Gdyby przyszło szybko odpowiedzieć na pytanie: kim był Peter Banks?, najszybszym skojarzeniem byłoby pierwsze wcielenie grupy Yes oraz jego udział w nagraniach pamiętnej płyty „Time And A Word” (1970). Ale trzeba wiedzieć, że ten zmarły przed pięciu laty gitarzysta działał jeszcze m.in. w formacjach The Syn, Flash, Empire, Mabel Greer's Toyshop (współtworzył tę grupę jeszcze zanim powstał zespół Yes, o czym pisaliśmy na naszych małoleksykonowych łamach przy okazji omawiania płyty „The Secret”), a także wydał kilka albumów solowych.
Przyznam szczerze, że zarówno o wczesnych (m.in. wydanym trzy lata po odejściu z Yes albumie „Two Sides Of Peter Banks”), jak i późniejszych (np. „Can I Play You Something?” z 1999 roku) płytach Banksa słyszałem niewiele i dopiero wypuszczony niedawno na rynek kompilacyjny album „Be Well, Be Safe, Be Lucky... The Anthology” był dla mnie okazją, by poznać solową twórczość naszego bohatera.
Niniejsza antologia składa się z dwóch srebrnych krążków. Pierwszy, umownie zatytułowany „The Best Of Peter Banks” zawiera kompilację nagrań z czterech pierwszych solowych płyt artysty („Two Sides Of Peter Banks”, „Instinct”, „Self Contained” i „ Reduction”).
Osiem z piętnastu nagrań pochodzących z ostatniej solowej płyty Petera "Can I Play You Something?", która zawierała materiał oraz muzykę napisaną dla Yes, Mabel Greer’s Toyshop, The Syn oraz The Devil's Disciples, stanowi program drugiego krążka, umownie zatytułowanego „Can I Play You Something More?”. Dorzucono do niego jeszcze dwa utwory z projektu Guitar Workshop II, kompozycję Jona Andersona "Astral Traveller" w wersji z płyty „Tales Of Yesteryear” oraz trzy wcześniej niewydane utwory: "Endless Journey", "As Night Falls... And Continues..." oraz "Knights (revisited)". Ten ostatni został dokończony przez Billy'ego Sherwooda i Jaya Schellena już po śmierci Banksa.
Antologia „Be Well, Be Safe”, Be Lucky” jest celnym podsumowaniem solowej pracy byłego gitarzysty Yes. Przynosi ona szereg niespodzianek, jak np. utwór „Knights” (reprise)”, w którym obok Banksa możemy usłyszeć panów Johna Wettona, Phila Collinsa i Steve’a Hacketta. Gdzie indziej możemy wysłuchać połączonych sił Billy’ego Sherwooda, Tony Kaye’a oraz naszego bohatera. Jednym zdaniem: na j płycie można znaleźć sporo muzycznych ciekawostek.
Prawdę mówiąc, większość nagrań usłyszałem dzięki tej kompilacji po raz pierwszy, i co od razu zwróciło moją uwagę, to ogromny rozrzut stylistyczny twórczości byłego gitarzysty Yes. Zdaję sobie sprawę, że zamierzeniem Banksa nie było przeznaczenie tych utworów do słuchania jako zwartej „pigułki” jego dokonań. Powstawały one przecież na przestrzeni wielu lat i w sumie dobrze oddają szerokie spektrum jego muzycznych zainteresowań. Dlatego też kolekcja ta stanowi ciekawy, eklektyczny i różnorodny punkt wyjścia dla wszystkich, którzy chcą poznać solową twórczość Petera Banksa niejako na skróty.
Inne podejście do przypomnienia twórczości tego gitarzysty stanowi opublikowane równolegle trzypłytowe wydawnictwo zatytułowane „The Self-Contained Trilogy”. Zawiera ono w całości od dawna nieosiągalne na rynku solowe płyty Banksa „Instinct” (1994), „Self-Contained” (1995) oraz „Reduction” (1997). To Peter Banks dla bardziej cierpliwych, ale i zarazem bardziej wnikliwych słuchaczy.