła,
Jego dziwnego zatrucia.*

                                                                              - Casino – “Drunk (i. Drunk)”

Trzeci, najdłuższy utwór z albumu, zatytułowany „Drunk”, czyli „Pijak” rozpoczyna się delikatnymi melodyjnymi pociągnięciami i plamami, które skomponowane z subtelnym basem przywołują na myśl zakopcony jazz bar z dawnych lat - zamówiony zespół zaspanych jazzmanów plumka swoje, gdy światło mrugającego i przygasającego neonu zza okna lekko oświetla zebranych dystyngowanych gości grających w karty oraz powoli sączących swoje trunki. Kontrastującym elementem kojącej wizji baru są dalsze losy protagonisty albumu, przedstawione słuchaczowi przez wszechwiedzącego narratora.

Współczesny Hiob – Lucky Jim, doświadczony przez swojego boga szans, ruletek i przypadkowej trajektorii rzutu kośćmi, balansujący między życiem a śmiercią z obietnicą nagrody za cierpienia, żałośnie zatacza się pijany przez korytarze Kasyna na początku utworu.

Utwór ten, podobnie jak w przypadku „Prey”, podzielony jest na narracyjne segmenty, których tym razem jest trzy: „i. Drunk”, „ii. Overheard in Passing #2 (in the boardroom)” oraz „iii. Play On!” – „i. Pijak”, „ii. Zasłyszane mimochodem #2 (w sali konferencyjnej)” oraz „iii. Graj dalej!”.

Biedny Jimmy zachodzi w głowę, co jest przyczyną jego zatrucia…

Być może pozwolił swoim ustom
zbytnio zbliżyć się do bąbelków wina
Albo stracił wiarę w złote góry
Obiecane mu przez świnie.*

- Casino - “Drunk (i. Drunk)”

Możliwe, że Szczęśliwy Jim zwyczajnie ponownie poszedł w tango i doprowadził się do stanu wskazującego w sposób tradycyjny, znany ludzkości od wieków, a być może tocząca go klątwa ma zakorzenienie znacznie głębiej, aniżeli na dnie kieliszka.

Jimmy przechodzi kryzys wiary w dogmaty Kasyna. Zwątpił on w obietnice o sławie i bogactwie. Czyżby zaczął się wykruszać, mimowolnie zrywać więzi z pieczarą niegodziwości? Jimmy popełnia myślozbrodnię, znieważając Krupierów i Właścicieli Kasyna nazywając ich, orwellowsko, „świniami”… Czyżby kiełkowała w nim myśl o człowieku prawym, który w imię miłości bliźniego i dobrej woli strzec będzie swych braci i odnajdzie dzieci zaginione?


Żetony do wszystkiego,
Każdy dzień to kolejny zakład,
Sen na jawie,
W którym wszystko co czuje,
To raniące go myśli,
W umyśle, który wiruje.

W korytarzach,
Pijany wyje jak pies gończy,
I nie jest w stanie wskazać źródła,
Jego dziwnego zatrucia.*
                                                              - Casino - “Drunk (i. Drunk)”

Dni mijają jeden za drugim, wszystkie jednakowe, równie szaro-bure. Wydaje się Jimmy’emu,
że śni na jawie. Wszelkie myśli kalające jego umysł podszyte są niespełnieniem, cierpieniem
i trwogą. Dni to zakłady, testowanie szans i swoich limitów. Jimmy wyje żałośnie niczym pies gończy, wytresowany, by ścigać prawdopodobieństwo – trwa w wiecznym kole przegranej i nie wie nawet, co jest źródłem jego ciągłego upojenia…

…Na korytarzu jest okno,
Jest ono pęknięte

Trupio-białe światło,
Cienkie jak włos,
Przebija się przez pył
W powietrzu
I go przyciąga,
Przyciąga,
Błaga go…*

- Casino - “Drunk (i. Drunk)”

Jimmy, błąkając się po korytarzu w niepewności co do rodzących się w nim uczuć buntu, zauważa cienką smugę światła przenikającą przez brudne, zasłonięte okno. Oświecenie Jimmy’ego sygnalizowane jest wznoszącymi się syntezatorami, których brzmienie napawa słuchacza bliżej nieokreślonym uczuciem nadziei na wyrwanie się z beznadziei. Owa wiązka światła przenika przez gęste, duszące, zapylone i zadymione papierochami powietrze. Szczęśliwy Jimmy nie może się oprzeć pięknu tej anomalii i kroczy ku niej, by ją zbadać i poczuć.

Więc wyciera swój nos,
Klęka na kolana,
Zagląda, wygląda i widzi… DRZEWA!*

- Casino – “Drunk (i. Drunk)”

Drzewa? Widzi drzewa! Natura! Czyste powietrze! Niebieskie niebo! Kolor! Trwałość? Porządek? Harmonia?

Natura stanowi zaprzeczenie idei Przypadku, gdyż jej cyrkularność i bezwzględność wzmaga poczucie, że jednak wszystko, co się znajduje wokół człowieka oraz innych istot wszechświata zostało ukute wedle niezachwianych kosmicznych reguł, a nie w chaosie niezrozumienia
i pogardy.

Wszystko co żyje, kiedyś umrze (i odrodzi się na nowo?). Wszystko co rośnie, kiedyś zwiędnie
(i urośnie dorodniejsze?). Wszystko co aksamitne, stanie się suche i chropowate. Wszystko co mówi, kiedyś zamilknie.

Każdy kto osądza, kiedyś sam będzie osądzony. Każdy kto rządzi, kiedyś tę władzę straci. Tyczy się to także bogów…

Śnienie, śnienie, lata strachu przeminęły,
Wyleciały na skrzydłach wyobraźni,
Poduszkowy podmuch piór w wiosennej bryzie,
Pragnienia spełnione…*

- Casino – “Drunk (i. Drunk)”


Krótkie zetknięcie się ze światem zewnętrznym, którego nie doświadczał tak długo, że zapomniał o jego istnieniu, tak poruszyło Jimmy’ego, że przez ten ułamek sekundy doznał, niczym Archimedes, olśnienia. Eureka! Przez tę, wydawałoby się, nieznaczącą chwilę iluminacji, zasiana w nim została nadzieja na odmianę losu nienaznaczoną Przypadkiem, lecz jego antytezą – rzeźbieniem swojej przyszłości dłutami konsekwentnego działania, przewidywalności, stałości i hartowania swojego charakteru zakończonym zbudowaniem pomnika swojej wielkości, wolności i indywidualizmu twardszego niż ze spiżu.

Poza sztucznością zamkniętego Kasyna,
Tętni życie, a potrzeby są zaspokajane,
Wolność… otwartość…

Z głębin miejsca zwróconego ku sobie,
Coraz mniejszego i bardziej zgorzkniałego,
Czy istnieć może wiedza o życiu
Ciągle rozszerzająca się i ujawniająca więcej siebie?*

- Casino – “Drunk (i. Drunk)”

 

Jimmy zauważa sztuczność więzienia, w którym tkwi. Widzi, że jest ono w swojej nienaturalności zaprzeczeniem idei nienaruszalnej i niezbywalnej godności ludzkiej. Jest obserwatorem prawdziwego świata z perspektywy zatrzymanego w czasie więzienia zapadającego się w sobie, duszącego się w roztworze ignorancji oraz zepsucia.

Szczęśliwy Jim jest o krok od przełomu, od wyzwolenia siebie i innych z limbo przypadkowości
i pogardy dla naturalnych i sprawiedliwych kosmicznych reguł. Może to on jest mężem opatrznościowym i pierwszym wśród równych, który wyprowadzi hazardzistów z Tartaru?


Potem zbierają go jego pijani przyjaciele,
I stoły znów wzywają go do siebie,
Czy w ogóle dostrzegł cokolwiek?
Śni teraz, czy wtedy mu się śniło?

Czy światło było w tej szczelinie, czy poza nią?
Nieważne… On zatacza się przez korytarze,
A jego pijackie serce ryczy,
I musi odnaleźć źródło,
Jego dziwnego zatrucia.*

- Casino – “Drunk (i. Drunk)”

Niestety jego cicha, indywidualna rewolucja ucina się równie szybko jak się zaczęła – przychodzą po niego jego pijani znajomi, a stoły ponownie zaczynają go wzywać do siebie. Tak jak chwilowa iluminacja i oświecenie wyrażone były pełnymi nadziei syntezatorami i podniesionym na duchu tembrem głosu, tak powrót do rutyny i degrengolady oraz upadek rewolucyjnej myśli narrator Geoff Mann sygnalizuje poprzez wyrażenie emocji smutku, rozczarowania i pożałowania.

Jimmy zamotał się na tyle, że sam nie wie, czy to, co się wokół niego dzieje naprawdę istnieje. Nie wie, czy to co widział, to było tylko alkoholowe delirium, czy też jego majaki są równie prawdziwe, co ból, którego doświadcza każdego dnia.

Jednak zasiane w Jimmym ziarno niepewności zaczęło delikatnie kiełkować – Jimmy, w swojej zamroczonej determinacji, zdecydował, że musi odnaleźć źródło jego upojenia i powziąć pierwszy krok, by samodzielnie rozwikłać klątwę Kasyna…

‘Z dużym naciskiem na rekrutację...’
‘A… i nowa kampania telewizyjna…’
‘Wkrótce powinniśmy zwiększyć zyski’
‘Tym samym powiększymy naszą domenę’
‘Możemy sięgnąć po nowe horyzonty’
‘Możemy wymalować je na ścianach…”
‘Możemy odnaleźć ostateczne rozwiązania’
‘Na nasz strach przed wywołaniem przed kurtynę…”*

- Casino - “Drunk (ii. Overheard in Passing #2 (in the boardroom))”

Drugi, krótki narracyjny segment utworu, znacznie mroczniejszy i bardziej niepokojący,
z pojawiającymi się w tle diabelskimi warknięciami i piekielnymi odgłosami, sugerującymi plugawość oraz nikczemność, przenosi słuchacza do ukrytej części przybytku.

Za zamkniętymi drzwiami sali konferencyjnej, Zarząd Kasyna odbywa mroczne rozmowy i ustala taktykę biznesową wraz z dalszą ekspansją. Odbiorca albumu dowiaduje się, że członkowie Zarządu to ludzie interesowni, nastawieni jedynie na profit, nieliczący się z ludzkim życiem. Ponownie wypowiada się kilka osób po kolei, gdyż narrator wypowiada się na zmianę
z lewego i prawego kanału.

Należy podkreślić, że w dwóch ostatnich wersach drugiego fragmentu zdemaskowana zostaje tchórzliwa natura członków Zarządu – ich największą obawą jest bycie „wezwanym na scenę”, wyeksponowanym w świetle reflektorów. Boją się ujawnienia wszystkich niegodziwości jakich się dopuścili w imię pieniędzy i ciągłego zwiększania zysków. Boją się osądu i desperacko poszukują „ostatecznego rozwiązania” na niezachwiane reguły cyrkularnego kosmosu – oni sami wierzą, że kontrolują Przypadek i że ich dobrobyt będzie trwał wiecznie. Wierzą również,
że pieniędzmi zamiotą pod dywan każdą niegodziwość…

Nie możesz się wydostać!
Postawiłeś swoje zakłady,
Pora grać!
Spłać swoje długi!
Nie ma co płakać!
Nikogo to nie obchodzi!
Niektórzy wygrywają (lecz większość nie)
Wszyscy są równi!
Nie ma sensu przestawać!
Nie ma sensu cokolwiek kwestionować!
Wygrywanie to życie!
Reszta jest niczym!
Graj dalej! Graj dalej!

Musisz dalej grać,
Trzymać nos przy stole,
Teraz możesz postawić jedynie siebie,
Sprzedaj wszystko co możesz,
Graj dalej, graj dalej!

Nie możesz odpuścić,
Musisz pokazać, kto tu rządzi,
Musisz utrzymać swoją pozycję,
Nie ma innego wyjścia, niż grać dalej!
Graj dalej! Graj dalej!*

- Casino - “Drunk (iii. Play on!)”


Trzecia część utworu “Drunk” to uzupełnienie ogólnego obrazu Kasyna z pierwszego utworu – „Prey”. Wizja Zarządu obejmuje, że hazardziści wyzbędą się wszystkiego co mogą
w imię dalszego obstawiania i pozostania w grze. Szaleństwo posuwa się do tego stopnia, że oczekuje się, iż w momencie utraty wszelkich rzeczy, desperaci postawią „samych siebie” (czyli zagrają o własne dusze? O swoją wolność, tożsamość, niezależność?). Hazardzista-niewolnik
w piekle Kasyna jest nikim (bezkształtną masą), więc ma tylko pozostawać w grze, póki ma coś do obstawienia i w ostatecznym rezultacie – do przegrania.

On wrócił! Wrócił do szczeliny!
Próbował przekupstwa,
Próbował sprytu przeciwko wielkiemu nieznanemu z zewnątrz,
Raz krzyknął „Sezamie otwórz się!”
(To najgłupsza rzecz, której spróbował).

Lecz nie uzyskał odpowiedzi, więc wypłakuje się na sukno.

On wrócił! Wrócił do szczeliny!
Próbował szeptać!
Próbował przecisnąć się niczym list do butelki,
Raz krzyknął „Pomocy, niech mi ktoś pomoże!”
(Aż zdarł sobie gardło).

Lecz nie uzyskał odpowiedzi, więc wypłakuje się na sukno.*

- Casino - “Crying Onto Baize”


Tytuł kolejnego utworu, rozpoczynającą się niemalże żałobną aranżacją smyczkową, wpadającą następnie w żołnierskie rytmy perkusyjne, brzmi “Wypłakiwanie się na sukno” (którym się pokrywa stoły bilardowe) i traktuje o szerzącej się w świadomości Jimmy’ego desperacji
i potrzebie wydostania się z limbo. Jednak sposoby, jakimi chce uzyskać swój cel naznaczone są zadziwiającą naiwnością – stara się przekupić szczelinę, rzucić na nią urok, przecisnąć przez nią, czy też podstępnie namówić „wielkie nieznane” z zewnątrz, by wypuściło go na wolność.

Zanim narrator powróci, by kontynuować historię Jimmy’ego, w kompozycji znajduje swoje miejsce długa, spójna, piękna, podniosła i zapierająca dech w piersiach gitarowo-syntezatorowa sekwencja, która przełamuje melancholijno-grobowy nastrój wcześniejszych minut utworu. Wściekłość i przestrzenność gitary w towarzystwie uzupełniających sensacje dźwiękowe porywistych syntezatorów w połączeniu z energiczną, pełną werwy oraz obfitą perkusją perfekcyjnie oddaje skomplikowane wnętrze Jimmy’ego – człowieka zagubionego, nierozumiejącego mechanizmów dyktujących jego żądzę, upojenie oraz tragedię, wybuchającego gniewem zmieszanym z poczuciem zupełnej beznadziei, osamotnienia
i bezcelowości.

Pewnego dnia, krocząc korytarzem,
Wracając do szczeliny,
Zobaczył wszystkich innych,
Takich jak on – wybrakowanych,
I zrobiło mu się ich żal,
Więc zapłakał za nich wszystkich,
I gdy siedział przy szczelinie,
Wgapiony w szybę w ścianie,
Przemówił do blasku,
Do nieuchwytnej nadziei,
„Jeśli jesteś tam i nas słyszysz,
Proszę, wsłuchaj się w nasze pragnienia,
Wielu nas jest, wielu zagubionych,
Postawiliśmy nasze fortuny,
I nie możemy pokryć tego kosztów,
Jestem żałosny i jestem nędznikiem,
Z sercem zatrutym gwałtem,
I jeżeli ktoś mnie słyszy,
Proszę…
Pomóż nam wszystkim uciec…”*

- Casino - “Crying Onto Baize”

Zasiane ziarno niepewności w “Drunk” wykiełkowało. Nałogowiec, co prawda po natychmiastowym powrocie do hazardu i picia po wcześniejszym oświeceniu, ostatecznie wyłamał się z choroby egocentryzmu stęchłego Kasyna i dostrzega ból swoich towarzyszy niedoli. Jego serce, wcześniej zimne i wyprane z emocji jak innych hazardzistów („Crap Game”), reaguje na ból innych ludzi. Lucky Jim błaga nieznany byt zewnętrzny, by wybawił nie tylko jego, ale także innych, równie potępionych co on – niemających jednak świadomości, że tkwią w piekle rutyny, skazując się na utratę człowieczeństwa i każdej cząstki swojej tożsamości.

Następnie rozrzucił swoje żetony na zapyloną podłogę,
Podarł karty i wymazał swój wynik,
Zaprzestał hazardu, zaprzestał starań o wykupienie się,
Odwrócił się plecami do stukotu automatów do gier.

Lecz nie zrozumiał odpowiedzi,
Więc płakał,
I płakał,
Wypłakiwał się w sukno.*

- Casino - “Crying Onto Baize”

Jimmy, w uniesieniu, afekcie i buncie, wyzbył się swoich świętych żetonów, bezczeszcząc je. Drze także swoje karty oraz porzuca hazard. Już nie chce spłacać długów i wykupywać się z nich. Nie odpowiada także na syreni śpiew maszyn wrzutowych starających się swoim pociągającym stukotem, terkotaniem i klekotaniem skusić na kolejne próby zdobycia bogactwa…

Co więcej, Jimmy… uzyskuje odpowiedź! Nie jest dane odbiorcom dowiedzieć się, co Jimmy usłyszał albo zobaczył, niemniej jedno jest pewne – nie zrozumiał przekazu. Może „wielkie nieznane” do niego przemówiło? Może naturalny element świata zewnętrznego, obcy sztucznemu, zastygłemu w czasie i oderwanemu od rzeczywistości Kasynu, przekazał Jimmy’emu jakąś nienaruszalną, egzystencjalną prawdę, na którą nie był on gotowy? Może to nie on został namaszczony i wybrany przez Przypadek, by został mężem opatrznościowym, który uczyni pomstę nad tymi, co cały czas krzywdzili Jima i jego braci?

Jimmy, nie pojąwszy sensu mistycznej odpowiedzi (ze szczeliny?), wraca do pogrążania się
w smutku i beznadziei swojego wycinka syntetycznej rzeczywistości.

„Hej, słyszałeś to!?”

Rozeszła się plotka,
„Nieznajomy w mieście – ignoruje Zarząd
- trochę z niego pajac”
No i przychodzi i daje napiwki,
No i przychodzi bez gotówki,
No i przychodzi bez kredytu,
Bez żadnych hazardowych śmieci.*

- Casino - “Stranger”

Następny, zwariowany, wypełniony lekkością ducha, ekstatycznością i pozamuzycznymi wstawkami pokroju oklasków i okrzyków radości, utwór „Stranger” („Nieznajomy”), jest punktem zwrotnym w całej historii Kasyna. Okazuje się, że pijackie deliria, przewidzenia i nieprecyzyjne szepty (?) świetlistej szczeliny faktycznie zwiastowały nadejście buntownika, który profetycznie podburzy niewolnicze zastępy hazardzistów, by sprzeciwili się niecnym praktykom Zarządu. Jednak, oczywiście, nie jest to „nasz Jimmy”…

Oto jest Nieznajomy,
Człowiek słowa i czynu,
Oto jest Nieznajomy,
Mówi on tylko prawdę,
Całe Kasyno się trzęsie odkąd Nieznajomy tu jest.*

- Casino - “Stranger”

Obrazoburca ten to Nieznajomy – trochę ekscentryk, trochę dziwak, który wszystkim mówi tylko prawdę. Zapewne obnaża on intencje Zarządu, prowokując do myślenia resztę zgrai hazardzistów. Jest człowiekiem „słowa i czynu”, więc swoje idealistyczne podejście podpiera faktycznym działaniem i otwartym sprzeciwem. Wieści o jego przybyciu bardzo szybko się roznoszą, a on sam ma na tyle silne oddziaływanie, że całe Kasyno „trzęsie się” od kiedy nawiedza on ten przybytek. Witany jest również z entuzjazmem – utwór rozpoczyna się radosnym okrzykiem „Hey, haven’t you heard!?”, sugerującym, że każdy o nim mówi i że plotki o jego dokonaniach zaczynają żyć własnym życiem.

Rozeszła się plotka,
„Joker w grze – zapomnij o stołach
- dzisiaj go posłuchaj…”
No i rozmawiał z alfonsami,
Także z oszustami i nierządnicami,
I opowiadał o świetle dziennym,
I otworzył drzwi…*

- Casino - “Stranger”

Swoją magnetyczną osobowością Nieznajomy porusza sumienia, odrywa od grzechu i co najważniejsze – traktuje wszystkich równo, jak ludzi, nie wywyższa się. Swój przekaz kieruje zarówno do hazardzistów, oszustów, nierządnic, jak i alfonsów – a wszyscy ci więźniowie własnego upadku go słuchają…

Rozeszła się plotka,
„Ten Nieznajomy – Zarząd go nienawidzi,
Ale jego gra ma siłę przebicia…”
No i mówił o wolności,
No i mówił o życiu poza wygrywaniem,
I Zarząd się krzywił,
A nasz Jimmy się szczerzył…
Nie był zaangażowany,
W interes zarządu,
I pozostał całkiem obojętny,
Na zniewagi i aplauz
.*

- Casino - “Stranger”

Bezinteresowny Nieznajomy jest ucieleśnieniem jedynej obawy Zarządu, o której narrator poinformował słuchacza już w „Drunk”, w drugiej części tego utworu pt. „Overheard in Passing #2 (in the boardroom)”. Demaskuje on wszystkie przewinienia Zarządu, ignorując ich interes
w dalszym sprawowaniu władzy nad zmanipulowanym rzędem dusz. Lucky Jimmy jawnie popiera Nieznajomego. Gdy „Stranger” otwiera ludziom oczy opowieściami o słońcu, świetle, nadziei, życiu nienaznaczonym prawdopodobieństwem, Jimmy pozwala sobie na uśmiech
– pierwszy od bardzo długiego czasu.

Wtedy szefowie dorwali Nieznajomego,
Na amen,
Stoły wróciły na swoje miejsce,
I pokazali mu drzwi,
Tłumy zniknęły,
Kiedy bramkarze zrobili się wredni,
I wzięli go na stronę,
By został na zawsze usunięty ze sceny,
Następnie otarli swoje brwi z potu,
I westchnęli z ulgą,
Kasyno zostało uratowane,
Od tego, którego nazwali „Złodziejem”.*

- Casino - “Stranger”

Nieznajomy, niczym Prometeusz, nie skończył dobrze. Powziąwszy altruistyczne ryzyko, dał ludziom nadzieję, wizję świata poza grotą degeneracji, jednak zapłacił za to najwyższą cenę. Niezależnie od tego, jak bardzo był elokwentny, sprytny i inspirujący, Winkelried hazardzistów nie miał szans przeciwko brutalnej sile fizycznej napuszczonych przez właścicieli Kasyna bramkarzy. Gdy miarka się przebrała, tłumy wokół Nieznajomego zostały przegnane, stoły wróciły na swoje miejsce, a opłacane przez Zarząd goryle pozbyły się kłopotliwego klienta raz na zawsze. Nieznajomy, w celu zdyskredytowania jego postawy, przechrzczony został na pospolitego „Złodzieja”…

Oświadczenie Zarządu: „Wielu graczy było napastowanych i niepokojonych przez osobę znaną jako ‘Nieznajomy’, czy też ‘Złodziej’, który ostatnio grasował wśród nas, rozsiewając kłamliwe plotki o niewypłacalności Kasyna. Był on także autorem kilku oszczerczych komentarzy na temat nieskuteczności hazardu jako środka do osiągnięcia wielkiej wygranej… My, Zarząd, pojęliśmy kroki by poradzić sobie z tym wichrzycielem i możemy zapewnić, że wszystko już jest pod kontrolą. Nie traćcie wiary w swoje pieniądze. Pod żadnym pozorem nie należy opuszczać Kasyna bez spieniężenia swoich żetonów. Sposób postępowania w sprawie „Nieznajomego” należy potraktować jako precedens prawny i zostanie w równym stopniu zastosowany do każdego, kto jest na tyle głupi, by go naśladować.*

- Casino - “Beyond That Door (i. A Matter of Policy)”

 

Ostatni, wieńczący płytę utwór pt. „Beyond That Door” („Poza Tymi Drzwiami”) rozpoczyna się pozamuzyczną wstawką ciągnącą się przez pierwsze, niepokojące frazy klawiszy. Słychać w tle odgłosy agonii, katowania, bicia, szarpaniny, a nawet biczowania co stanowi nawiązanie do historii przedstawionej we wcześniejszym utworze – zgodnie z „oświadczeniem Zarządu” rozbrzmiewającym w pierwszym segmencie narracyjnym „i. A Matter of Policy” („Kwestia zasad”), problem Nieznajomego poddany został przecież ostatecznemu rozwiązaniu, który stał się precedensem i przestrogą dla innych na tyle „głupich”, by iść w jego ślady. Wyczuwalne jest wzburzenie oraz zdenerwowanie w tym silącym się na profesjonalizm oświadczeniu Kierownictwa – być może i oni wyczuwają, że rewolucyjne ziarno zostało zasiane i że zaraz wykiełkuje, a ich rychły upadek jest tylko i wyłącznie kwestią czasu…

Po złowieszczym oświadczeniu Zarządu, w który także wkomponowane są charakterystyczne dla całego albumu perkusyjne stuknięcia i industrialne uderzenia, utwór daje słuchaczowi chwilę błogości w syntezatorowych, rozciągniętych falach dźwiękowych, łagodzących emocjonalne rozdrażnienie po brutalnym potraktowaniu jedynej nadziei hazardzistów – Nieznajomego
i mrocznej kontynuacji historii.

Rosnące napięcie znajduje swój szczyt oraz ujście w dwóch ostatnich segmentach narracyjnych „Beyond That Door”, które uzmysławiają słuchaczowi, że przybycie Złodzieja uruchomiło rozpędzająca się, niezatrzymywalną kulę śnieżna, kumulująca w sobie coraz więcej nadziei oraz światła, która szturmem przełamuje ciemność i zgorzknienie Kasyna…

Szczęśliwy Jim szlaja się po korytarzu,
Jego serce rozdarte żalem,
Przy oknie leży ofiara bramkarzy,
Ciało „Złodzieja”,
Jego głowa została roztrzaskana o okienną szybę,
Jak wyrzucali go z gry,
Szkło pokryte krwią,
Lecz okno zostało rozbite,
I przez nie rozbłysnęło światło dnia.

Szczęśliwy Jim pochylił głowę i zapłakał,
Rozpaczał nad światłem i bólem,
Potem skierował swój wzrok na trawę i niebo,
Ale Złodzieja już tam nie było…*

- Casino - “Beyond That Door (ii. Beyond That Door)”

Euforyczno-kulminacyjna część ostatniego utworu zaczyna się przepełnionymi optymizmem, gęstymi, elektronicznymi plamami, które wręcz otaczają słuchacza kokonem pokrzepienia, spokoju i ulgi. W pewnym momencie się intensyfikują, by ponownie powrócić do pierwotnego rytmu, tym razem wspomaganego przestrzenną perkusją. Następnie syntezatorowa osłoda robi miejsce rozwścieczonej gitarze solowej, wyzwalającej budujące się w utworze napięcie…

Roztrzęsiony Jimmy widzi martwe i zakrwawione ciało Nieznajomego. Poświęcenie Złodzieja jednak pozwoliło Jimmy’emu po raz pierwszy wyrwać się z okopów mroku Kasyna i na własne oczy zobaczyć świat zewnętrzy, gdyż znęcając się nad Nieznajomym, wybili jego głową okno (przez które wcześniej przedostawała się tylko cienka wiązka światła) i wpuścili do Kasyna pełnię barw i kolorów naturalnych refleksów.

Gdy Jimmy’ego uwaga została odwrócona od martwego Złodzieja, jego ciało tajemniczo się zdematerializowało…

Już gdy miał przejść przez wyłamaną okiennicę,
Hazardzista usłyszał, jak Złodziej woła jego imię.

„Kasyno upada, jego dni dobiegają końca,
Przybyłem, gdy mnie wezwałeś,
Teraz ja wzywam Ciebie,
Przyjacielu –

Kiedyś także przejdziesz tą drogą,
Będę wtedy przy tobie,
Otworzyłem drzwi,
Ale nie tylko dla Ciebie…

Teraz wysyłam Cię, byś odnalazł,
Tych zagubionych w hazardzie,
Głuchych i ślepych,
Jeśli potkniesz się przy stołach,
Jeśli zatniesz się kartami,
Jeśli oskarżą Cię o złodziejstwo,
Jeśli Cię postrzelą strażnicy,
Jeżeli przygniotą Cię szklanki,
Jeżeli zmiażdżą Cię kołem.

Jestem przed Tobą,
Jestem z Tobą,
I pamiętaj
Wiem…

Wiem jak to jest…
Wiem jakie to uczucie…”*

- Casino - “Beyond That Door (ii. Beyond That Door)”


Zdematerializowany i zmartwychwstały (?) Nieznajomy przemawia do Szczęśliwego Jima gdzieś na granicy świadomości i namaszcza go, by stał się jego następcą. Możliwe, że Jimmy nie może opuścić Kasyna, gdyż nie odkupił jeszcze swoich win i grzechów, których dopuścił się w tej pieczarze rozpaczy, jakim jest upadające już Kasyno. Duch Nieznajomego daje wskazówki wybranemu przez niego nowemu mężowi opatrznościowemu, by to on odnalazł zagubione dusze i przeprowadził słabych przez wszystkie próby, jakie los im przygotował. Jimmy staje się pierwszym apostołem Nieznajomego, którego słowo i prawdę ma głosić nie zważając na czyhający na niego ból, tortury, prześladowania oraz, w ostatecznym rezultacie, śmierć. Złodziej jednak czuwać będzie, niczym anioł stróż albo… Bóg… nad Jimmym, gdy ten będzie nawracał głuchych i ślepych na drogę światła, naturalności i uporządkowanych, cyrkularnych kosmicznych reguł, detronizując Przypadek i prawdopodobieństwo.

Na zawsze zmienił się także charakter samego Kasyna – poprzez powrót Złodzieja, który (jak sam przyznaje), wie „jakie to uczucie”, czyli sam był hazardzistą i kiedyś człowiekiem pogrążonym
w szponach Przypadku, Kasyno zamieniło się z piekła (limbo) na czyściec. Nie jest już ono najmroczniejszym z miejsc, z którego nie da się uciec, lecz etapem przejściowym, gdyż tuż za wybitym oknem czeka zielona trawa, otulające i ciepłe promienie słoneczne, drzewa i wspólnota, a liczebność niewolników Kasyna będzie się tylko z czasem uszczuplać.

Jimmy, w ostatecznym rozrachunku, jest postacią kluczową w odmianie oblicza Kasyna, gdyż był on pierwszą iskierką, pierwszym rozbłyskiem światła w tunelu, gdy reszta znanego mu sztucznego świata dalej poddawała się degrengoladzie i zepsuciu. Pomimo jego słabości, skłonności do powrotu do nałogu oraz grzechu, został on wybrany przez nowego Boga, do którego gorliwie modlił się przy cienkiej szczelinie, by po śmierci pierwszego syna marnotrawnego światłości (Nieznajomego), to on przejął rolę orędownika i pierwszego wśród równych, by rozgramiał on ułudę, grzech i potępienie, wypowiadając otwartą wojnę o rząd dusz zgniłemu Kierownictwu.

„Gracze stali się jacyś niespokojni, podobno jeden z nich uciekł!”
„Trzeba ich przypiłować, inaczej jakiś inny czubek też spróbuje zwiać…”

„Coś mi się wydaje, że to całe uciekanie staje się modne -
Już za późno na zakazy, gracze mają jakiegoś przyjaciela…

„Wiesz co, tak między nami…”
„Chyba ja też stąd zwieję…”*

- Casino - “Beyond That Door (iii. Overheard in Passing #3 (bouncers on the door))”


Bramkarze, pilnujący okna przez które teraz nieskrępowanie wpada światło słoneczne, są ostatnimi postaciami, które wypowiadają się w całym albumie. Przedstawieni wcześniej jako brutale, którzy bez zawahania usuną każdy problem Zarządu, sami zauważają postępującą zmianę. Mistyczny „przyjaciel” o którym między sobą wspominają, pokazuje, że po raz pierwszy hazardziści nie są sami i mają wsparcie… Od kogo? Nowego Boga światła? Natury? Nieznajomego? Jimmy’ego?

Trzecia, ostatnia część segmentów narracyjnych zatytułowanych „Zasłyszane mimochodem” kończy się konstatacją, że nawet strażnik chętny jest spróbować uciec z mroku, w którym panuje. Pomimo wszystkich obrzydliwości, których się dopuścili, cały czas jest dla nich nadzieja na zbawienie…

Album „Casino” autorstwa Geoffa Manna oraz Clive’a Nolana to jedna z najwybitniejszych
i najbardziej wielowarstwowych kompozycji neo-progresywnych, jakie kiedykolwiek powstały. Wyjątkowa spójność albumu, zarówno pod kątem muzycznym, jak i narracyjnym w połączeniu
z wirtuozerią aranżacyjną oraz złożonością każdego z utworów powoduje, że słuchacz mimowolnie wizualizuje sobie obrazy z dekadenckiego Kasyna malowane mu przed oczami przez uduchowionego narratora i z uwagą śledzi poczynania naszego Jimmy’ego – człowieka złamanego, poddawanego próbom, współczesnego Hioba Przypadku, którego cierpienie ostatecznie hartuje i doprowadza do stania się orędownikiem dobra oraz nowym mesjaszem.

Wsłuchując się w ten album, czuć, że został on wyprodukowany przez rasowych muzyków, doskonale znających swój kunszt, którzy nie tylko odznaczają się nieskazitelnymi umiejętnościami technicznymi, ale także, co najważniejsze, ogromną wrażliwością.

„Casino” jest to dzieło niemające słabych stron, oferujące słuchaczowi uduchowioną opowieść
o ludzkich słabościach, walce dobra ze złem i rozważaniach o prawach kosmosu, osadzoną
w przemyślanym uniwersum i konwencji, czerpiąc z pozamuzycznych źródeł i perfekcyjnie je wplatając w całość przekazu.

Niezależnie od tego, jaka kosmiczna siła zadecydowała o powstaniu tego pięknego dzieła, jego ponadczasowość, obrazowość, mistycyzm i podszycie transcendentalno-spirytualne zachwycać będzie zawsze, a jej każdorazowe, uważne przesłuchanie pozwala odkryć w niej coraz więcej głębi i detalów.

Miłość artystów do swojego dzieła pokazuje fakt, że po latach Clive Nolan, w 2020 roku, odnalazł
i odrestaurował nagranie „My Brother’s Keeper” z 1993 roku (do odsłuchania na bandcampie: https://twelfthnightuk.bandcamp.com/track/my-brothers-keeper-previously-unreleased), które nigdy wcześniej nie ujrzało światła dziennego, a miało być częścią kontynuacji „Casino”. Utwór ten miał być oparty na biblijnej przypowieści o Kainie i Ablu.

Niestety w lutym 1993 roku w swoim domu w Rochdale, wybitny poeta i romantyk Geoff Mann zmarł, przez co planowana kontynuacja Kasyna nigdy nie powstała i jedynie możemy spekulować, co wydarzyło się z Jimmym, przeklętym Kasynem, Zarządem i Nieznajomym…

Spoczywaj w pokoju, Geoff.

Play on… play on…

 

*tłumaczenia własne

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok