Grudzień, jak to grudzień, kojarzy się z niespodziankami świątecznymi, prezentami i całą radością towarzyszącą temu wydarzeniu. Każdy oczekuje na jakieś małe co nieco. Tym bardziej więc cieszą takie niespodzianki jak wydawnictwo, które można zaliczyć do serii tzw. official bootleg. Steve Rothery, którego przedstawiać chyba nie trzeba, postanowił sprezentować swoim fanom zapisy koncertów z października tego roku, które odbyły się Niemczech. Zwykle o wydawnictwach typu offcial bootleg się nie mówi, ale proszę pozwolić mi w tym przedświątecznym czasie na ich krótkie zaprezentowanie. Dlaczego? Bo przecież Marillion to kultowy zespół w Polsce, bo przecież ciągle toczą się zażarte dyskusje czy „prawdziwy” Marillion nie kończy się wraz z odejściem Fisha, bo za każdym razem, gdy pojawiają się w naszym kraju koncerty są momentalnie wyprzedane, bo… Chyba wystarczy.
Dodatkowym argumentem, na rzecz krótkiego zaprezentowania tych wydawnictw jest mały, acz znaczący dopisek na plakatach promujących koncerty zespołu Steve Rothery Band (pod taką nazwą muzycy występowali w Niemczech_. Ten dopisek to raptem kilka słów, które powinny przykuć uwagę: „A celebration of the early Marillion years”. Kolokwialnie można by powiedzieć: małe, a cieszy. Cokolwiek by bowiem nie powiedzieć o sporach o Marillion, każdy lubi i pewnie często wraca do pierwszych płyt, do początku, do pierwszych muzycznych spotkań z zespołem.
Jesienna trasa po Niemczech to były raptem trzy koncerty - Hamburg, Kolonia i Frankfurt – i zapisy wszystkich tych wydarzeń ujrzały światło dzienne. Właściwie ich setlista jest podobna i łączy w sobie kilka utworów z solowego albumu Rothery’ego „The Ghosts Of Pripyat” „The Ghosts Of Pripyat” („Morpheus”, „Old Man Of The Sea” i „Summer's End”), pierwszych czterech albumów Marillion z udziałem Fisha, albumu „Holidays in Eden” (czyli szóstego w kolejności studyjnego albumu Marillion i drugiego nagranego z Steve’em Hogharthem), tytułowej kompozycji z albumu „Afraid Of Sunlight” oraz (w zależności od miejsca) pojawiają się pojedyncze wykonania piosenek z płyt: „Seasons End” („The King Of Sunset Town”, „Hooks in You”) i „Brave” („Runaway”).
Każdy z koncertów zaczynał się od utworu „Morpheus” z solowej płyty Rothery’ego i właściwie można by krótko i dosadnie powiedzieć: od pierwszego dźwięku gitary rozpoczynał się wciągający spektakl powrotu do piosenek tak przecież dobrze znanych. A z tych oczekiwanych utworów zagrane były chyba wszystkie najważniejsze: „Incubus”, trzy w jednym, czyli „Kayleigh”, „Lavender” i „Heart of Lothian” oraz „Sugar Mice”, „Slainte M'hat”, i „The Last Straw”. Nie mogło zabraknąć i oczywiście nie zabrakło „Fugazi”. Koncert przypomniał mi kompozycję „Forgotten Sons” brawurowo zagraną i odśpiewaną, niemal tak jak na koncertowym albumie „Real to Reel” z 1984 roku.
Jednak na szczególną uwagę zasługuje wykonanie trzech utworów z płyty „Holidays In Eden”: „This Town”, „The Rake's Progress” i „100 Nights”, bowiem za mikrofonem stanął nie byle kto, bo Dave Foster, który towarzyszył Rothery’emu na trasie jako drugi gitarzysta. W jego wykonaniu te trzy utwory nabierają jakby lekko bluesowego odcienia i nie są próbą naśladowania głosu Hogharta, a zyskują nowy wymiar. Głos Fostera jest zdecydowanie rockowy i lekko nonszalancki.
Warto także nadmienić, że obok Fostera podczas koncertów muzykiem towarzyszącym Rothery’emu był klawiszowiec Ricardo Romano znany z zespołu RanestRane. Na basie zagrał Yatim Halimi współpracujący z Roherym już wcześniej, a także udzielający się w zespole Panic Room. A główne wokale wykonał oczywiście Martin Jakubski, który także towarzyszy Rothery’emu od wielu lat.
Trzy koncerty, trzy oficjalne bootlegi, trzy świąteczne niespodzianki… I taka myśl: może to „odgrzewane” kotlety, może niepotrzebne naruszanie mitu, ale może to wynik potrzeby powrotu do tego, co znane i lubiane? Gdyby przecież nie ta potrzeba to wszelkie cover bandy nie miałyby racji bytu, a jednak ich sale koncertowe są pełne. I znowu posłużę się kolokwializmem: lubimy to, co znamy… Czyż nie?