Panie i panowie, no to mamy świetny kąsek do przeanalizowania - Doogie White i La Paz. To interesujące muzyczne połączenie panów dobrze znanych w światku muzyki rockowej i okołorockowej. Doogie to kiedyś wokalista grupy Rainbow, natomiast La Paz to zespół, w którym aktualny frontman heavymetalowego Tank działał dość sprawnie w połowie lat 80.
Niedawno wspólnie nagrali oni swój debiutancki (!) album zatytułowany „Granite”. Modnie na tym wydawnictwie to może nie jest, ale na pewno jest stylowo i wybornie. Harley też produkuje motocykle oparte na starej stylistyce i działaniu, a jednak na całym świecie nie brakuje ich miłośników. Podobnie jest z omawianym projektem. Jest on ucieczką w stronę rasowego, hardrockowego boomu.
Początek płyty jest energetyczny i świeży – słyszymy syntezatory, trochę industrialnych brzmień - ale to tylko wstęp. Wokalista od razu nakreśla i wyraźnie zaznacza, w jakim klimacie będzie utrzymany ów album i w jakim kierunku będzie on podążał. Wszystko, bez wyjątku brzmi na nim bardzo dobrze, a stylistyka i aranże są zbudowane konkretnie i soczyście. Obok Whitesnake, Van Halen czy Deep Purple, Doogie White z zespołem La Paz prezentują w tej dziedzinie światowy poziom.
Płyta „Granite” to trochę odgrzewane danie, ale spora rzesza fanów na pewno zaakceptuje tę produkcję. Materiał zamieszczony na niej to idealna muzyka na prywatne imprezy, niekoniecznie w kameralnym gronie. Panowie nie stworzyli czegoś, co wprowadzi nas w jakiś obłęd i szaleństwo. Wiadomo, że muzyka jaką teraz przygotowali nie prezentuje czegoś innowacyjnego, nowoczesnego, ale pewnie w ogóle nie mieli takiego zamiaru tworząc ten album. Nagrali krążek taki jaki chcieli, w dobrym starym gatunku, dobrze podrasowanym na współczesne czasy. Brzmi on naprawdę bardzo dobrze.
Polecam wysłuchanie tego wydawnictwa, bo jest na nim wielka muzyczna moc i ogromny rockowy potencjał. Ciekawe czy będzie ciąg dalszy?....