Christmas 7

Miller, Larry - On The Edge

Andrzej Barwicki

ImageLaurence Bond Miller pochodzi z muzycznej rodziny, jego bracia grali w zespole Mission On Birma oraz w Destroy All Monsters. Larry, trzymając w rękach gitarę brata i pisząc swoją pierwszą piosenkę, uświadomił sobie, że to z muzyką rockową chce związać swoją przyszłość. Duży wpływ wywarli na nim tacy mistrzowie gitary, jak Jimi Hendrix, Rory Gallagher, Johnny Winter, Stevie Ray Vaughan i Gary Moore. W jednym z wywiadów powiedział: „…mój moment inspiracji nastąpił, gdy zobaczyłem koncert Rory’ego Gallaghera. Nigdy nie doświadczyłem czegoś podobnego. Grał tak głośno, tak chwalebnie, na krawędzi całkowitego chaosu, ale Rory cały czas miał wszystko pod kontrolą. Ja też chciałem podobnie grać i komponować swoje utwory…”. Bardzo szybko odnalazł on własny bluesrockowy styl i stale doskonalił swą grę na gitarze. Dzisiaj Larry Miller to ceniony gitarzysta, wokalista i autor tekstów. Darzę go wielką sympatią za jego muzykę, która jest po prostu… zaraźliwa. Po wielu latach pracy w branży muzycznej, dzięki swojemu uporowi, Larry pozyskał wielu zwolenników w całej Wielkiej Brytanii, jednocześnie zdobywając coraz większą armię fanów w Europie.

Swoją debiutancką płytę „Larryocaster” wydał w 1995 roku, a pozostałe albumy to: „Man On A Mission” (2000), „Live’N’Loud” (2001), „Fearless” (2005), „Outlaw Blues” (2007) i „Unfinished Buisness” (2010). Ostatnie studyjne wydawnictwo zatytułowane „On The Edge” ukazało się w 2012 roku. Pozwolę sobie dziś zwrócić uwagę słuchaczy, nie tylko bluesowej muzyki, na to właśnie wydawnictwo składające się z 9 kompozycji autorstwa Larry Millera.

Płytę otwiera energiczny, rozgrzewający hardrockowy kawałek „When Trouble Comes”. Są w nim klawisze niczym z lat 70., są odpowiednie gitarowe riffy i sekcja rytmiczna. Świetnie zapowiada się to spotkanie z klasyką w wykonaniu Larry Millera. Następne nagranie, „The Girl That Got Away”, porywa swoim balladowym klimatem. Larry dotyka strun swej gitary tworząc piękne solówki, których słucha się z zapartym tchem. Zmiana tempa następuje w utworze „Road Runner”. Moje skojarzenia związane z tym nagraniem ukierunkowują mnie w stronę twórczości kilku muzyków z pokaźnymi brodami. Znawcy tematu pewnie dobrze wiedzą, że mam na myśli zespół ZZ Top. Jest kilka nagrań na tym krążku, które zwalają mnie z nóg. Pierwsze z nich to „The Wrong Name”. Larry zaserwował w nim niesamowite brzmienie i znakomite bluesowe riffy. To sentymentalna podróż do mistrza takich ballad Gary’ego Moore’a To utwór imponująco zagrany, a zakończenie gitarą akustyczną to już prawdziwe mistrzostwo. Czas wrócić na ziemię po takiej dawce wzruszającej swym kunsztem brzmień, a pomoże nam w tym bardzo rytmiczny utwór „Reel Me In”.

Twórczość tego gitarzysty potrafi być bardzo emocjonalna. Album „On The Egde” obfituje w różnorodne utwory. Kolejnym przykładem porażającego mnie swą wirtuozerią i magią jest nagranie „We Should Be One”. Sposób w jaki artysta śpiewa, nie tylko w trakcie tego kawałka, jego interpretacja i barwa głosu współgrająca z muzyką dostarczają jeszcze większych wrażeń. Bardzo energicznie zagrany „The Devil’s In The Detail” brzmi nowocześnie, a ciężkie rytmiczne riffy, które tu usłyszymy przypadną zapewne wszystkim do gustu, bo odrobina szaleńczych dźwięków w takim wykonaniu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Poznawanie ostrzejszej, rockowej duszy Larry’ego Millera to czysta przyjemność. Nie zapomina on też w swych nagraniach o wielkich postaciach muzyki bluesowej, którym składa hołd, a to za sprawą przedostatniego nagrania „When The Bluesman Walked The Earth”, rozpoczynającego się dźwiękiem trzeszczącej płyty. Sentymentalne wspomnienia, które nadały kierunek twórczości tego muzyka, pozwalają słuchaczom, chociaż na moment, przenieść się do czasów, gdy odkrywaliśmy fascynację rockiem, bluesem czy jazzem zawartą na czarnym krążku. Ostatnia kompozycja to „The Wrong Name” (Part Two) – instrumentalna wersja, wzbogacona symfoniczną aranżacją, rozpoczynająca się od dźwięków akustycznej gitary, do której dołączają klawisze. Solówka, którą słyszymy powoduje powstanie gęsiej skórki na ciele.

Potencjał, z jakim Miller realizuje swoje kompozycje i wykreowany przez niego styl potrafią zjednać sobie coraz większe grono słuchaczy i fanów bluesowo - rockowych klimatów, ceniących bardzo wysoko dotychczasowe albumy tego gitarzysty. Nie ulega wątpliwości, że w jego muzyce można doszukać się wielu wpływów legend gitary, ale mnie to zupełnie nie przeszkadza. Polecam posłuchać nagrań tego gitarzysty, któremu na drodze do muzyki pojawili się wielcy instrumentaliści, od których kolejne pokolenia uczą się zagrywek na gitarze i są dla nich wielką inspiracją, tak jak to ma miejsce w tym przypadku.

Na albumie „On The Edge”, oprócz Larry’ego Millera (gitara i wokal) zagrali również Simon Baker (perkusja), Ian Salisbury (instrumenty klawiszowe) i Derek White (gitara basowa). To krążek zdecydowanie warty wysłuchania. Mam wielką nadzieję, że kolejna trasa koncertowa tego muzyka nie ominie Polski i będziemy mogli zobaczyć i posłuchać na żywo jak potrafi on oczarować swoją grą. Naprawdę warto poświęcić trochę czasu na zapoznanie się z twórczością tego gitarzysty.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok