Figuresmile to, jak ja ją określam, polska formacja środka. Dlaczego? Ano, o tym poniżej.
Zespół pod dowództwem Krzyśka Borka i Zbyszka Marczaka działał kiedyś pod nazwą Three Wishes i przez dobre cztery lata krystalizował swój skład i drogę muzyczną. Panie i panowie, album „In Between” to bardzo solidny, kąśliwy krążek z konkretną nutą. Sądzę, że jeżeli lubicie takie granie i takie brzmienia, to polubicie tę płytę, jeżeli nie znosicie…, to też polubicie. Mamy na tym wydawnictwie bardzo energetyczną muzykę rockową. A dlaczego środka? Dlatego, że panowie mocno nasyceni Toolem, Pink Floydami czy Radioheadem doskonale wyciągnęli to, w czym czują się znakomicie. Powiem bez ogródek - wszystko gra, jak trzeba. Warstwa techniczno-muzyczna jest dobrze przemyślana, odpowiednio skomponowana i bardzo fajnie wymyślona.
Na albumie cały czas czujemy energetykę przekazu i słyszymy niebagatelne rozwiązania muzyczne, co z pewnością zwróci uwagę tych, którzy lubią wytykać to, jak kto zagrał i dlaczego nie inaczej. „Marks Of Sin”, „In Between i „Holy Antics” to moi faworyci tej produkcji. Jest w nich, choć nie tylko w tych trzech utworach, drapieżnie oraz transowo. Jestem bardzo ciekaw jak panowie z kapeli prezentują się w akcji, to znaczy na koncertach? Czy na scenie tak samo emanuje z nich energia, jak w nagraniu studyjnym?
Na koniec zostawiłem temat wokalu, bo to jest przysłowiowa „wisienka na torcie”. Krzysztof Borek ma bardzo dobry i interesujący głos, który przyciąga uwagę słuchacza. Brawo!
Nie omieszkam również wspomnieć o gościach towarzyszących zespołowi w nagraniu tego krążka: Rafał Gładysz gra na elektronicznych „zabawkach”, a Szymon Pawlas na wiolonczeli. Trzeba przyznać, że ich udział bardzo interesująco wzbogacił ową płytę.
Uważam, że „In Between” to jedna z ciekawszych pozycji na naszym rynku wydawniczym, które słyszałem w 2011 roku. Dobry to materiał, mocno go polecam i mocno trzymam za Figuresmile kciuki, oczekując na kolejne udane nagrania.
