Sinew - Pilots Of A New Sky

Artur Chachlowski

ImageSinew to bardzo ciekawy zespół. Pochodzi z niemieckiego Marburga i założony został przez dwóch muzyków: Andreasa Mette (g, k) i Sotirosa Kelekedisa (bg) po rozpadzie ich poprzedniej formacji Psycho Gombola (była to grupa grająca melodyjnego punk rocka i mająca w swoim dorobku aż cztery płyty wydane przez renomowaną wytwórnię Vitaminepillen Records). W 2005 roku do grupy Sinew dołączyli Sascha Junker (v, g) i Sascha Christ (dr) i w tym czteroosobowym składzie zespół działa do dziś.

Dość szybko ukazał się ich debiutancki album „The Beauty Of Contrast”, na którym znalazło się 12 utworów określonych swego czasu przez recenzenta niemieckiego Metal Hammera jako „nowatorska, złożona i psychodeliczna mieszanka progresywnej epickości i alternatywnego gitarowego pop rocka”. Cokolwiek określenie to miałoby oznaczać, czterech panów z Marburga, pracując nad kolejnym krążkiem, postanowiło gruntownie zmienić podejście do granej przez siebie muzyki i ich nowy rozdział z założenia miał być raczej radykalnym przełamaniem pewnych barier i wkroczeniem na nowe stylistyczne terytoria, niźli kontynuowaniem drogi wyznaczonej debiutanckim albumem.

W efekcie trafia nam teraz w ręce wydany pod koniec maja album zatytułowany „Pilots Of A New Sky”. Podkreślmy to od razu: jest to album zawierający materiał, który brzmi bardzo nowocześnie, przekonywująco i zawierający kawał dobrej, finezyjnie zagranej muzyki. Materiał tętniący życiem, najeżony przebojowymi dźwiękami, których słucha się z zapartym tchem.

Na program płyty „Pilots Of A New Sky” składa się 11 utworów. Wszystkie są niezwykle efektowne, dynamiczne, zagrane z wykopem. Powiedzieć, że zespół Sinew gra progresywnego rocka nie byłoby prawdą. Jak zatem określić tę muzykę? Czy to rock alternatywny? Albo coś pośrodku pomiędzy alt- i prog rockiem? Może nie traćmy czasu na takie dywagacje, wszak przecież ostatnio wszelkie granice gatunków są bardzo płynne. Najważniejsze, że Sinew gra dobrze i ciekawie. Tej muzyki się po prostu słucha!

Album rozpoczyna się od zgrabnego przebojowego numeru „Leading To Rome”. To świetny początek płyty. Kawałek zagrany w żywiołowym tempie, szybko wpadający w ucho. Do zapamiętania. Zaraz po nim kolejny dobry utwór – „Turquoise”. Znowu mamy tu dynamiczne tempo, mroczne brzmienie gitar i poprockowy, acz nieprzesłodzony refren finezyjnie zaśpiewany przez dysponującego ciekawym głosem Junkera. O jego śpiewie za chwilę, bo oto przed nami kolejny utwór. „Mercy On Apollo” rozpoczyna się od nasyconych elektroniką loopów, z których wyłania się przyjemna melodia, z której z kolei wypływa nieprzeciętnej urody refren. Podobnie jest z następnym nagraniem, którym jest spokojny, rozmarzony „The Skins I Wear”. To czwarty utwór i czwarty plusik w moich notatkach. Zaczynam się dziwić (a zarazem cieszyć), że przy oznaczonych indeksami 5 i 6 „Arctica” i „Life In Loop” moja dłoń kreśli kolejne plusiki, i to nawet z małymi wykrzyknikami. Czuję, że jest dobrze, melodyjnie, rockowo, przebojowo i z prawdziwym wykopem. Tempo rośnie z utworu na utwór. I tak jest do umieszczonego mniej więcej w połowie płyty nagrania tytułowego (też przebojowego!). Świetny numer. Jest dobrze. A to przecież dopiero połowa płyty. Czas na pierwsze podsumowania? Proszę bardzo. Tych pierwszych osiem utworów to niesamowicie zgrabne, dość krótkie rockowe piosenki, których nie powstydziliby się The Killers, Placebo, Atticus Fault czy nawet Coldplay.

Za to kompozycja nr 9 – „The Descend To The Heart Of Mountain Sadhama” – to już rzecz z zupełnie innej muzycznej bajki. Majstersztyk! Nie boję się tego określenia. 13 minut i 13 sekund świetnego, chwilami wręcz porywającego grania, z delikatnymi wycieczkami w stronę (progresywnego) metalu. Gdzieniegdzie słychać nawet próby growlowania przez Saschę Junkera. Jego głos, sposób wokalnej ekspresji zasługuje na osobną wzmiankę. Obok gitarowych dźwięków, które wyraźnie „ciągną” większość nagrań Sinew do przodu, to właśnie jego śpiew wydaje się być najważniejszym ogniwem stylu zespołu. Jest jednym z jego najmocniejszych atutów. Nie znajduję w pamięci właściwie żadnego odpowiednika jego ciekawego tembru, co bez wątpienia czyni „sekcję wokalną” grupy Sinew czymś bardzo oryginalnym i niepowtarzalnym. Wracając jednak do 13-minutowego epiku, to właśnie finezyjna ekspresja Junkera w połączeniu z chwilami porywającą wręcz grą instrumentalistów sprawia, że ta rozbudowana minisuita urasta do rangi prawdziwego magnum opus albumu. Z całego serca polecam tą świetną kompozycję. I to nie tylko progrockowym purystom.

Tuż po „The Descend To The Heart Of Mountain Sadhama”, zapewne na wyciszenie nastrojów, zespół Sinew serwuje nam jeszcze rozmazany, podszyty delikatną nutą psychodelii utwór „Echoes” i, jakby jeszcze komuś było mało, już na sam koniec płyty jeszcze jeden dłuższy numer – ośmiominutowy instrumental zatytułowany „One / Seas All”. To urokliwe zamknięcie programu tej niezwykle ciekawej płyty…

Na koniec kilka zdań podsumowania. Mamy do czynienia z dobrą, godną uwagi płytą. Składającą się wyraźnie z dwóch części: najpierw 8 krótkich i zgrabnych przebojowych piosenek, a następnie 3 rozciągnięte w czasie, rozmarzone kompozycje. Przyznam z ręką na sercu, że ostatnimi czasy cieszy mnie ten album jak mało który. Nie wiem czy grupa Sinew ze swoim krążkiem „Pilots Of A New Sky” będzie moim prywatnym „odkryciem 2012 roku”, ale na pewno jest odkryciem tegorocznych wakacji. Powtarzam raz jeszcze, nie jest to czysty prog rock dla zatwardziałych ortodoksów gatunku. Nie ma na tym albumie brzmień a’la Änglagård, nie ma „ukłonów” w stronę Stefana W., nie ma technicznej ekwilibrystyki na miarę Teatru Marzeń, nie ma tu też pastelowej melodyki w stylu Pendragonu. Jest za to młodzieńcza radość grania, świeży powiem nowej stylistyki, jest energia, żywioł i prawdziwy power. Zaglądnijcie na stronę zespołu, oglądnijcie teledysk do utworu „Turquoise” oraz posłuchajcie kilku „singlowych” nagrań, a przekonacie się sami o potędze przebojowego grania zespołu. Co do „epickiej” twarzy zespołu, musicie uwierzyć mi na słowo. Albo posłuchać audycji Mały Leksykon Wielkich Zespołów w najbliższą środę, 1 sierpnia. Tak czy inaczej myślę, że dobrze, że raz na jakiś czas objawiają się nam takie zespoły jak Sinew i dobrze, że nagrywają one tak dobre płyty jak „Pilots Of A New Sky”.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok